Recenzja filmu

Plan ucieczki (2013)
Mikael Håfström
Sylvester Stallone
Arnold Schwarzenegger

Back to the 80's

Recenzja zawiera spoilery! Po udanym powrocie na srebrny ekran Arnold Schwarzenegger i będący na wznoszącej się fali Sylvester Stallone nie spoczywają na laurach. Po wspólnym występie w
Recenzja zawiera spoilery!

Po udanym powrocie na srebrny ekran Arnold Schwarzenegger i będący na wznoszącej się fali Sylvester Stallone nie spoczywają na laurach. Po wspólnym występie w "Niezniszczalnych" gwiazdy kina akcjiponownie łączy siły, tym razemwprodukcji Mikaela Håfströma pod tytułem"Escape Plan". Wszyscy zwolennicyoldskulowego kina rodem z lat osiemdziesiątychnie będą zawiedzeni. Czeka ich bowiem wizyta w jednym z najbardziej strzeżonych więzień świata, o którym istnieniu wiedzą nieliczni, zaś próba ucieczki z góryskazana jest na niepowodzenie.Zainteresowani? To zapraszam do dalszej lektury.

Mikael Håfström, utalentowany reżysero niemałym doświadczeniu, charakteryzujący się ogromną wszechstronnością – tworzy zarówno filmy akcji ("Wykolejony"), dramaty ("Zło"),jak również horrory ("1408" czy "Rytuał") i to na naprawdę przyzwoitym poziomie – proponujetym razem kinomanom kawał klimatycznego thrillera z elementami akcji. Jego produkcja przedstawia historię Raya Breslina, specjalisty od więziennych zabezpieczeń, dla którego nie ma zakładu karnegopozbawionego słabych punktów, uchybień w procedurach ochrony, dzięki którymskazańcy otrzymują możliwość ucieczki.Bohater drobiazgowo bada popełniane przez strażników błędy, ich specyficzne zachowania, a nawet wdraża się w środowisko więzienne. Robi to wszystkow celu zminimalizowania niebezpieczeństwa ucieczki; stworzenia idealnego zakładu karnego. Jego niespotykane umiejętności i wiedza zostają wystawione na próbę, gdydecyduje się na dość ryzykowną akcję zleconą przez Jessicę Miller – panią adwokat reprezentującą zarządców nowego projektu więzienia doskonałego – przetestowanianowatorskiego zakładu karnego. Gdy następnego dnia budzi się w oszklonej celi, po wcześniejszym uprowadzeniu, Ray zdaje sobie sprawę, że został wrobiony. Pozbawiony pomocy z zewnątrz, w zakładzie zbudowanym na podstawie jego własnych spostrzeżeń i doświadczeń, bohater raz jeszcze będzie musiał skorzystać ze swoich umiejętności i uciec z więzienia, lecz czy uda mu się przechytrzyć samego siebie?


Scenariusz produkcji pozytywnie mnie zaskoczył. Mimo powielenia schematów – widać zapożyczenia między innymi z "Twierdzy" czy leciwej "Ucieczki z Alcatraz" – historię śledzi się z zaciekawieniem i dużą przyjemnością. Sam początek filmu jest niezwykle intrygujący. Poznajemy bliżej nieokreślonego skazańca Raya (w postać więźnia wciela się Sylvester Stallone), który decyduje się na ucieczkę. W głowach widzów rodząsię same pytania, a ekranie nie znajdują żadnych odpowiedzi. Dopiero po dłuższej chwili scenarzyści odkrywają przed nami karty iwprowadzają w główną oś fabularną. Podobne zagrania zdarzają się przez cały film, twórcy potrafią zmylićkinomanów, zaskoczyć nagłymi zwrotami akcji i interesującymi rozwiązaniami fabularnymi. Oczywiście koniec można przewidzieć bez żadnych problemów, jednak drogi do niego prowadzącej, już niekoniecznie. Poza tym "Escape Plan" jest spójny i logiczny; zdarzyły się typowe dla kina akcji naciągnięcia fabularne, lecz mimo tobrak tu większych wpadek – na przykład irracjonalnego zachowania bohaterów.Produkcja praktycznie w całości opiera się na przedstawieniuplanowanej przez Raya ucieczki. Widzimy jak protagonista analizuje więzienne środowisko, przygląda się strażnikom – wychwytuje ich nawyki i przyzwyczajenia,zdobywa sprzymierzeńców, jak również poszukuje pomocy z zewnątrz. Dzięki dobrze poprowadzonej historii film wciąga z minuty na minutę i nie pozwala się nudzić.

Duża zaletą filmu jest więzienny klimat. Produkcja zawdzięcza go przede wszystkim odpowiedniej scenografii - doskonałe zastosowanie efektu światłocienia, i niezwykleintrygującej muzyce autorstwa Alexa Heffesa. Trzeba przyznać, że miejscamiatmosfera "Escape Plan" jest pełna napięcia. Sceny z Jimem Caviezelem wcielającym się w postać naczelnikazakładu karnegoWillarda Hobbesa potrafią zmrozić krew w żyłach.

Zaletą "Escape Plan" są także efekty specjalne. Sceny akcji wykonane sąpo mistrzowsku, w starym dobrym stylu. Zwolennicy kina akcji lat osiemdziesiątych będą usatysfakcjonowani, mimo że "Escape Plan" opiera w szczególności na dialogach i przemyślanej fabule. Któż z nich nie chciałby zobaczyć Arnolda z ciężkim karabinem maszynowym w rękach, siejącego zniszczenie wśród szeregów wroga? Takich smaczków jest znacznie więcej.



W filmie nie zabrakło również elementów humorystycznych. Mimo że atmosfera obrazu jest dość przygnębiająca, to nieraz się uśmiejemy, przysłuchując zabawnym dialogom prowadzonym przez Emila Rottmayera i Rayana Breslina. Współpraca tych panów napędza drugą połowę obrazu. Ich "partnerstwo" przywodzi na myśl film "Tango i Cash". Skojarzenia są aż nazbyt oczywiste – więzienny klimat, charakterystyczni bohaterowiei wspólnyplan ucieczki. Duet Breslin – Rottmayer jest równie zabawny i niepowtarzalny, co Tangoi Cash. "Escape Plan" warto zobaczyć chociażby tylko dla tego "jedynego w swoim rodzaju" zespołu.

Na uwagę zasługuję naprawdę przyzwoiteaktorstwo. Jestem pełen uznania nie tylko dla Sylvestra Stallonea iArnolda Schwarzeneggera, lecz również Jima Caviezela i 50 Centa.Dwaj pierwsi panowie zagrali jak za dawnych lat. Mimo iż dostali do odegranie proste, nieskomplikowane postacie, to obaj włożyli w swoją grę serce, a to powinno być dla widzów najważniejsze. Twardy Austriak wcielił się w postać Emila Rottmayera, jednego ze skazańców, który wraz z Rayem Breslinem podejmuje się ucieczki z zakładu karnego.Takiego Arnolda już dawno nie widziałem, pełnego wigoru i zapału do gry. Emil Rottmayer w jego wykonaniu to pewny siebie, z błyskiem w oku twardziel, który nie daje sobą pomiatać. Wykreowany przez Arnolda bohaterbył prawdziwy i niezwykle charakterystyczny. Schwarzenegger doskonale poradził sobie z roląoraz udowodnił, że potrafi grać nadobrym poziomie, a drobne braki w aktorstwienadrabia niezaprzeczalnym urokiemi poczuciem humoru. Stallone natomiast powielił poniekąd rolę z "Tango i Cash". Dobrze odnalazł się w swojej roli i nie miał problemów z oddawaniem emocji i uczuć. Na nie mniejszą uwagę zasługuje Jim Caviezel – świetny schwarzcharakter. Po rolach w takich filmachjak "Tranzyt" czy "Pasja", nigdy bym nie przypuszczał, że jest zdolny wykreować tak odrzucającego i "złowieszczego" bohatera - dobra robota. Z kolei znajdujący się na dalszym planie 50 Cent zaliczył udany występ. Sądziłem, że jego postać będzie mnie irytowała i skutecznie zniechęci do filmu, a było wręcz na odwrót. Jego protagonista zyskał sobie moją sympatię.



"Escape Plan" to dobry film, któremu trudno cokolwiek zarzucić. W kategorii rozrywkowego kina akcji sprawdza się doskonale. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak polecić Wam nową produkcję Mikaela Håfströma. Dobra zabawa gwarantowana!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dwóch największych twardzieli kina akcji, jakich matka Ziemia nosiła; dwie największe (niemalże... czytaj więcej
Arnold Schwarzenegger i Sylvester Stallone to niekwestionowane ikony kina akcji lat osiemdziesiątych i... czytaj więcej