Recenzja wyd. DVD filmu

Nieodwracalne (2002)
Gaspar Noé
Monica Bellucci
Vincent Cassel

Avec le temps

Znam pewną francuską piosenkę. Śpiewał ją Leo Ferre. "Avec le temps". "Z czasem". Z czasem wszystko się zmienia. Z czasem wszystko przemija. Zapominamy twarze. Zapominamy głosy. Czas niszczy
Znam pewną francuską piosenkę. Śpiewał ją Leo Ferre. "Avec le temps". "Z czasem". Z czasem wszystko się zmienia. Z czasem wszystko przemija. Zapominamy twarze. Zapominamy głosy. Czas niszczy wszystko... Te słowa są klamrą opowieści Gaspara Noego. W otwierającej film scenie padają z ust starszego mężczyzny, który prowadzi osobliwy wywód - opowiada towarzyszowi o grzechach przeszłości. Uprawiał seks z córką, przyszło mu więc odsiedzieć jakiś czas. Czas, który zabrał mu wszystko i spartaczył całe życie. Winny jest właśnie czas. Ponieważ nie można go cofnąć. To on rodzi nieodwracalne. Los człowieka nie leży w jego rękach, dlatego "nie ma przestępstw, są tylko czyny". Z przeznaczeniem nie sposób walczyć, czemu więc nie puścić się nietrwałej barierki wyeksploatowanych wartości i nie dać się porwać nurtowi życia? Zanurzyć się w wolności bez granic i odpowiedzialności. Oddać się instynktom. Tym najprostszym. "Nieodwracalne" to obok "Braterstwa wilków" czy "Dobermana" kolejny wspólny film małżeństwa Bellucci - Cassel, a jednocześnie jedna z najpoważniejszych w karierze i zarazem najtrudniejszych ról piękniejszej połówki tej pary. Bellucci pokochałam za "Malenę", rolą Alex jeszcze zyskała w moich oczach. Z wielką siłą udowodniła, że stać ją na dużo więcej, niż bycie ekranowym ozdobnikiem. "Nieodwracalne" to również jeden z brutalniejszych obrazów, jakie przyszło mi zobaczyć. Owa brutalność daje o sobie znać już w początkowych scenach. Towarzyszymy Marcusowi, którego dziewczyna została brutalnie zgwałcona. Mężczyzna szuka sprawcy buszując w zakamarkach klubu dla gejów o wiele mówiącej nazwie Rectum (Odbytnica). Rectum to współczesna Sodoma a sceny, jakie mają tam miejsce, są jak najlepszy sen Pasoliniego. Głowę gwałciciela zmiażdży gaśnica. Jest ostro i tak będzie nie raz - u Noego każda niewinność musi zostać stłamszona a "dobro", no cóż, w kontekście tego, co widzimy, słowo to brzmi wyjątkowo sztucznie. Nawet jeśli wypadki znajdują swój tragiczny finał i zemsta zostaje dopełniona, cierpienie Alex, dziewczyny Marcusa, jest nieodwracalne. I takie pozostanie. Miasto Noego przypomina Paryż Baudelaire'a - pełen kwiatów zła. Prostytutki obu płci, gwałciciele, bandyci. "Stolica hańby". "Lunapar, czyściec, piekło i więzienie". "Jaskinia rozpusty i zbrodni, o jakich nie śniło się "grubiańskim profanom". Bo i nie oni są tu bohaterami. Marcus to mieszkaniec tej metropolii - współczesny wielkomiejski hedonista. Niebieski ptak. Swój związek z Alex traktuje wyjątkowo niezobowiązująco. Bez skrępowania podrywa inne kobiety, czego wyraz daje na imprezach. Pozostaje kwestia rozmów między bohaterami. Nieustannie krążą one wokół seksu. Z początku uznałam te dysputy za wyjątkowo trywialne i nużące dla widza. Ot, niewdzięczny zapychacz ekranowego czasu. Ale "tu zaszła zmiana w scenach mojego widzenia". Filmowe konwersacje są puste, bo głębi nie ma życie bohaterów - toczy się z dnia na dzień, skupia na poszukiwaniu przyjemności - stąd odmieniany przez wszystkie przypadki seks. W życiowym pędzie nikt nie zwraca uwagi na wartości. Ceną wolności jest brak zasad moralnych. Czy tragedia, jaka przydarzyła się Alex nie była na swój sposób ukoronowaniem pogoni za własną satysfakcją, spełnieniem mimo wszystko ? Picasso stwierdził kiedyś, że można robić wszystko pod warunkiem, aby nigdy nie zaczynać od początku. Noe zaczyna od końca. Film otwierają sceny końcowe, wieńczą - początkowe. Pomysł sam w sobie ciekawy. Podobnie efekt - inicjalne ujęcia będą dla niektórych jak strzał między oczy. Z Cara Puszki. Zakończenie dodaje kolejny aspekt historii. Niestety, druga artystyczna idea Noego jest okrutnie nietrafiona. Chodzi mi o niekontrolowane ruchy kamery, która, o ile nie wiruje przez kwadrans na jakimś podwórku, wygląda, jakby znęcał się nad nią wyjątkowo niezrównoważony operator. W najlepszym wypadku tylko ją kopiąc. Skoki kamery, machanie nią - treść filmu znika pod udziwnionym opakowaniem. To że wspomniany gwałt - moment kulminacyjny opowieści - nagrano przy pomocy jednego ujęcia wyszło filmowi tylko na dobre i było jedną z lepszych reżyserskich decyzji. Sposób kręcenia pozostałych scen skutecznie uniemożliwił mi nawet nie tyle właściwy odbiór zawartych w obrazie Noego myśli, ile oglądanie w ogóle. Film zamiast do mnie przemówić, tylko zirytował - takie były pierwsze wrażenia, które niestety pozostawiły ślad niezatarty. Stąd też moja niska ocena - trudno ocenić coś, czego najzwyczajniej nie da się oglądać. Oto przykład jak przesadna ekstrawagancja z filmu z przekazem robi ciężkostrawny artystowski gniot.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Od premiery kontrowersyjnego dramatu francuskiego reżysera Gaspara Noé minęło niemal osiem lat. Film... czytaj więcej
Na samym początku powiem, że to nie jest film dla każdego. Nawet nie dla każdego fana krwistego gore,... czytaj więcej
Zacznę od końca: Piękna Alex (Monica Bellucci) wraz z partnerem Marcusem (Vincent Cassel) spędzają nago,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones