Recenzja filmu

Był sobie chłopiec (2002)
Chris Weitz
Paul Weitz
Hugh Grant
Toni Collette

Był sobie podstarzały młodzieniec

Hasło "komedia romantyczna" może wywoływać u niektórych kinomaniaków przewlekłą alergię. Jest synonimem tandety, ckliwości i bezguścia. A przecież tak nie powinno być! Każdy nieraz potrzebuje
Hasło "komedia romantyczna" może wywoływać u niektórych kinomaniaków przewlekłą alergię. Jest synonimem tandety, ckliwości i bezguścia. A przecież tak nie powinno być! Każdy nieraz potrzebuje beztroskiej zabawy przed ekranem kina bądź telewizora. Połączenie jej zaś dodatkowo z subtelnym romantyzmem, powinno ją wzbogacać i tworzyć sympatyczny spektakl. Niestety w zalewających nasze kina komediach romantycznych jest coraz mniej komedii, a jeszcze mniej szlachetnego romantyzmu.

Aktorem ratującym kompromitujący się coraz bardziej gatunek jest bez wątpienia Hugh Grant. Tworzonym przez niego postaciom nigdy nie brakuje tego, co powinien posiadać główny bohater takiej produkcji, a mianowicie silnej charyzmy. Cyniczny, lecz niezwykle barwny Daniel Cleaver z "Bridget Jones", zabawny premier z "To właśnie miłość", czy też przebiegły podrywacz  z "Był sobie chłopiec" – to przykładowe role, w których brytyjski aktor wprowadzał powiew świeżości w zaśniedziałe schematy.

Zwłaszcza ostatni tytuł jest znakomitym popisem Hugh Granta. Wcielił się w nim w postać beztroskiego, niepracującego playboya – Willa Freemana, utrzymującego się dzięki dorobkowi życiowemu swojego ojca. Celem jego egzystencji jest czysty hedonizm, objawiający się przede wszystkim zaliczaniem kolejnych kobiet. Podrywa je, wykorzystując najwymyślniejsze fortele. Jednym z nich jest stworzenie sobie fikcyjnego synka, aby móc uczestniczyć w spotkaniach dla samotnych rodziców (wśród których oczywiście zdecydowanie przeważają kobiety). Tym sposobem, pośrednio, zapoznaje się z Marcusem, chłopcem wychowywanym jedynie przez swoją matkę (Toni Collette). Bystry i nieco wścibski chłopak, odkrywa sekret Willa. Nachodzi go z codziennymi wizytami po szkole i szantażuje. Między dorastającym chłopakiem a rozumiejącym go lepiej od jego własnej matki, zblazowanym, prawie 40-letnim, londyńczykiem zostaje nawiązana specyficzna więź.

I ten właśnie związek jest osią fabuły do samego końca filmu. Momentem kulminacyjnym jest niezwykle sympatyczne scena, której blasku dodaje właśnie Hugh Grant.

Nie chcę przesadzić, zachwalając jego zdolności aktorskie, gdyż na pewno nie jest to filmowy kameleon, jak chociażby Robert De Niro, z pewnością znakomity odtwórca jednego typu ról. Jego charakterystyczna powściągliwość w okazywaniu emocji, zestawiona z ciętymi, trafnymi uwagami, tworzy często barwne postacie filmowe, których atrakcyjność wśród płci przeciwnej nie jest wynikiem jedynie odpowiednich zapisków w scenariuszu, lecz jest całkowicie zrozumiała przez widzów.

Wypada też wspomnieć o pozostałych aktorach, którzy świetnie uzupełniali Hugh Granta, dzięki czemu wszelkie, obyczajowe scenki, oglądało się z niemalejącym zaciekawieniem. Nicholas Hoult w wiarygodnej roli 12-letniego chłopaka, jak zwykle solidna Toni Collette jako jego matka, borykająca się z psychicznymi problemami, oraz obdarowana gracją i urokiem Rachel Weisz, umiejętnie towarzyszyli Grantowi w przedsięwzięciu nazwanym "Był sobie chłopiec".

Takim zespołem aktorów sprawnie dyrygowali bracia Weitz - Chris i Paul, którzy swój scenariusz oparli na błyskotliwej powieści Nicka Hornby’ego. Wyszła z tego lekka, świeża komedyjka, w której niejeden widz może się dopatrzyć sympatycznych (choć dla niektórych osób zapewne błahych) konkluzji. Ale podanie nawet pewnych oczywistości w elegancki sposób może smakować znakomicie. I tak też smakuje "Był sobie chłopiec".
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Uwielbiam inteligentne komedie. Ta jakże rewolucyjna myśl naszła mnie po obejrzeniu w telewizji uroczego... czytaj więcej
Hugh Grant - zdolny aktor, ale od czasów głośnych "Czterech Wesel i Pogrzebu" właściwie nieustannie (z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones