Boska niesprawiedliwość

Jeśli po pierwszych scenach "Injustice: Gods Among Us" przypomni Wam się wydane pięć lat temu "Mortal Kombat VS DC Universe", nie będzie w tym nic dziwnego. Gorzej, że "Injustice" posiada w
śli po pierwszych scenach "Injustice: Gods Among Us" przypomni Wam się wydane pięć lat temu "Mortal Kombat VS DC Universe", nie będzie w tym nic dziwnego. Gorzej, że "Injustice" posiada w pakiecie chyba wszystkie wady, które znamy z tamtego crossovera.



W przypadku bijatyki, a taką jest "Injustice", tryb fabularny to rzecz dodana po drodze. Przeznaczona do odblokowania paru postaci, strojów, czy zaliczenia obowiązkowego pakietu trofeów. Problem w tym, że "Injustice" osadzone jest w uniwersum DC, co już z miejsca każe nam odpalić właśnie tryb dla jednego gracza. Jednak, wbrew zapowiedziom twórców, historia wcale nie jest ciekawa i wciągająca.

W poprzedniej grze Netherrealm, "Mortal Kombat", tryb fabularny był idiotyczny, ale "Mortale" z założenia są kiczowate i groteskowe. Jako użytkownicy z reguły to akceptujemy. DC, choć posiada tak nieciekawe postacie jak Aquaman czy greccy bogowie, ma również Batmana, Supermana, a także znaną wszystkim resztę bohaterów i złoczyńców z Gotham oraz Metropolis.



Zarys fabuły? Joker za pomocą kryptonitu zmieszanego z gazem wziętym od Scarecrowa zatruwa Supermana, który w amoku zabija będącą w ciąży Lois Lane. Metropolis zostaje zmiecione z powierzchni ziemi. Wściekły Superman zabija Jokera, po czym zbiera pod jedną banderą dawnych herosów i złoczyńców (choćby Flasha i Sinestro) oraz wprowadza totalitarny reżim. Batman oraz inni bohaterowie z "naszego" świata zostają przeniesieni do tej dystopijnej rzeczywistości, by pomóc ichniejszemu Batmanowi w walce z Supermanem. Spokojnie, to nie spoilery. To dopiero początek prawdziwego festiwalu kretynizmów i groteski, przypominający nieco "Kingdom Come", ale o kilka oczek niżej. Im dalej w historię, tym gorzej. Poza epizodycznymi, nieco lepszymi momentami (głównie Deathstroke), granie w story mode wywołuje w graczu rosnące uczucie żenady. Przejście tego trybu i odblokowanie paru rodzai tła czy ikonek karty gracza w żaden sposób nie rekompensuje pompatycznej i niezamierzenie śmiesznej lawiny coraz głupszych pomysłów.

Oczywiście, można powiedzieć, że akurat tryb fabularny w bijatyce to jak single player w "Quake 3". Są jednak pewne granice przyzwoitości. Jeśli gra składa się z pewnego ciągu walk przerywanych dość długimi, reżyserowanymi cut-scenkami, to znaczy, że ktoś pracował przy scenariuszu. W tym przypadku zatem nie ma mowy o taryfie ulgowej.



Na szczęście to przykre uczucie zażenowania znika, gdy wgryziemy się w inne opcje walki. Trybów dla jednego gracza jest multum (znaczna część wymaga odblokowania). Zwykły arcade, walka tylko z herosami bądź złoczyńcami, a nawet takie tryby przetrwania jak próba pokonania całej obsady na jednym pasku zdrowia. Wszystkie te ciekawostki osładzają nieco słabiznę w trybie fabularnym. Do tego, wzorem choćby "Mortal Kombat 9", ponad dwieście wyzwań w ramach misji S.T.A.R. Labs. Dla wytrwałych pozostaje też sieciowy multiplayer.

Postaci dostępnych w grze jest naprawdę dużo. To oznacza, że sięgnięto dalej niż po zwyczajową pierwszą ligę. Poza takimi tuzami uniwersum DC jak Batman, Superman czy Catwoman znajdzie się miejsce dla Aquamana, Hawkgirl i Cyborga. Wśród złoczyńców pojawia się nie tylko Joker czy Lex Luthor, ale i Solomon Grundy, Doomsday (sic!), czy uwielbiana przez tłumy Harley Quinn.



Kolejnym punktem spornym jest mechanika rozgrywki. Ed Boon i kompania postanowili przedefiniować system walki. Czemu? Główny argument brzmi chyba: "aby było inaczej". Szkoda tylko, że wyszło jak zawsze. Zrezygnowano z przycisku odpowiadającego za blok. Teraz bronimy się przed ciosami, idąc do tyłu bądź kucając. Do tego combosy odpalane za pomocą mashowania na przemian trójkąta i na przykład kwadratu. Nie zabrakło także "specjali" odpalanych przez odpowiednie kombinacje przycisków. Te zresztą możemy wzmocnić przy odpowiedniej ilości naładowanego paska super ciosu.

Na koniec zostaje najmocniejsze uderzenie. Działa ono dokładnie jak mortalowy x-ray. Wciskamy oba triggery, a nasza postać robi z przeciwnika sieczkę. Oczywiście nie ma co liczyć na krew, flaki i mózgi przyklejające się do ścian. Wszystko zrealizowano w lekko absurdalnej, ale mieszczącej się w granicach PG-13 oprawie. I tak na przykład Flash prędko obiega ziemię, by zaaplikować wrogowi specjalną dawkę piąchopiryny. Superman najpierw wybija przeciwnika na orbitę, by potem z kosmosu posłać go w glebę, a Deathstroke załatwia wroga całym arsenałem broni. Animacje są dość długie, ale na tyle dobrze zrobione, że nie nudzą nawet przy setnym odpaleniu danego "krytyka".



Nieźle zaprojektowano też areny, na których będziemy się potykać. Zdemolujemy zarówno jaskinię Batmana, samotnię Supermana, Arkham, jak i wiele innych, znanych ze świata DC miejsc. Aby było ciekawiej, możemy używać różnych przedmiotów znajdujących się niejako w tle danego miejsca. Tu wychodzi na światło dzienne podział postaci na gadżeciarzy i pakerów. Gdy na dziedzińcu stoi motocykl, postać używająca gadżetów wsiądzie na niego i ruszy na pełnym gazie na przeciwnika. Ale już taki Solomon Grundy nie bawi się w finezję - chwyta motocykl i rzuca go we wroga.

Druga rzecz to przejścia (transitions) między poziomami. Jeśli wykonamy odpowiedni cios (tył, X) przy krawędzi areny, możemy uruchomić owo przejście. Następuje dość długa animacja, na przykład Catwoman przebijającej kolejne piętra domu i lądujemy na nowej arenie. Co ciekawe, można także wrócić. Walka zatem często sprowadza się do przyciśnięcia przeciwnika do ściany, a potem puszczenia go w dal. Przejścia zabierają sporą dawkę życia, zaś gdy zaraz po nich poprawimy superciosem, właściwie jeden pasek życia (każdy z bohaterów ma dwa) mamy z głowy.



Animacje podczas przejść są równie ciekawe, co te towarzyszące najmocniejszym uderzeniom. I tak w Arkham nasz przeciwnik przebija się przypadkiem przez celę Scarecrowa. Ten aplikuje mu dawkę halucynogenu, a następnie w wersji tytanicznej spuszcza biedakowi srogi łomot. Z kolei w jaskini Batmana zrzucony w dół przeciwnik mocno obija się o skały, zanim dotrze do dna.

Wszystko to wygląda naprawdę nieźle, choć nie maskuje podobnie topornego jak w "Mortal Kombat VS DC Universe" stylu walki. Nie wiem jak to jest, że Netherrealm w przypadku "Mortal Kombat 9" zrobiło starą, oldschoolową bijatykę, zaś tu wpadło w koleiny wyżłobione przez średnie "MKVSDC". Żeby połączyć niektóre specjale z podbiciem przeciwnika, trzeba się nieźle nakombinować, a efekt często jest dość mizerny.



Oprawa audiowizualna jest całkiem niezła, gdyby za główny czynnik wziąć animacje ciosów specjalnych i przejść między poziomami aren. Gorzej, że cut-scenki nie przypominają gry czy filmowości rodem z XXI wieku, a campowego "Batmana" z Adamem Westem. Niech nikogo nie zdziwi Superman lecący na tle statycznego tła. Postacie wykonane są dość szczegółowo, ale w tej chwili trudno zepsuć coś w tak eksploatowanym silniku jak Unreal Engine 3. Oprawa dźwiękowa jest niezła, choć oczywiście wydobywa się z piersi westchnienie smutku, gdy Joker nie odzywa się (jedynym słusznym) głosem Marka Hamilla. Nie da się jednak ukryć, że wszystkie głosy zrobione są naprawdę dobrze. To samo dotyczy wszelkich wybuchów, laserowego wzroku czy wreszcie samej muzyki. Nie zapada ona zbytnio w pamięć, ale stanowi dobre tło dla superbohaterskiego mordobicia.

Nie ukrywam, że jestem nieco zawiedziony "Injustice". Po Netherrealm spodziewałem się więcej, zwłaszcza, że panowie odpowiadają za fenomenalny reboot "Mortal Kombat". Co się stało? Kto zawinił? Czy scenarzystę powiesili już na rzeźniczym haku? Nie wiadomo, ale Netherrealm wyczerpało kredyt zaufania zaciągnięty przy okazji "Mortala". "Injustice" nie jest złe, to gra z wyższych stanów średnich. Oklepać twarz Supermanowi zawsze warto, ale nie podejrzewam, by ta produkcja przyciągnęła kogoś na dłużej. A szkoda.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones