Recenzja filmu

X-Men: Apocalypse (2016)
Bryan Singer
Jerzy Dominik
James McAvoy
Michael Fassbender

Ach, te trzecie części

"X-men: Apocalypse" osobiście traktuję jako trzecią część trylogii o odmłodzonych mutantach. Dlatego też za proroczą uznaję scenę mniej więcej w połowie filmu, kiedy nasza ukochana Sansa Stark
"X-men: Apocalypse" osobiście traktuję jako trzecią część trylogii o odmłodzonych mutantach. Dlatego też za proroczą uznaję scenę mniej więcej w połowie filmu, kiedy nasza ukochana Sansa Stark (Sophie Turner) wychodzi z kina w towarzystwie swoich kolegów-mutantów, wcześniej oglądając "Gwiezdne Wojny: Powrót Jedi". Padają wtedy słowa: "trzecie części zawsze są najgorsze". Domyślam się, że kwestia ta była zaplanowana, by pojawić się w filmie. Pytanie tylko: po co? Jako zabezpieczenie? Żart? Niemniej, wypowiadająca to młoda Dark Phoenix ma rację. Jest to zwyczajnie kiepski film. A szkoda!

Od finału "Przeszłości, która nadejdzie" mija ładny kawał czasu. Instytut profesora Xaviera (James McAvoy) dla Utalentowanej Młodzieży funkcjonuje tak jak powinien (Blackbird skryty pod boiskiem jest już zbudowany, czekając w uśpieniu na swoich bohaterów), Erik aka. Magneto aka. Henryk (Michael Fassbender) pracuje w Polsce, starając się ukryć łatkę najgroźniejszego przestępcy świata oraz zapewnić bezpieczeństwo żonie i córce. Odwrotnie z kolei Raven/Mystique (Jennifer Lawrence), która uznana za bohaterkę po waszyngtońskich wydarzeniach stara się temu zaprzeczyć, ukrywając przez większość czasu swoje niebieskie lico. Sielanka nie trwa jednak wiecznie. Po ponad 5 tysiącach lat budzi się pierwszy mutant w historii, potężny Apocalypse (Oscar Isaac). Niezadowolony z obecnego świata postanawia go, delikatnie mówiąc, naprawić.

Zacznę od tych dobrych stron filmu, gdyż udało mi się znaleźć trzy. Po pierwsze, genialna scena z Quicksilverem (Evan Peters). Sekwencja pobiła na głowę tę z poprzedniej części i mam wrażenie, że długo nie zobaczymy lepszej. Po drugie, Jean Grey. Poświęcono jej dużo czasu, powoli budując samą postać jak i jej charakter oraz, przypuszczam, przygotowując na solowe filmy skupione wokół postaci Dark Phoenix. I to byłoby na tyle. Po trzecie, sekwencja z napisami początkowymi, przedstawiająca skok technologiczny od czasów starożytnego Egiptu.

Jeśli chodzi o słabsze strony filmu, zacznę wymieniać (kolejność losowa): czarny charakter jest koszmarny, poczynając od charakteryzacji, poprzez grę aktorską, na motywacjach kończąc. Część dialogów głównych bohaterów jest pisana na siłę, żarty są wymuszane, a patetyczne wypowiedzi rażą po oczach. Mówiący po polsku Fassbender (choć szacunek za podjęcie wyzwania, zwłaszcza za polską kołysankę) kaleczy nasz język, podobnie zresztą jak reszta "polskiej" obsady (dlaczego nie zatrudnić polskich aktorów?). Nie wspomnę już o przedstawionym PRL-u, gdyż szkoda strzępić język. Poprzez nadmiar efektów specjalnych, które miejscami wydają się być robione naprędce, panuje chaos i czasem ciężko jest się połapać co aktualnie rozgrywa się na ekranie. I wreszcie, znów Wolverine… Tak, ja wiem, że jest to świetna postać, że z chęcią się ją ogląda i, że każde pojawienie się jej na ekranie powoduje ciarki dla wielu ludzi. Ale bez przesady. Nie znudził was już motyw tych eksperymentów na Rosomaku, przedstawiany prawie w każdym filmie? Pytanie pozostawiam otwarte.

Po "Pierwszej klasie" byłem zachwycony. Po "Przeszłości" zastanawiałem się, jaki jest sens resetu uniwersum i czy twórcy mają na to w ogóle jakiś pomysł. Moim zdaniem nie, ale być może zmieni się to w następnym filmie. A taki na pewno powstanie, bo przecież Quicksilver ma coś do powiedzenia Magneto.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W jednej ze scen bohaterowie wychodzą z kina z seansu "Gwiezdnych wojen: Powrotu Jedi", który to film... czytaj więcej
Kiedy mam włączony jakiś program o tematyce politycznej, ewentualnie historycznej, mówiący o wojnach,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones