Recenzja filmu

Mroczne cienie (2012)
Tim Burton
Johnny Depp
Michelle Pfeiffer

Coraz jaśniejsze cienie

To prawda, że wstęp pozbawiono dramaturgii i ściśnięto w zaledwie 8 minut, w scenariuszu zdarzają się wpadki, a humor nie zawsze się sprawdza. Łatwo jednak wybaczyć Burtonowi wszelkie
Rok 1972. Po 196 latach spędzonych w skutej łańcuchami trumnie, przemieniony w wampira na skutek klątwy zawistnej czarownicy Angelique, Barnabas Collins, niegdyś dziedzic potężnej fortuny, wydostaje się na wolność. Co oczywiste, świat, który widzi, diametralnie różni się od tego, w którym niegdyś żył. Wkrótce ma się również przkonać, że ciążąca na nim klątwa nieustannie prześladuje zubożałą familię Collinsów, a wiedźma nie ustaje w staraniach, by pognębić ją jeszcze bardziej. Na dodatek, do skrywającej mroczne sekrety rodziny, dołącza guwernantka, która już wkrótce znajdzie się w centrum tragicznej i przerażającej, niczym w powieści grozy, historii. Nietrudno domyślić się nazwiska reżysera, który zdecydował się w 2012 roku na odświeżenie tej znanej z  serialu z lat 70. opowieści...

Tim Burton, bo to o nim mowa, składa tu niewinny hołd własnej twórczości. Mamy więc kilka dobrze znanych zagrań: konflikt ze światem umarłych, klimatyczny, stary dom, szczypta makabry, niezawodny duet Johnny DeppHelena Bonham Carter czy epizodyczny występ Christophera Lee. Jednak "Mroczne cienie" niewiele mają wspólnego z wizją braku akceptacji z powodu odmienności ("Edward Nożycoręki"), miłości zwyciężającej śmierć ("Gnijąca panna młoda") wyraźnym ukłonem w stronę klasyki ("Jeździec bez głowy"). Schematy nie dotykają scenariusza w równym stopniu, co w przypadku zrealizowanego w tym samym roku "Frankenweenie". Burton celuje raczej w opowiadanie nieskrępowanej, choć ujętej w karby jego stylu, historii i dostarczenie widzowi czystej rozrywki. To nie aspekt aklimatyzacji Barnabasa we współczesnym świecie czy odbudowy potęgi rodziny, lecz napięcie między wampirem i wiedźmą stanowią kluczowy element filmu. Reżyser skutecznie wykorzystuje swój talent do sprawnego obrazowania. Posępne i wyprane z barw, przetykane akcentami szkarłatu i granatu, staroświeckie scenerie krzykliwie kontrastują ze świeżą, energiczną, rockową ścieżką dźwiękową (która, swoją drogą, odsuwa w cień nieco wtórny i bezbarwny soundtrack Danny'ego Elfmana). Ostatecznie, całość raz po raz balansuje na krawędzi kiczu, którą, niestety kilkakrotnie przekracza. Sceny takie, jak Barnabas i Angelique obijający się o ściany w akcie miłosnym wywołują raczej uśmieszek zażenowania, niż szczery śmiech. Zresztą nie ma co oczekiwać przezabawnej komedii – uśmiech zagości na twarzy ledwie parę razy.

Choć drobne mankamenty dają się we znaki, obsada skutecznie dba o utrzymanie uwagi widza. A takiej plejady gwiazd (nie tylko filmowych – jako żywy reprezentant rockowych lat 70. pojawia się również Alice Cooper) jeszcze u Burtona nie było. Oprócz, wspomnianych już, poniekąd etatowych współpracowników reżysera, widzimy Evę Green, Michelle Pfeiffer i Chloë Grace MoretzChloë Grace Moretz. To pierwsza z nich bezsprzecznie króluje na ekranie, czarując odpychająco – magnetycznym urokiem. Świetnie spisują się również Johnny Depp i Helena Bonham  Carter. Depp umiejętnie nadaje swej postaci podniosły i przestarzały rys cierpiącego romantyka, Helena - opryskliwej i ekstrawaganckiej pani doktor.

To prawda, że wstęp pozbawiono dramaturgii i ściśnięto w zaledwie 8 minut, w scenariuszu zdarzają się wpadki, a humor nie zawsze się sprawdza. Łatwo jednak wybaczyć Burtonowi wszelkie niedociągnięcia, wpatrując się w zgrabną, ponurą i stylową, tak umiejętnie sfotografowaną i zagraną historię. I choć mnogość wątków i postaci nie pozwoliła na przedstawienie ich skrupulatnie i równomiernie, a nietrudno zauważyć, że potencjał opowieści był większy, to, co dostajemy, wystarcza, by sprawić fanom Amerykanina solidną, choć niezobowiązującą przyjemność. Tak klimatycznych filmów dostajemy dziś na prawdę niewiele. Trochę tylko szkoda, że, mówiąc metaforycznie,  cienie w jego twórczości stają się coraz jaśniejsze.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tim Burton ma to do siebie, że bohater każdego jego filmu musi być dziwakiem. Edward Nożycoręki, Ed Wood,... czytaj więcej
W swoim najnowszym filmie Tim Burton postanowił zmierzyć się z wyeksploatowanym motywem wampiryzmu we... czytaj więcej
"Mówią, że liczy się dziedzictwo krwi. Ono nas określa, wiąże, piętnuje". Przed państwem Barnabas Collins... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones