Recenzja filmu

Księga dżungli (2016)
Jon Favreau
Waldemar Modestowicz
Neel Sethi
Bill Murray

Chłopiec w dżungli

Prawdopodobnie najlepiej wszystkim znana wersja "Księgi dżungli" to animacja z 1967 roku w reżyserii Wolfganga Reithermana.W 2016 pojawiła się jednak aktorska wersja, którą nietrudno było
Jak w dzisiejszych czasach stworzyć dobre kino dla całej rodziny, które nie będzie ani infantylne, ani zbyt poważne? Jak w świecie pełnym tematów tabu stworzyć coś, co zachwyci całą widownię w każdym wieku? Tym razem Jon Favreau zdecydował się na sprawdzony sposób. Opowieść autorstwa Rudyarda Kiplinga upiększył dwudziestopierwszowieczną technologią i przedstawił widowni to, czego oczekiwała. Znana opowieść w nowym wydaniu to to, co we współczesnym kinie z reguły się sprzedaje. Czy jednak Favreau nie zagubił się nieco w nawale zaawansowanych technologicznie efektów specjalnych? 


Prawdopodobnie najlepiej wszystkim znana wersja "Księgi dżungli" to animacja z 1967 roku w reżyserii Wolfganga Reithermana. Potem, w 2003 roku historia Mowgliego dorobiła się kolejnej kinowej części. W 2016 pojawiła się jednak aktorska wersja, którą nietrudno było przeistoczyć w nieestetyczny, przepełniony komputerowymi modyfikacjami niewypał. Biorąc pod uwagę fakt, że w obsadzie znajduje się dokładnie jeden aktor w ludzkiej postaci, zaawansowana technologia, o dziwo, wcale nie daje nam się we znaki. Oprócz krótkiego występu jego ojca, Mowgli jest jedynym człowiekiem w całym filmie. Choć nietrudno jest to przeoczyć, w produkcji wystąpiła cała gama najgorętszych nazwisk Hollywood. Wszystkie przemawiające w filmie zwierzęta dorobiły się światowej klasy głosów. Bill Murray, Ben Kingsley, Idris Elba, Lupita Nyong’o, Scarlett Johansson, Giancarlo Esposito i Christopher Walken to tylko niektóre ze słyszanych w oryginalnej wersji filmu głosów. Co więcej, każdy z nich świetnie wypadł w przydzielonej roli.

Młody Neel Sethi w roli Mowgliego bez wątpienia utrzymał na swoich barkach cały ciężar filmu. Otoczony komputerowo wygenerowanymi zwierzętami, absolutnie dał radę przedstawić widzom interakcje zachodzące między chłopcem a dzikimi mieszkańcami dżungli. Niespełna trzynastoletni Hindus zaliczył swój pierwszy poważny występ i od początku do samego końca, przekonywał widownię, że wszystko, co go otacza, może być absolutnie prawdziwe. Wychowany wśród wilków chłopiec rozmawia z nimi i wspina się po rosnących w dżungli drzewach. Dodatkowo, pozwala nam zapomnieć o genialnej wręcz technologii CGI, która w najnowszym filmie Jona Favreau jest niemalże niedostrzegalna. "Księga dżungli" to uczta dla oka i jedynie zdrowy rozsądek przypomina publiczności, że wydarzenia przedstawione na ekranie są niemożliwe i w żadnym razie nie mamy do czynienia z prawdziwą naturą.

W świecie pełnym efekciarskich blockbusterów jesteśmy przyzwyczajeni do obecności efektów komputerowych w niemalże każdej produkcji. W pewnym momencie przestaliśmy już zwracać na nie uwagę. "Księga dżungli" zmusza nas jednak do wnikliwej obserwacji. Wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Możemy szukać niedociągnięć i niedopracowanych komputerowo rozwiązań, ale ostatecznie nie można się do niczego przyczepić. Pod względem wykonania, Favreau nie pozostawił miejsca na krytykę. Wykreowana dżungla i jej mieszkańcy zachwycają realizmem, którego nadal brakuje nieraz nawet najdroższym produkcjom. 

Historia Mowgliego znana jest już od wielu pokoleń. Tym razem mieliśmy okazję obejrzeć jej absolutnie doskonałą wersję. Favreau podjął się zadania, którego nikt wcześniej tak dobrze nie wykonał. W jego "Księdze dżungli" nie znajdziemy odrzucających sztucznością kadrów. Nawet sposób, w jaki wypowiadają się jego zwierzęta jest naturalny. W ciągu niespełna dwóch godzin można zapomnieć, że zwierzęta przecież nie mówią, a już na pewno nie poruszają swoimi pyskami.
Dorośli z pewnością docenią staranność dzieła i chętnie odświeżą znaną im już najprawdopodobniej historię. Młodsi zgłębią natomiast tajniki dżungli i dowiedzą się, że tamtejsze niedźwiedzie nie zapadają w sen zimowy. Nie brakuje tam bowiem również kilku interesujących wątków edukacyjnych.


Favreau nie zwalnia tempa. Można nawet stwierdzić, że z wiekiem wręcz przyspiesza. Choć ma na swoim koncie uwielbiane przez miliony dwie części "Iron Mana", dopiero teraz udowodnił, na jak wiele go stać. Świat docenił jego starania. Dowodem tego jest genialny wynik w box office, zakończony miejscem w pierwszej czterdziestce. Jego dzieło przebiło wyniki "Spider-Mana", "Harry’ego Pottera" i "Jamesa Bonda". Chociaż prawdopodobnie nikt nie spodziewał się fajerwerków, Favreau zapewnił widowni rozrywkę na dobrym poziomie. Wśród całej masy odmóżdżających produkcji, warto docenić w repertuarze kin coś, co wprowadza nieco więcej i pozwala bez obaw udać się na seans nawet z młodymi widzami.

Wszyscy niemile doświadczeni przez technologię CGI mają teraz doskonałą okazję, by zmienić swoją opinię na temat komputerowo wygenerowanych i coraz częściej obecnych w filmach rozwiązań. Choć często stosowana nieudolnie, z odpowiednim wyczuciem i zdolnościami, w kinie może zdziałać cuda.

Chociaż nie jestem wielką fanką samej historii, obiektywnie muszę przyznać, że Jon Favreau absolutnie spisał się na medal. Sposób, w jaki po raz kolejny przedstawiona zostaje ta opowieść, nie przypomina niczego, co do tej pory widzieliśmy. Z pewnością rok 2016 zakończy się dla Favreau pomyślnie i utrzyma się on ze swoim dziełem na jednej z najlepszych tegorocznych pozycji. Nie ma wątpliwości, że nie obejdzie się również bez nominacji do Oscara za najlepsze efekty specjalne. Wciąż pozostało jeszcze kilka miesięcy, ale chyba nikt w tak krótkim czasie nie jest w stanie stworzyć czegoś, co komputerowo wypadłoby jeszcze lepiej.


Absolutnie genialny klimat, przemyślana obsada, świetnie skomponowana muzyka i zgrabnie poprowadzona fabuła czynią z pozornie zwyczajnej "Księgi dżungli" dzieło najwyższej klasy. Mało kto mógłby przypuszczać, że film ten prezentować się będzie tak dobrze. Jeszcze mniej osób przewidziałoby tak olbrzymi sukces filmu. Przed premierą nie był to przecież aż tak głośny i często omawiany tytuł. "Księga dżungli" to dowód, że nawet jeżeli obraz nie przedstawia perypetii bohaterów z uniwersum Marvela lub DC, może zarobić miliony i miliony do kin przyciągnąć. Z przemyślaną koncepcją, odpowiednimi zdolnościami i umiarem, widownia może pokochać absolutnie wszystko. Nawet historię o chłopcu w buszu.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Filmowych adaptacji "Księgi dżungli", zbioru opowiadań wydanych w końcówce XIX wieku (!), było w... czytaj więcej
"Księga dżungli" jest bez wątpienia jednym z lepszych filmów Disneya ostatnich lat. Choć firma ta,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones