Recenzja filmu

Telefon (2002)
Joel Schumacher
Colin Farrell
Forest Whitaker

Ale telefon trzeba odebrać...

"Dziwne, prawda? Słyszysz dzwonek, to może być ktokolwiek. Ale telefon trzeba odebrać" – te słowa wypowiedziane przez czarny charakter najlepiej oddają główne założenia filmu. Każdy z nas bez
"Dziwne, prawda? Słyszysz dzwonek, to może być ktokolwiek. Ale telefon trzeba odebrać" – te słowa wypowiedziane przez czarny charakter najlepiej oddają główne założenia filmu. Każdy z nas bez wyjątku, kiedy tylko słyszy dźwięk telefonu wie, że trzeba go odebrać. Od wynalezienia przez Grahama Bella i rozprzestrzenienia go na całym świecie dźwięk dzwonka powoduje, że przerywamy zajęcia, aby podnieść słuchawkę. Tak już po prostu jest, mimo że często nie wiemy, kto i po co dzwoni. Wyobraźmy sobie sytuację, że po drugiej stronie słuchawki jest szaleniec grożący nam śmiercią i właśnie celuje do nas z wielkiego karabinu snajperskiego? Uciekniemy czy zostaniemy i zagramy razem z nim w niebezpieczną grę, w której stawką będzie nasze życie?

Przed taką decyzją został postawiony filmowy bohater Stu, grany przez Colina Farrella. Pewnego dnia po rozmowie z kochanką w jednej z budek telefonicznych gdzieś w Nowym Jorku odbiera telefon od tajemniczego rozmówcy, który informuje go, że jeśli wyjdzie z budki, zginie. Przeżyje, jeśli przyzna się publicznie do zdrady, oszustw, kłamstw i matactw. Film Joela Schumachera daje nam obraz człowieka zamkniętego w śmiertelnej pułapce w środku wielomilionowego miasta. Niemal cała akcja zamknięta jest w obrębie budki telefonicznej oraz jej najbliższym otoczeniu, co buduje bardzo klaustrofobiczny klimat filmu. Jeden aktor w centrum wydarzeń muszący poradzić sobie i z szaleńcem chcącym go zabić i z policją, która uważa go za mordercę. Jego jedynym sprzymierzeńcem jest kapitan Ramey (Forest Whitaker), który jako policyjny negocjator próbuje ustalić, co tak naprawdę się dzieje i kto jest prawdziwą ofiarą tego wydarzenia.

Jest w tym filmie coś, co od pierwszego obejrzenia strasznie mnie intrygowało. Budka stojąca koło ulicy i zamknięty w niej przez szaleńca człowiek. W powietrzu niemal czuć beznadziejność sytuacji. I chociaż wiemy, że ma sporo na sumieniu, czujemy do niego sympatię. Wydaje się, że grany przez Colina Farrella mężczyzna jest zwykłym człowiekiem, postawionym w sytuacji niż kryzysowej. I chociaż nie przepadam za Colinem, to tym razem muszę przyznać, że zagrał genialnie. Cały czas czułem ciarki, gdy widziałem roztrzęsionego Stu na krawędzi załamania w sytuacji bez wyjścia. A całości dopełniły świetne zdjęcia i dźwięki, które słyszymy podczas filmu. Głos ulicy zapełnionej samochodami i chodników pełnych ludzi, obraz tysięcy okien i kilometry szklanych wieżowców idealnie podkreślają akcję filmu. Co warte podkreślenia, film skonstruowany jest podobnie do "24 godzin" z Kieferem Sutherlandem. Często widzimy kilka scen jednocześnie - nakładają się na siebie, co daje efekt niesamowitego tempa akcji. A co ciekawe, głosu tajemniczemu rozmówcy użyczył właśnie Sutherland.

To jeden z tych filmów, które oglądamy i zastanawiamy się, jak zachowalibyśmy się na miejscu głównego bohatera. Po seansie dźwięk dzwonka telefonicznego nabierze nowego znaczenia, a będąc w centrum miasta, patrząc na tysiące okien, będziecie się zastanawiali, czy nikt Was nie obserwuje. A tymczasem odbierajcie swoje dzwoniące telefony, bo nigdy nie wiadomo, czyj głos usłyszymy pod drugiej stronie.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
A.D. 2003 przyniósł do kin wiele ciekawych produkcji, na przykład film Joela Schumachera, pt.... czytaj więcej
Wyścig szczurów trwa nieustannie. Ludzie stają coraz bardziej zepsuci. Zasady moralne uważają za towar... czytaj więcej
Kino, w szczególności hollywoodzkie, stworzyło nową charakterystykę postaci groźnego kryminalisty. Nie... czytaj więcej