Recenzja filmu

Harry Potter i Kamień Filozoficzny (2001)
Chris Columbus
Olga Sawicka
Daniel Radcliffe
Rupert Grint

Bohater ze wspomaganiem

Boże Narodzenie to taki okres, w którym hipermarkety odnotowują kilkukrotny wzrost obrotów, natomiast ludzie podobni do mnie muszą załadować do żołądka 100 gram Aurexu i litr whisky, żeby nie
Boże Narodzenie to taki okres, w którym hipermarkety odnotowują kilkukrotny wzrost obrotów, natomiast ludzie podobni do mnie muszą załadować do żołądka 100 gram Aurexu i litr whisky, żeby nie załadować naboju do komory, a potem nie przyłożyć do skroni, pociągając za spust. Polskojęzyczne stacje telewizyjne są niejasno świadome istnienia takich przypadków świątecznej depresji i starają się zagłuszać wszelkie jej oznaki, puszczając idiotyczne kino familijne. Jedna stacja z lubością, rok w rok, emituje kolejne części przygód Harry'ego Pottera. Stacja stosuje przy tych filmach polski dubbing, a taki dubbing sprawia, że dowolna dawka psychotropów popita dowolną ilością alkoholu nie jest w stanie uchronić mnie przed załamaniem nerwowym. Ponieważ jeszcze mam jakieś resztki instynktu samozachowawczego - poczekałem z oglądaniem Pottera do ciepłych miesięcy, a gdy już zacząłem oglądać, z głośników leciała oryginalna wersja językowa. Skoro piszę teraz recenzję, a nie list pożegnalny, metoda okazała się skuteczna - choć przyznaję, byłem wspomagany dodatkowo przez produkt firmy "Seagram & Sons", a także dwie osoby, z którymi obejrzałem "Philosopher's Stone" i dyskutowałem o licznych elementach filmu, na przykład o zasadach infantylnego kwidicza (czy jak tam się nazywa sport, służący tylko temu, aby Potter w nim wygrywał). Od razu zaznaczam, że wziąłem poprawkę na to, że film jest bajką dla dzieci. Tak więc, jeśli moje ukochane dygresje mnie nie zgubią, rzucę się na przekazywane młodzieży wzorce (bajka z definicji ma bachora czegoś nauczyć). A to przy okazji pozwoli mi zająć się soczystym tematem, jakim jest propagowany przez Pottera satanizm. Ale do rzeczy... Z obowiązku pochwalę film za niezwykle dopracowaną stronę wizualną, wspomnę, że muzyka jest adekwatna... I tyle jeśli idzie o technikalia. Fabuły w filmie jest mniej więcej tyle, co zębów w dziobie ptaka dodo. Potter, naznaczony przez zabójcę swych rodziców, dorasta do 11 roku życia w zastępczej rodzinie patologicznej (sam fakt, że rodzina żyje na brytyjskich przedmieściach i jeździ vauxhallem bezdyskusyjnie czyni ją patologiczną), na urodziny dostaje bilet do szkoły, w której wykłada się magię, czary, okultyzm i rzecz jasna krwawe ofiary z dziewic dla Lucyfera. Wraz z przybyciem Pottera do świata magii pojawia się antagonista, czyli duch faceta, który osierocił Harry'ego. No dobrze, sprawił, że rodzice go osierocili. A niech będzie, napiszę wprost: zatłukł starą Potterową i Pottera seniora, oszczędzając światu kłopotu, jakim bez wątpienia byłyby następne latorośle rodu Potterów - naturalnie, gdyby Potterowie przeżyli i kontynuowali pożycie seksualne, oczywiście nie stosując antykoncepcji... Chyba odbiegłem od tematu. Duch pożąda kamienia filozoficznego, aby się ucieleśnić, ale Potter uniemożliwia Voldiemu przejęcie magicznego otoczaka. Koniec historii. Aby film trwał koło 150 minut - dorzucono kwidiczowy mecz, trolla, przemądrzałą kujonkę o imieniu, które bohaterowie z niemiecka wymawiają "Herr Meini", pelerynę niewidkę, trójgłowego kundla i starego sklerotyka w charakterze rektora uczelni. Pierwsze wrażenie, jakie odniosłem, obcując z przygodami okultystycznego jedenastolatka, dotyczyło pewnego zamieszania z płcią głównego bohatera. Mianowicie nie mogłem pozbyć się wrażenia, że Harry miał w zamyśle autorki, pani Rowling, być Harriett, Henriettą, albo zgoła Heleną. Przecież szanujący się magowie nie latają na miotłach (wolą lewitować, ewentualnie dosiadać dywanu) - miotły są dla czarownic, stanowiąc jedną z najsilniejszych aluzji fallicznych w zestawie, który tworzą wraz z ropuchą, sabatami, kociołkami i tańcami bez majtek podczas pełni księżyca. Czarodzieje nie używają damskich różdżek - widział ktoś Gandalfa z różdżką? No właśnie, staruszek woli solidny kij, który nie tylko ułatwia czarowanie, ale można nim przyłożyć durnemu hobbitowi po łbie. Ogólnie wygląda na to, że Potter była kobietą - dopóki wydawca nie wtrącił swoich trzech groszy, twierdząc, że powieść o chłopcu spodoba się większej ilości dzieciaków, a i wrogom bachora zaoszczędzi się zakłopotania, gdy zostaną pokonani przez protagonistę - gdyby pobiła ich mała dziewczynka, wstyd byłby na cały magiczny świat, natomiast gdy przegrywają ze "sławnym" Harrym, mogą jeszcze pokazać się w jednym czy drugim barze dla nieudaczników. Harry, zapewne wskutek komplikacji związanych z operacją zmiany płci, dostaje fabularną taryfę ulgową: przez wszystkie przeszkody przechodzi sprawnie, nie wkładając w ich pokonywanie żadnego wysiłku. Zawsze znajdzie się ktoś, kto odwali za niego całą robotę. A to duży brodacz zabierze go od złych rodziców zastępczych, a to rodzina ryżego kumpla wesprze radą, a to rodzice szczęśliwym zbiegiem okoliczności w spadku zostawią synkowi fortunę w złocie ukradzionym konkwistadorom, z nieba spadnie turbomiotła i peleryna niewidka, kujonka odwali całą pracę intelektualną, dzięki nieśmiertelnej zasadzie deus ex machina dłonie zyskają na czas finałowej walki z oberbossem przydatną moc spopielania istot ludzkich... Jedynym momentem, gdy Potter wykazuje jakąś inicjatywę i ponosi pewien wysiłek, jest chwila, gdy łamie reguły, ignoruje polecenia nauczycieli i generalnie robi rzeczy, za które normalne dziecko zostałoby przełożone przez kolano i oberwałoby po tyłku. Potter natomiast za swe wybryki zwykle dostaje jeszcze nagrody od tej części grona nauczycielskiego, która w ostentacyjny sposób go faworyzuje. Normalnie w takich sytuacja rozsądny widz zaczyna mimowolnie trzymać stronę antagonistów. Niestety, tutaj jest ich niewielu, przy czym są tak banalnie skonstruowani, że niechęć wobec nich przychodzi równie łatwo, co wobec Pottera. Odrobinę ciekawszy od reszty miernej hołoty, stanowiącej "tych złych" jest pan "Profesor Cały w Czerni i Nie Pytajcie Go o Kolor Ulubionych Prezerwatyw", grany mamrotliwie przez faceta, który w wieżowcu Nakatomi wziął żonę Bruce'a Willisa jako zakładniczkę - dla równowagi, ten nauczyciel tępi Harry'ego, a faworyzuje jego szkolnego wroga, młodego Eminema, występującego incognito jako Draco. Przybrana rodzina Pottera również jest do niczego - jednowymiarowa, przerysowana i niekonsekwentna (skoro tak nie znoszą bachora, czemu mają opory przed pozbyciem się go na cały rok szkolny?). Tyle o zawartości "Harry Potter and the Philosopher's Stone", pora wrócić do świata pozbawionego magii. Rodzice, którzy oskarżają Pottera o przemycanie treści satanistycznych przypominają ludzi, podejrzewających własne dzieci o to, że wstrzykują sobie śmiertelne dawki heroiny w żyłę, podczas gdy dzieciaki tak naprawdę po prostu piją szklankę płynu do płukania ust dziennie. Chodzi mi o to, że satanizmu, okultyzmu czy innego sekciarskiego prania mózgu w tej bajce nie ma - a jeśli jest, to doskonale zakamuflowane, może nawet przekazywane podprogowo, ale nie wierzę, żeby jakikolwiek dzieciak po seansach nawet całego potterowego kanonu zaczął na serio czcić Szatana. Obawiam się natomiast, że bachory na przykładzie Pottera nauczą się, że to, co złe w życiu ktoś dla nich przerobi na dobre, że zawsze mogą kimś się wyręczyć, że wszystko, co dobre, należy im się już za sam fakt, że łaskawie zaszczycają ten padół łez swą obecnością, że za nieprzestrzeganie zasad i nieposłuszeństwo należy się nagroda, że nie trzeba się do niczego przykładać, gdyż i tak w ostatniej chwili ktoś poda na złotej tacy rozwiązanie problemu... A nawet, gdy katastrofa wydaje się nieunikniona, w ostatniej chwili jakiś Dumblemumble oleje odwieczne reguły gry i zapisze im na konto pięć miliardów trzysta dwadzieścia tysięcy osiemnaście punktów - aby zakończenie było szczęśliwe dla głównych bohaterów.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kiedy wyszedłem z sali kinowej po obejrzeniu pierwszej ekranizacji sagi "Harry'ego Pottera", byłem nim... czytaj więcej
"Harry Potter i Kamień Filozoficzny" to pierwsza część z cyklu książek, opowiadających o czarodzieju,... czytaj więcej
Harry Potter zaczarował cały świat. Zaczęło się od czytelników, jednak szybko udało się również... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones