Recenzja filmu

Pojutrze (2004)
Roland Emmerich
Dennis Quaid
Jake Gyllenhaal

A właśnie, że dzisiaj!

Paradoks natury polega na tym, że gdy wszyscy myślą, że czeka nas ocieplenie klimatu, lato wydłuży się dwukrotnie, zima niemal zniknie, to Matka Natura robi nam psikusa i rzuca nas w wir burzy
Paradoks natury polega na tym, że gdy wszyscy myślą, że czeka nas ocieplenie klimatu, lato wydłuży się dwukrotnie, zima niemal zniknie, to Matka Natura robi nam psikusa i rzuca nas w wir burzy śnieżnej, w której mało kto umie przeżyć. No, przynajmniej w wizji, jaką ma reżyser Roland Emmerich. Jack Hall, jeden z najlepszych klimatologów w Stanach, przeprowadza badania na temat ocieplenia klimatu i jego wpływu na dalsze losy świata. Okazuje się, że nie dość, że wielkie góry lodu się rozpuszczają w szaleńczym tempie, to zmieniają się przez to prądy morskie. A to już poważniejsza sprawa, bo gdy zabraknie ciepłych prądów znad równika, cała półkula północna będzie pod działaniem zimnych wiatrów, które są nieubłagane i niszczą wszystko na swojej drodze. Nikt Jacka nie chce słuchać, dopiero gdy Nowy Jork zalewa ogromna fala, rząd bierze na poważnie zagrożenie, o którym mówi klimatolog. Niestety, dla niektórych jest już za późno. Ja klimatologiem czy meteorologiem nie jestem i nie potwierdzę, ani nie zaprzeczę rewelacjom reżysera. Wiem jednak jedno. Cała ta epoka lodowcowa przebiega w zastraszającym tempie 6 tygodni, a nie jak się wszyscy spodziewają 100 - 1000 lat. Zapewne gdyby takie przemiany następowały w takim tempie, to nikt by nie chciał robić filmu, bo byłoby to realnie... nierealne. Zresztą kogo to obchodzi, film zawiera w sobie nutkę science-fiction i czy się to komu podoba, czy nie, nieważne. Tak ubzdurał sobie reżyser ze scenarzystą i my jako widzowie powinniśmy znieść to z pokorą. W filmie mamy kilka wątków, od tych bardziej znaczących (wyprawa Jacka do Nowego Jorku), po te obrazujące katastrofę (Azjata, który nie zdążył żonie powiedzieć przez komórkę, na którą będzie na obiad, bo trafiła go jedna z kul gradowych, wielkości piłki nożnej). To, co zasługuje na brawa, to dwie rzeczy. Pierwsza, to wreszcie przekonanie się Amerykanów, że katastrofy mogą nie przydarzać się tylko im, ale również całemu światu. Dlatego widzimy urywki Indii (tam padał śnieg!), Chin/Japonii, czy Szkocji. Szkoda, że na ukazanych scenach prawie wszyscy ginęli. Nie to co w USA! Druga sprawa, która nie tyle co mi się spodobała, ale której chyba jeszcze nie widziałem w amerykańskim kinie, to wypowiedź wiceprezydenta, który dziękuje Meksykowi za otwarcie granic i gościnę dla obywateli amerykańskich. To tak, jakby ktoś wreszcie sobie uświadomił, że Stany nie są wieczne, że nie zawsze to oni pomagają całemu światu, ale czasem sami potrzebują takiej pomocy z zewnątrz, z kraju, który jest od nich o wiele biedniejszy. W filmie "Pojutrze" poznajemy też wątek romantyczny. Co prawda taki naciągany i raczej nieobfitujący w gorący seks czy wielkie wyznania, ale taki typowy, młodzieńczy. Sam, syn Jacka podkochuje się w Laurze i zapisuje do grupy wybitnie inteligentnych jednostek, które wyruszają do Nowego Jorku na konkurs wiedzy. Nie wiedzą jeszcze, że nie tak łatwo wrócą do domu. Udaje im się przeżyć ogromną falę, zalewającą miasto, tylko dlatego, że schronili się w Bibliotece Narodowej. Wśród książek muszą przeczekać najgorsze, a to dopiero przed nimi. Całe miasto jest niemal pod wodą, sięga ona do kilku pięter nad powierzchnią, ale to jeszcze nie koniec, bo nieubłaganie zbliża się do nich zimne, arktyczne powietrze, które całą tę wodę zamieni w lód i przysypie śniegiem. Aby się ogrzać, nasi młodzi bohaterowie są zmuszeni palić cenne książki. Jeżeli w każdym filmie katastroficznym szukacie osób lub wątków o zabarwieniu humorystycznym, to właśnie na nie trafiliście. Bo kilka stwierdzeń odnośnie palenia prawa podatkowego czy kłótni pracowników biblioteki z młodymi geniuszami na temat zakazu palenia bezcennych ksiąg to chyba najzabawniejsze dialogi w filmie. Choć nie oczekujcie tutaj niczego w stylu Shreka i Osła. Nie wspomniałem tutaj jeszcze o jednej sprawie, która jest niezmiernie ważna w "Pojutrzu". Chodzi o efekty specjalne, sceny z lejącą się wodą czy Statuą Wolności okrytą lodem. To wbrew pozorom nie jest nic nadzwyczajnego. Owszem, wrażenie w kinie jest całkiem niezłe, ale ja muszę przyznać, że spodziewałem się czegoś lepszego, większego. Tymczasem większość filmu to spacerki z kawusią zatroskanych klimatologów, a później chodzenie zgiętym w pół, z kilkoma kocami na sobie i chuchanie w dłonie. A, zapomniałem wspomnieć o wyprawach młodych na statek, który niespodziewanie wpłynął do Manhattanu. Szukają lekarstwa dla zranionej Laury i natykają się na... wilki. Wilki zrobiono komputerowo, bo jakoś nie wyglądają mi na prawdziwe. Pod nóż wypadałoby wziąć tego, który wymyślił taką agresywność wilków w stosunku do ludzi. To prawda, jest zimno, nie ma co jeść, a ludzie to łatwe śniadanie, ale na Boga, trochę realizmu. Rozumiem także to, że reżyser chciał wprowadzić wątek, uciekania przed czymś bardzo szybkim i zamknięciem mu drzwi przed samym nosem. Tyle, że widz i tak wie, że wszyscy uciekną. Wieje tu banałem. Banalnie wygląda film już od pierwszych minut, gdy to widzimy wyprawę naukowców w bardzo zimnych rejonach (Grenlandia?), którzy robią badania naukowe. Wtem, akurat tam gdzie oni robią sobie małą dziurkę w lodzie, wszystko pęka i widz widzi ogromny krater. Ale co to dla odważnych naukowców, którzy przeskakują sobie nad nim, ratując sprzęt i nie dbając o swoje życie. Bez komentarza. Jak dla mnie film przereklamowany. Do kina można iść, ale tylko wtedy, gdy mamy za dużo gotówki i nie grają nic, co wydaje się ciekawsze. Jeżeli leciałoby w telewizji, to chętnie bym obejrzał, ale robienie takiego halo w dniu premiery, to już wielka przesada.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie sposób dojść, czemu Amerykanie są tak rozmiłowani w kinie katastroficznym. Jedno jest pewne: dzięki... czytaj więcej
Wizja zagłady przedstawiona w filmie "Pojutrze" bez wątpienia jest wariantem, którego nie powinniśmy się... czytaj więcej
Nie od dziś wiadomo, że Amerykanie wręcz kochają ratować świat i naprawiać, wedle własnego planu. Tym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones