Recenzja filmu

Barbie: Tajne agentki (2016)
Conrad Helten
Agnieszka Zwolińska
Erica Lindbeck
Beata Wyrąbkiewicz

Agentki bardzo różowe

Z punktu widzenia rodzica to dobra bajka – grzeczne dialogi, brak przemocy i jakiś tam, oklepany do bólu, morał na koniec. Dla małej fanki lalek Barbie to pozycja obowiązkowa, o którą na pewno
Lalka Barbie nie ma łatwego życia. W samym tylko zeszłym roku wcieliła się w gwiazdę rocka i superbohaterkę, a na koniec wyruszyła ze swoimi siostrami i psami na poszukiwanie tajemniczego skarbu. Całkiem nieźle jak na 56-latkę. Różowa księżniczka nie zwalnia jednak tempa i nowy rok rozpoczyna od wstąpienia w szeregi tajnych agentów.



Film "Barbie: Tajne agentki" opowiada historię trzech koleżanek, świetnych gimnastyczek, które zostają zwerbowane przez ciocię jednej z nich do tajnej agencji czuwającej nad bezpieczeństwem całego świata. Na radarach agencji właśnie pojawiła się przebiegła złodziejka wykradająca niesamowicie wartościowe klejnoty. Kiedy Barbie, Teresa i Renee przechodzą swoje pierwsze szkolenie i otrzymują szpiegowskie szminki, z ośmiu istniejących na świecie klejnotów zostały już tylko trzy, a kierująca agencją Pani Z. zamiast wysłać do ich ochrony doświadczonych agentów, śle tam nasze bohaterki. Jak widać, bajki dla małych dziewczynek rządzą się swoimi prawami. 

Siedzący na sali dorosły już po pierwszych minutach filmu będzie w stanie wskazać stojącego za zuchwałymi kradzieżami złego oraz kilka innych połączeń pomiędzy występującymi bohaterami. Nie działa to jednak w żaden sposób na niekorzyść tej bajki; kiedy po seansie "Rockowej księżniczki" poprosiłem moją pięciolatkę o streszczenie fabuły, widać było, że w niektórych wydarzeniach się pogubiła. "Tajne agentki" są mniej skomplikowane, ale też trzymają w napięciu podczas ostatnich scen, kiedy to dochodzi do wielkiego starcia dobra ze złem.



Kluczowa dla całego seansu była scena szkolenia bohaterek i obdzielania ich gadżetami przez 17-letniego profesora opracowującego najnowsze technologie dla różowych szpiegów. Dostaliśmy więc pędzel do pudru zmieniający rysy twarzy, podręczne lusterko z kamerą termowizyjną, rażący prądem błyszczyk i aktywne kamuflaże. Do tego w bonusie jest robo-szczeniak mówiący głosem dorosłego mężczyzny i ciągle dokuczająca mu robo-kotka. Największym jednak hitem była laserowa tyczka do akrobacji, przypominająca miecz świetlny – nawet zgromadzone na sali dzieciaki szeptały do swoich rodziców, że: to z "Gwiezdnych wojen". Nie były to może najbardziej oryginalne pomysły, jakie widziałem w bajkach o tajnych agentach, jednak do lalek Barbie pasują idealnie.

Duży postęp da się zauważyć w jakości animacji, szczególnie jeśli ogląda się kolejne części jedna po drugiej. Dodano dużo nowych efektów, w paru miejscach graficy całkiem nieźle pobawili się głębią obrazu, odkryto kilka nowych odcieni różu i fioletu, a i same postacie wydają się dużo lepiej zanimowane. "Tajnym agentkom" wizualnie bliżej do zwiastunów gry "The Sims 4", aniżeli do wysokobudżetowych bajek, jednak pamiętajmy, że mówimy tu o filmie, który na wielu rynkach omija kinową premierę i trafia prosto na płyty DVD.



Z punktu widzenia rodzica to dobra bajka – grzeczne dialogi, brak przemocy i jakiś tam, oklepany do bólu, morał na koniec. Dla małej fanki lalek Barbie to pozycja obowiązkowa, o którą na pewno będzie Wam wiercić dziurę w brzuchu. Jeśli macie zaliczone już wszystkie inne wyświetlane w tej chwili animacje, a koniecznie chcecie wybrać się z córką do kina, to warto dać szansę "Tajnym agentkom". A potem skoczyć do sklepu po nowe lalki, w końcu po to powstał ten film.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones