Recenzja filmu

Aż do piekła (2016)
David Mackenzie
Jeff Bridges
Chris Pine

Banksterzy i filantropii

"Aż do piekła" ma wiele elementów świetnego kina. Połączenie społecznego nerwu i wyczucia filmowego gatunku. Świetne zdjęcia Gilesa Nuttgensa w panoramicznych, szerokich kadrach, jednym ujęciem
"Czym jest okradzenie banku wobec założenia banku". Ten aforyzm Bertolda Brechta mógłby posłużyć za motto filmu "Aż do piekła" – historii dwóch braci, którzy rzucają wyzwanie pewnej bankowej korporacji: organizują serię napadów na jej oddziały, by pieniędzmi banku pokonać go w jego własnej grze i zabezpieczyć przyszłość swojej rodzinie.

Wszystko to rozgrywa się współcześnie na pograniczu Teksasu i Nowego Meksyku. Na niegościnnej ziemi ciągnącej się po horyzont, wśród półpustynnego, rzadko zaludnionego krajobrazu poprzecinanego liniami kolejowymi. Transportuje się nimi głównie ropę – jedyne bogactwo pogrążonej w kryzysie, zabudowanej przez nędzne domki okolicy. Monotonię krajobrazu rozpraszają tylko wszechobecne billboardy z reklamami chwilówek, kredytów udzielanych notorycznym dłużnikom, ofert restrukturyzacji zadłużenia. Niemal każdy, kto pojawia się na ekranie, wydaje się mieć na szyi pętle długu, rat kredytu hipotecznego i innych nawarstwiających się rachunków. Nawet tym wolnym od długu daleko od american dream. W jednej ze scen widzimy kowbojów pędzących bydło nad rzekę – sami przekonani są o bezsensie ich rzemiosła w XXI wieku: "Nie dziwię się, że moje dzieci nie chcą mieć z tym nic wspólnego" – mówi jeden z nich. Świat przedstawiony tego filmu wydaje się miejscem, w którym najlepsze, co można zrobić, to wyjechać daleko.



Podobnie jak Andrew Dominik w "Zabić, jak to łatwo powiedzieć" twórcy "Aż do piekła" sięgają po gatunek, by przedstawić portret Stanów ciągle pogrążonych w ekonomicznej zapaści po wielkim kryzysie z 2008 roku. Film Dominika operował przy tym na rejestrach zbliżonych do kina Tarantino, "Aż do piekła" zdecydowanie bliżej do kina braci Coen. Sceneria pogrążonego w kryzysie i upadku Południowego Zachodu przypomina "To nie jest kraj dla starych ludzi" – tak samo jak postać zbliżającego się do wieku emerytalnego, zgorzkniale wygłaszającego zebrane w ciągu życia mądrości szeryfa.

Bardzo coenowskie są także obecne w filmie pytania: Jak daleko może się posunąć jednostka pod ekonomiczną i społeczną presją? Jakie granice będzie gotowa przekroczyć? Pod jakimi warunkami może być za swoje działanie usprawiedliwiona? Pytania te zadajemy sobie głównie w odniesieniu do jednego z braci, Toby'ego. To on wymyśla całą operację. W przeciwieństwie do drugiego brata nie ma przestępczej przeszłości, nie kieruje nim chęć osobistego, łatwego wzbogacenia się. Toby w pewnym momencie ma po prostu dość bycia poniewieranym przez życie, mówi "dość" i decyduje się na wielkie ryzyko, by chronić swoją rodzinę. Jednocześnie przekracza przy tym pewne niekwestionowalne etyczne normy. Czy kiedykolwiek przekroczyłby je jednak, gdyby nie strukturalne zło? Nawarstwiające się od stuleci historii regionu, co symbolizują także indiańskie kasyna – jedyne, co zostało ze społeczności Komanczów, do których kiedyś należała cała ta ziemia.

   

"Aż do piekła" ma wiele elementów świetnego kina. Połączenie społecznego nerwu i wyczucia filmowego gatunku. Świetne zdjęcia Gilesa Nuttgensa w panoramicznych, szerokich kadrach, jednym ujęciem potrafiące powiedzieć o świecie przedstawionym więcej niż licząca kwadrans scena dialogowa. Klimatyczną muzykę Nicka Cave'a. Niezły casting i świetną, wykraczającą poza dotychczasowe emploi tego aktora kreację Chrisa Pine'a w roli Toby'ego. Jednocześnie widzieliśmy w kinie trochę za dużo podobnych historii. Gdy po pierwszym akcie karty zostają rozdane, trochę zbyt łatwo zgadujemy, jak dalej potoczy się gra. To ciągle naprawdę dobre kino – ale do wybitności daleko.

Po "Sicario" "Aż do piekła" to drugi film zrealizowany według scenariusza aktora Taylora Sheridana. Choć mniej udany, potwierdza niewątpliwy talent i słuch społeczny autora. Trzeci scenariusz ma zrealizować osobiście, stając za kamerą. Czekam na to z nadzieją.
1 10
Moja ocena:
7
Filmoznawca, politolog, eseista. Pisze o filmie, sztukach wizualnych, literaturze, komentuje polityczną bieżączkę. Członek zespołu Krytyki Politycznej. Współautor i redaktor wielu książek filmowych,... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nieprzypadkowo recenzję filmu "Aż do piekła" wybrałem jako pierwszą w nowym, 2017 roku. W ten sposób... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones