Recenzja filmu

Happy Feet: Tupot małych stóp (2006)
Joanna Wizmur
Paweł Galia
Elijah Wood
Robin Williams

Boogie Wonderland

Od pojawienia się na ekranach kin "Shreka" świat animacji przeszedł rewolucję. Ogromny sukces bajki o zielonym ogrze otworzył nowy rozdział w historii tego gatunku. Od 2001 roku komputerowe bajki
Od pojawienia się na ekranach kin "Shreka" świat animacji przeszedł rewolucję. Ogromny sukces bajki o zielonym ogrze otworzył nowy rozdział w historii tego gatunku. Od 2001 roku komputerowe bajki strąciły klasyczne kreskowe animacje w kąt i od tej pory właściwie co miesiąc można spodziewać się nowej. Twórcy prześcigają się w pomysłach, a także myślą nad tym jak zainteresować widza w każdym wieku. Najnowszą tego typu animacją jest właśnie "Happy Feet", gdzie reżyser George Miller ("Babe, świnka z klasą") przenosi nas na Antarktydę, do świata śpiewających pingwinów. W tymże świecie istnieją jasne zasady - nie potrafisz śpiewać, jesteś nikim. Bowiem piosenka jest tym, co kształtuje życie każdego pingwina. Ten, który nie potrafi śpiewać, nigdy nie znajdzie wybranki serca. W tymże świecie rodzi się także Mambo - pingwin, który śpiewać nie umie. Potrafi za to świetnie stepować i tańczyć. Ciężki los indywidualisty, odepchnięcie, brak akceptacji, alienacja, brak poczucia własnej wartości to główne motywy tego filmu. No właśnie, tu rodzi się problem. Z animacjami typu "Happy Feet" wiążę się paradoks. Wiadomo, że bajka jest tworem w głównej mierze przeznaczonym dla dzieci. Czasem zdarza się, że i dorośli mogą pośmiać się z zabawnych dialogów, ale jednak przesłanie i akcja są dla dzieci. A z "Happy Feet" od początku jest inaczej. Jest to film poruszający naprawdę ważne kwestie, niekoniecznie przeznaczone dla młodszych widzów. W głównej mierze jest to historia indywidualisty, który zostaje odepchnięty od stada z powodu swojej inności. Pokazuje cenę, jaką trzeba płacić za to, że nie jest się takim samym jak wszyscy. Dotyka on także zagadnienia konserwatyzmu religijnego, które polega na nazywaniu złem tego, czego się nie rozumie. Najbardziej widać to w osobach starych pingwinów, które obwiniają Mambo o brak ryb, tylko dlatego, że jest inny. Jak więc widać, bajka nie jest lekką i radosną opowiastką o tym, jaki świat pingwinków jest radosny, a rybki smaczne. Przez połowę ma on raczej pesymistyczny wydźwięk, co nie za bardzo nadaje się dla dzieci. Głównym morałem filmu jest ekologia. Od problemu braku ryb, aż po zamknięcie zwierząt w klatkach. Klatki są celą, zwierzęcą formą więzienia. Jest to kolejny aspekt, który wyróżnia tą animację pod względem artystycznym. Bowiem problem głodu zwierząt a także ich niewola rusza nasze sumienie. Głownie to za sprawa niebanalnego ujęcia czasem nawet kosztem samej fabuły. Jednak wszystko to właściwie nijak ma się dla dzieciaków, które podejrzewam, nie będą doceniały przesłania filmu. "Happy Feet" to przełom pod względem technicznym. Animacja osiągnęła w tym filmie wręcz perfekcję. Rozmach zdjęć, kolorystyka, czy choćby niesamowity realizm pingwinów zachwyca. To, na co warto zwrócić specjalną uwagę, to także muzyka i piosenki, wykonywane przez takie gwiazdy, jak Nicole Kidman, Brittany Murphy czy Robina Williamsa. Polskim widzom niestety nie będzie dane usłyszeć oryginalnego dubbingu w wykonaniu wyżej wymienionych gwiazd, ale z tego, co słyszałem, bije na głowę nasze, niezbyt zadowalające, tłumaczenie. "Tupot małych stóp" to najlepsza animacja z tych, które dane mi było zobaczyć od dłuższego czasu. Nauka i przesłanie płynące z historii czyni go filmem, którego można z czystym sumieniem polecić.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
1 grudnia 2006 roku na ekranach polskich kin zaczęto wyświetlać kolejne arcydzieło animacji rodem z... czytaj więcej
Tak kiedyś "śpiewał" Jerzy Stuhr. No właśnie, każdy - nawet pingwiny! Dziwne? Nie dla twórców! Filmowcy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones