Recenzja filmu

Mr. Nobody (2009)
Jaco Van Dormael
Jared Leto
Sarah Polley

Ale to już było

Jaco Van Dormael i jego "Mr.Nobody" udowadniają, że aby zrobić głośny film, wystarczy mieć pieniądze i pomysł na to, jak sprawnie wykorzystać osiągnięcia kolegów po fachu. "Pan Nikt" nie jest
Jaco Van Dormael i jego "Mr.Nobody" udowadniają, że aby zrobić głośny film, wystarczy mieć pieniądze i pomysł na to, jak sprawnie wykorzystać osiągnięcia kolegów po fachu. "Pan Nikt" nie jest niczym więcej, jak tylko nową wersją "Efektu motyla", wzbogaconą o elementy "Jak we śnie" i "Ciekawego przypadku Benjamina Buttona". Film nie wnosi nic do kinematografii, a wszystko, co zostało w nim ukazane, było już wcześniej. I to często w lepszej wersji.

Zacznijmy od scenariusza. Nudny i za długi. Już po pierwszych 40 minutach chce się wyłączyć film. Wysiłkiem wielkim jest dotrwać do końca bez przynajmniej jednej mocnej kawy. Wiele niepotrzebnych scen, film na siłę egzaltowany, a jednocześnie nie zdolny do wzbudzenia w widzu żadnej reakcji. Nie wzrusza w ani jednej minucie, a zatem nie spełnia najważniejszego wymogu swojego gatunku. Naiwny i nieprzekonujący.

Aktorzy mający już jakiś dorobek w dziedzinie filmu, mam na myśli Diane Kruger i Jareda Leto, nie wypadli najgorzej, aczkolwiek tymi rolami do historii kinematografii na pewno nie wejdą. Postaci, które dane było im zagrać, są płaskie, i trudno zrozumieć motywację ich działań. Natomiast Toby Regbo, Juno Temple czy Clare Stone, wcielający się w role nastoletnich bohaterów, robią to niezwykle nieumiejętnie i irytująco.

Jedynym elementem, który ratuje film i jakoś zbiera go do kupy, są ujęcia. Trzeba przyznać, że oprawa wizualna jest na naprawdę wysokim poziomie (pieniądze i najnowsza technika robią swoje), żywe kolory pasują do optymistycznej muzyki. Dzięki nim da się jakoś dotrwać do końca, zapominając o brakach kompozycyjnych scenariusza i skupiając się na przyjemnych widoczkach.

Film polecam, jak najbardziej, ale osobom, których potrzeby estetyczne zaspokoją ładniuchno umalowani i ubrani aktorzy w sympatycznej scenerii, a którzy nie oczekują od filmów jakiegokolwiek przekazu. Czy to emocjonalnego, czy intelektualnego.

"Mr. Nobody" to przerost formy nad treścią. Po prostu.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jeśli szukacie odpowiedzi na pytanie, o czym jest "Mr. Nobody", to ostrzegam – nie dowiecie się, póki go... czytaj więcej
Przytłaczająca większość z Was zapewne oglądała kiedyś "Efekt motyla". Historia młodego Evana, który... czytaj więcej
Nemo Nobody, bohater pierwszego od ponad dekady filmu Van Dormaela, twierdzi, że każdy wie, jakie będzie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones