Recenzja wyd. DVD filmu

GirlHouse (2014)
Trevor Matthews
Ali Cobrin
George Carroll

Camgirl slasher

Najlepszy slasher, jaki świat horroru widział od kilku dobrych lat.
"Koszmar kolejnego lata", "Krwawe walentynki 3D", "Final Stab". To tylko krople w morzu współczesnych tytułów natchnionych "KrzykiemWesa Cravena, (dyletancko) uznawanym za jedno z ostatnich wielkich dokonań w podgatunku filmowego slashera. Do Bena Willisa i innych zamaskowanych maniaków XXI wieku dołącza teraz Loverboy, antybohater filmu "GirlHouse". Projekt Trevora Matthewsa nad wieloma starszymi krewnymi ma jedną przewagę: z zabawy przemaglowaną konwencją wychodzi obronną ręką.


Kylie Atkins (Ali Cobrin) jest zdesperowaną studentką, szukającą błyskawicznego zarobku. Dziewczyna wprowadza się do posiadłości stanowiącej siedzibę dobrze prosperującej witryny pornograficznej – podjęła bowiem decyzję o dzieleniu się swymi powabami z internautami. Zdeterminowana bohaterka poznaje inne mieszkanki domu, znacznie bardziej niż ona wyuzdane. Choć decyduje, że opuści rezydencję tak szybko, jak tylko zdoła zebrać niezbędną jej sumę pieniędzy, na miejscu nie ma powodów do narzekań: posiadłość ocieka luksusem, a warunki pracy okazują się bardziej niż dogodne. Kylie natychmiast staje się faworytką użytkowników witryny. Wśród lubujących się w softcore'owej pornografii mężczyzn skrywa się jednak jegomość, którego znacznie bardziej niż biusty modelek interesują ich... wnętrza.

Właściwą akcję "GirlHouse" poprzedza krótki prolog, w którym filmowy morderca – jeszcze jako dziecko – zostaje upokorzony przez rówieśnicę, cynicznie nazywającą go "loverboyem". Scenarzysta Nick Gordon postanowił zadać sobie trud zgłębienia psychiki antagonisty. Na przestrzeni filmu przyglądamy się emocjonalnemu piekłu, w jakim odnaleźć musi się Loverboy. Na podstawie osobistych tragedii, z którymi się boryka, zbudowana zostaje sylwetka z krwi i kości. Loverboy jest wyrazistym bohaterem dramatycznym: skazany na społeczny ostracyzm, zbrodnie popełnia w uścisku smutku i żalu, separując się od machinalności takich kinowych zabójców jak, przykładowo, wysłużony Jason Voorhees z drugiej połowy lat 80. Nade wszystko pozostaje jednak Loverboy obłąkanym sadystą, a Gordon, nawet zezwalając na wrażliwości względem czarnego charakteru, nie pozwala mu kibicować.


"GirlHouse" doskonale sprawdza się jako relikt kinematografii lat 90. Bohaterkami filmu uczyniono grupę kontrastowych i solidnie nakreślonych przez scenarzystę młodych dziewcząt, a tempo akcji poprowadzono wzorując się na najlepiej skonstruowanych fabułach sprzed dwudziestu lat. Trzeci akt tragedii Loverboya, podobnie jak końcówka "Ulic strachu", nacisk kładzie na sekwencje brutalnych, pomysłowych morderstw; trup ściele się tu gęsto i dynamicznie. Poprzedzająca te sceny godzina filmu to czas budowy więzi pomiędzy widzem a protagonistkami, jak również pora kreatywnej zabawy na poziomie intertekstualnym (cytat jednego z bohaterów brzmi: "Devon, look behind you!"). 100-minutowy seans wieńczą natomiast szok i niedowierzanie – niedowierzanie, że film o tak banalnym tytule jak "GirlHouse" okazał się najlepszym slasherem, jaki świat horroru widział od kilku dobrych lat.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones