Recenzja filmu

Przedwiośnie (2001)
Filip Bajon
Mateusz Damięcki
Krystyna Janda

Cierpienia młodego Baryki

Bardzo się cieszę, że powstał taki film jak "Przedwiośnie". Wszyscy, którzy czytali moją recenzję filmu "Syzyfowe prace", wiedzą doskonale, że bardzo wysoko cenię sobie twórczość Żeromskiego i
Bardzo się cieszę, że powstał taki film jak "Przedwiośnie". Wszyscy, którzy czytali moją recenzję filmu "Syzyfowe prace", wiedzą doskonale, że bardzo wysoko cenię sobie twórczość Żeromskiego i ubolewam nad faktem, iż większość uczniów na dźwięk jego nazwiska dostaje nerwowych drgawek. Przyczyna takiego stanu rzeczy tkwi niestety w niewłaściwym omawianiu dzieł wielkiego pisarza w polskiej szkole, gdzie większą uwagę zwraca się na ich społeczną wymowę niż na opisane w nich historie i losy bohaterów. Szczególnie ucierpiało na tym "Przedwiośnie", które wszystkim absolwentom szkół średnich kojarzy się z wielkim dyskursem politycznym i przedstawicielami trzech różnych idei odbudowy Polski, natomiast Cezary Baryka i jego życiowe perypetie są już uważane za mniej ważne. Z dużym zatem zadowoleniem przyjąłem fakt, iż Filip Bajon odszedł od tej złej, moim zdaniem, interpretacji i nie uczynił z ekranizacji "Przedwiośnia" filmu publicystycznego, ale nakręcił trzymający w napięciu obraz opowiadający o trudnym procesie dojrzewania Cezarego Baryki. Z reakcji zgromadzonych na konferencji prasowej dziennikarzy można było wywnioskować, że wizja reżysera rozminęła się z ich wyobrażeniami na temat filmu. Większość ze zgromadzonych oczekiwała bowiem bez mała dzieła rozrachunkowego, które podobnie jak spektakl Wajdy "Bigda idzie" będzie otwartą aluzją do współczesnej sytuacji politycznej naszego kraju. Na szczęście nic takiego nie zobaczyliśmy. Polityka nie jest w filmowym "Przedwiośniu" rzeczą najważniejszą. Głównym bohaterem jest Baryka i to on, jego przeżycia i przygody są tematem obrazu. W rezultacie film ogląda się z dużym napięciem i zaangażowaniem i mam nadzieję, że po jego projekcji większość młodych ludzi przekona się do Żeromskiego i zacznie postrzegać go jako twórcę fascynujących powieści, a nie jako "starego nudziarza". Fabuły "Przedwiośnia" streszczać nie będę, ponieważ zna ją chyba każdy. Powiem tylko, że scenariusz do filmu został napisany bardzo sprawnie, i mimo iż w stosunku do oryginału wiele wątków zostało pominiętych, to oglądając obraz w ogóle tego nie odczuwamy. Bajon dopisał również kilka scen oraz wprowadził niektóre postaci, które w powieści nie występują. Czyn ten na pewno ściągnie na głowę reżysera gromy ze strony zdeklarowanych polonistów, ale moim zdaniem decyzja Bajona była słuszna. Udało mu się bowiem dokładnie oddać ducha "Przedwiośnia" i jestem przekonany, że gdyby Żeromski żył to zgodziłby się z reżyserem. Podobnie jak powieść, fabuła filmu składa się 3 części: "Rodowód" - opisująca losy Cezarego w Baku, "Nawłoć" - z której dowiadujemy się o jego perypetiach miłosnych podczas pobytu w majątku Wielosławskich i ostatnia "Wiatr od wschodu", gdzie obserwujemy naszego bohatera jak wraca do Warszawy i jest świadkiem robotniczych demonstracji, które kończą się tragicznym marszem na Belweder. Każda z tych części ma swój unikalny klimat i specyfikę a mimo to tworzą one spójną i logiczną całość. Każda z nich przynosi Baryce również nowe doświadczenia, począwszy od okropieństw rewolucji, przez miłosne podboje na polityce skończywszy. Przeżywszy to wszystko, w wieku zaledwie 22 lat, Cezary ma prawo czuć się jak człowiek stary. Rozumiem zatem wprowadzone przez Bajona zakończenie filmu, w którym Baryka ginie podczas demonstracji robotniczej, co w powieści nie jest powiedziane. Ta wprowadzona przez reżysera zmiana już teraz wywołuje sporo emocji, ale wydaje mi się, że znajdzie ona więcej zwolenników niż przeciwników. Gest Cezarego jest bowiem bardzo logiczny. Wszak w ciągu zaledwie kilku lat przeżył więcej niż większość z nas przez całe swoje życie, a co więcej - wszystko, czego dotknął się do tej pory, obróciło się przeciwko niemu. Fascynacja rewolucją przyczyniła się do śmierci matki Baryki, miłość do kobiet przyniosła śmierć Karolci, a wielkie idee polityczne okazały się puste. Cezary jest więc zawiedziony życiem, nie wierzy już w nic, jest wewnętrznie wypalony. Przyłącza się do demonstracji socjalistów, nie dlatego, że ich popiera, przecież wyrzucili go ze swojego zebrania, ale dlatego, iż jest mu już wszystko jedno. Nie twierdzę w tym miejscu, że Baryka chciał zginąć, że rzucił się na wojskowe bagnety, on po prostu nie chciał już żyć, życie straciło dla niego sens. Doskonale przedstawił taki stan ducha na ekranie Damięcki. Nie będę ukrywał, że obawiałem się, czy młody, niedoświadczony aktor, jakim jest Mateusz poradzi sobie z tak skomplikowaną postacią jak Baryka. Po projekcji wszelkie moje wątpliwości zniknęły jednak bezpowrotnie. Damięcki pokazał, że jest utalentowanym artystą, a Cezary w jego wykonaniu jest niezwykle przekonywujący. Co więcej, aktorowi udało się stworzyć postać, która nie jest przecież wzorcowym przykładem bohatera pozytywnego. Barykę na przemian bowiem lubimy i nienawidzimy, rozumiemy i nie rozumiemy, a wykreowanie takiej postaci w sposób wiarygodny dla widza jest nie lada sztuką. Równie dobrze na ekranie wypadają inni aktorzy. O Gajosie i Jandzie rozpisywał się nie będę bowiem są to artyści takiej klasy, że chyba nikt nie wyobraża sobie, żeby mogli zagrać źle. Uwagę zwracają na siebie natomiast młodzi aktorzy: Maciej Stuhr (bardzo dobry Hipolit Wielosławski), Karolina Gruszka (Wandzia), Urszula Grabowska (Karolina) i Małgorzata Lewińska (Laura). Po "Przedwiośniu" przestanie już chyba pokutować pogląd, iż w polskim kinie nie ma młodych utalentowanych aktorów. W filmie Bajona zachwyca właściwie wszystko. Począwszy od scenografii, której twórcom bardzo dobrze udało się przedstawić czas i realia opisywanych wydarzeń, przez cudowną, inspirowaną wschodnimi rytmami muzykę Michała Lorenca, na cudownych zdjęciach autorstwa Bartka Prokopowicza skończywszy. "Przedwiośnie" to z całą pewnością najlepszy na dzień dzisiejszy polski film tego roku. Przed nami jeszcze "W pustyni i w puszczy" i "Quo vadis", ale nie sądzę, żeby któryś z tych tytułów mógł zagrozić popularności obrazu Bajona, bowiem tak dobrej produkcji dawno na naszych ekranach nie było.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones