Recenzja filmu

Słowo jak głaz (2007)
Aleksey Mizgirev
Evgeniy Antropov

Artystyczny kamieniołom

"Słowo jak głaz" zdaje się być raczej wynikiem przymusowej pracy w kamieniołomach: jest toporne i mało atrakcyjne dla patrzącego z boku.
Kiedy twórcy rosyjscy chcą coś powiedzieć o współczesnym świecie, najczęściej sięgają po Moskwę. Ta wielomilionowa metropolia jest z jednej strony lśniącym rajem, gdzie marzenia się spełniają, z drugiej śmierdzącym rynsztokiem, w którym przemoc i korupcja są na porządku dziennym. Skorzystanie z takiego otoczenia wydaje się prostym pomysłem, wręcz pójściem po linii najmniejszego oporu. Problem w tym, że jest to temat tak wyświechtany, że naprawdę trudno w nim o świeżość, a co dopiero mówić o prawdziwej oryginalności. Boleśnie można się o tym przekonać, oglądając debiut Aleksieja Mizgirjowa "Słowo jak głaz". Główny bohater – Anton – właśnie skończył służbę wojskową. Zamiast zostać w zapyziałej dziurze na prowincji, wybiera się do Moskwy. Tu szuka dla siebie miejsca do życia, a przede wszystkim dziewczyny, od której dostał swego czasu zdjęcie. Moskwa bardzo różni się od tego, do czego zdołał się przyzwyczaić. Na każdym kroku ludzie próbują go oskubać i wykorzystać. I nie ma co zgłaszać się na policję, bo to oni pierwsi wyciągają ręce po kasę. Anton ma spore trudności z aklimatyzacją i nawet wpojone mu w wojsku wykonywanie rozkazów na niewiele się zda. Ot, wystarczy to jedynie na utrzymanie się w policji. Pierwsze dni będą dla niego ostrą szkołą życia, która zakończy się krwawym egzaminem. Oglądając "Słowo jak głaz", niemal bez przerwy nasuwało mi się skojarzenie z innym rosyjskim filmem – "Rusałką". Niestety porównanie to nie wychodzi na korzyść obrazu Mizgirjowa. "Rusałka" była współczesną baśnią, na swój sposób oryginalną, świadomą tego, by nie popaść w rutynę. "Słowo jak głaz" zdaje się być raczej wynikiem przymusowej pracy w kamieniołomach: jest toporne i mało atrakcyjne dla patrzącego z boku. Wątpliwości budzi przede wszystkim konstrukcja głównego bohatera. Twórcy zdecydowanie przesadzili z jego 'prostotą'. Anton zdaje się raczej umysłowo niedorozwinięty, niż po prostu naiwny. Jest też kompletnie nieprawdopodobne, by nie spotkał się z przejawami fali czy korupcji, kiedy był w wojsku. A jednak tak musiało być, inaczej jego zachowanie po przybyciu do Moskwy nie miałoby większego sensu. W połączeniu z bardzo prostą intrygą scenariusza tak naprawdę starczyłoby jedynie na film krótkometrażowy. W pełnym metrażu rozwodniona i chaotyczna fabuła zawiera za dużo uproszczeń, nie mówiąc już o braku psychologicznej wiarygodności. Finałowa sekwencja jest tak dziwaczna, że tylko w obrazie surrealistycznym znalazłaby satysfakcjonujące uzasadnienie. "Słowo jak głaz" oferuje kilka ciekawostek z życia Moskwy. Nie są to jednak myśli na tyle odkrywcze, by usprawiedliwiały reżysera.
1 10
Moja ocena:
3
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones