Recenzja filmu

Crooklyn (1994)
Spike Lee
Alfre Woodard
Delroy Lindo

Crooklynowy realizm szczegółu

Lata 70. Crooklyn - Brooklyn, zwany także pieszczotliwie "bandziorowem". W tej oto "wylęgarni" biedoty i hołoty żyje rodzina Carmichaelów, składająca się z pana Carmichael, pani Carmichael i ich
Lata 70. Crooklyn - Brooklyn, zwany także pieszczotliwie "bandziorowem". W tej oto "wylęgarni" biedoty i hołoty żyje rodzina Carmichaelów, składająca się z pana Carmichael, pani Carmichael i ich piątki uroczych pociech (czterech synów, plus córka Tara). Pan Carmichael jest utalentowanym jazzmanem, który uzyskawszy niegdyś uznanie dzięki mianu muzyka secesyjnego, pragnie poświęcić się (i nie tylko) własnej twórczości. Jego żona, pani Carmichael pełni rolę głowy domu i jako nauczycielka zarabia na dzieci oraz męża, którego "wolny zawód" nie pozostaje bez wpływu na sytuację finansową rodziny. Dzieciaki, jak to dzieciaki. Nie myślą zbytnio o własnej przyszłości, zajmują się za to przewracaniem domu do góry nogami. W życiu rodziny Carmichaelów ciągle coś się dzieje. Kłopoty finansowe doprowadzają w tym domu do regularnych scysji. Życie z dnia na dzień, wiązanie końca z końcem, zakupy na kartki - to chleb powszedni. Do tego dochodzą ciągłe spory z nieznośnymi sąsiadami (np. panem X. - wielbicielem zaśmiecania cudzych ganków), no i tradycyjnie: problemy z dorastającymi dzieciakami. A jest ich niemało. Wystarczy wziąć np. taką Tarę, 10-letnią zwolenniczkę wyzywania cudzych matek od "kurew" i podprowadzania słodyczy z pobliskiego marketu, a następnie pomnożyć ją przez 5. Słowem, życie nie oszczędza nerwów państwu Carmichael. Apogeum zostaje osiągnięte w momencie, gdy zakład energetyczny odcina mieszkańcom kamienicy prąd. Wtedy to Carmichaelowie nie dość, że stają przed obliczem konfliktów i starć z pozostałymi mieszkańcami, zostają dodatkowo zmuszeni do tymczasowego oddania swojej córki pod opiekę zdziwaczałej cioteczce Song i jej męża. Mała przeżywa całą sytuację nie mniej niż rodzice, a widmo mieszkania z wujostwem doprowadza ją niemal do szału. Jednak dzięki wrodzonej charyzmie udaje jej się znaleźć wspólny język z kuzynką Violą i nawet miło przetrwać czas spędzony w tym, jak się na początku zdawało, okropnym miejscu. Nie obywa się to oczywiście bez zaliczenia kilku "wpadek" (m.in. nieświadomego ukatrupienia małego Snuffy, pieska ciotki Song, który umiera śmiercią tragiczną, zmiażdżony w wersalce Violi). Jednak nawet wtedy, kiedy wszystko wydaje się już w porządku, staje się coś, co spada na Carmichaelów niczym grom z jasnego nieba i przytłacza ich swym ciężarem. Tym ciężarem jest ciężka choroba pani Carmaichael... Film miałam okazję oglądać dwa razy. Za każdym zrobił on na mnie miłe wrażenie. Główny jego atut jest chyba taki, że "Crooklyn" bardzo dokładnie odzwierciedla życie amerykańskiej czarnej rodziny, odbywające się "na łamach" dzielnicy slumsów. Kolejnym plusem jest tutaj obsada. Aktorzy mało znani, a mimo to świetnie i niezwykle przekonująco odegrali swoje role. O dziwo nawet dzieciaki wykazały się, rzadko spotykanym w tej grupie wiekowej, aktorskim perfekcjonizmem. Było to dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem. Sam film jest w zasadzie dosyć lekki, aczkolwiek zawiera nutkę dramatyzmu. Traktuje się go nieco "z przymrużeniem oka". I myślę, że robi on na odbiorcy miłe wrażenie. Dosyć długo zastanawiałam się nad wymyśleniem jakichś minusów, ale ich nie dojrzałam. Można by w sumie zarzucić filmowi brak przesłania (i na pewno prędzej lub później znajdzie się jakiś zwolennik takiej formy krytykanctwa, który wykorzysta ten argument przeciw "Crooklynowi"), ale według mnie filmy, które dają po prostu czyste odprężenie, są potrzebne tak samo, jak i tzw. "kino inteligentne".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones