Recenzja filmu

Selma (2014)
Ava DuVernay
David Oyelowo
Tom Wilkinson

Afroamerykański król

Oglądamy film, który przez Amerykańską Akademię Filmową został uznany za dzieło godne Oscarów, więc szukamy tego, co sprawiło, że film ten naprawdę zasłużył na tytuł kandydata do statuetki.
Martin Luther King to człowiek, który zapisał się na kartach historii Ameryki. Jako aktywista działający na rzecz równouprawnienia Afroamerykanów, został wzorem dla czarnej społeczności Stanów Zjednoczonych. Jego walka stała się podstawą fabuły "Selmy". Obraz opowiada o wydarzeniach z 1965 roku, kiedy to na ulice miasta wyszli uczestnicy wielkiego marszu mającego na celu przydzielenie praw czarnoskórym Amerykanom. Sam tytuł odnosi się do miejscowości, której ponad połowę mieszkańców, stanowili Czarni i która to stała się miejscem przedstawionych w filmie wydarzeń.

Kinga (David Oyelowo) poznajemy tuż przed odebraniem pokojowej Nagrody Nobla. Otrzymane wyróżnienie w żadnym stopniu nie wpływa jednak na stosunek amerykańskich władz do niego i reszty czarnoskórych obywateli. W obliczu prześladowań i morderstw na tle rasowym, podjęte zostają radykalne działania, których inicjatorem staje się nie kto inny, jak sam King. Jego determinacja i zdecydowane działania zaczynają niepokoić przeciwne równouprawnieniu władze, które, nie mogąc go złamać, celują w najczulszy punkt, jego rodzinę. Sama żona wyznaje w końcu, że każdego dnia czuje obecność śmierci, która otacza ją jak mgła.



Wiedząc, że jednostka nic nie zdziała, postanawia zmotywować rodaków do działania. Sporo czasu poświęca więc na pisanie motywujących przemówień i organizowanie kolejnych spotkań. Ameryka dzieli się więc na Czarnych i Białych, dwie, stojące po przeciwnych stronach barykady frakcje, których konfrontacje kończą się krwawymi zamieszkami. Bezbronni Czarni próbujący wywalczyć należące się im prawa, na każdej demonstracji stają się ofiarami bezlitosnych rasistów, którzy, nie znając umiaru, nie cofną się nawet przed morderstwem.

Choć wydarzenia, które przedstawia film, zaliczają się do jednych z burzliwszych okresów historii XX-wiecznej Ameryki, twórcy serwują nam płytką, pozbawioną emocji opowieść. Obserwujemy Kinga piszącego kolejną przemowę, Kinga na kolejnym spotkaniu z politykami, Kinga na kolejnym proteście... Po chwili mamy dosyć wciąż powtarzających się scen. Czekamy na zwrot akcji, który nami wstrząśnie, lecz ów nie następuje. Oglądamy film, który przez Amerykańską Akademię Filmową został uznany za dzieło godne Oscarów, więc szukamy tego, co sprawiło, że film ten naprawdę zasłużył na tytuł kandydata do statuetki. Niestety, nie znajdujemy w nim nic, oprócz typowo amerykańskiej tematyki.



Nie można odebrać "Selmie" dobrego montażu. Kolejne sceny tworzą sprawny i przejrzysty ciąg, który w znaczący sposób wpływa na odbiór filmu. Szczegółowe informacje zawierające datę, a nawet godzinę, pokazują nam dokładny dzień przedstawionego zdarzenia, co nadaje filmowi wiarygodności i sprawia, że staje się on bardzo szczegółową rekonstrukcją wydarzeń. 

Niespodziewanie, wśród postaci drugoplanowych, aktorsko najlepiej wypada Oprah Winfrey, która w roli Annie Lee Cooper prezentuje się bardzo przekonująco. Jednak także Timowi Rothowi w roli bezwzględnego George'a Wallace'a oraz Tomowi Wilkinsonowi jako prezydent Johnson nie można niczego zarzucić. Niestety, po Oyelowo spodziewałam się więcej. Choć wygłaszane przez niego przemówienia były pełne pasji i zaangażowania, a  postać zagrana przekonująco, to jednak zabrakło mi iskry, którą posiadał King, i która to zapewniała mu poparcie stojących za nim murem czarnoskórych rodaków.



Ava DuVernay stworzyła mały film o wielkim człowieku. Niestety, ciekawą historię przedstawiła w nudny i schematyczny sposób. Do samego końca nie wydarzyło się nic, co pozwoliłoby mi uznać ten film za chociażby dobry. Z przykrością muszę stwierdzić, że "Selma" to najgorszy film spośród tegorocznych kandydatów do Oscara. Choć niczym się nie wyróżnia, i tak udało mu się zgarnąć statuetkę za najlepszą piosenkę. "Glory" możemy podziwiać jednak dopiero w trakcie napisów końcowych, lecz nawet ona nie jest w stanie zamaskować rozczarowania po nieudanym seansie.

Oczekując czegoś wielkiego, otrzymałam zwyczajny film ze średniej półki. Zmarnowany potencjał, przeciętna gra aktorska i niewykorzystana warstwa fabularna powodują, iż seans ten nie pozwala czerpać z siebie przyjemności. W pewnym momencie staje się zwyczajnie męczący, a my coraz częściej spoglądamy na zegarek. Może się to okazać wystarczającym powodem, by uznać "Selmę" za jedną z bardziej nieudanych, pozornie ambitnych produkcji 2014 roku.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Średni, do bólu poprawny politycznie film o złych białych i ciemiężonych Murzynach - choć tego rodzaju... czytaj więcej
Jest w filmie "Selma" moment, w którym policja umożliwia protestującym przejście przez most na rzece... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones