Recenzja wyd. DVD filmu

Satan's Little Helper (2004)
Jeff Lieberman
Alexander Brickel
Katheryn Winnick

Cukierek czy wyprute bebechy?

Lieberman ponownie odświeża gatunek, ale nie trafia w gusta współczesnego widza.
To mógł być horror, który fani kina grozy wspominaliby latami. Jeff Lieberman nie pierwszy raz udowodnił, że ma głowę do oryginalnych pomysłów. W latach 70. nakręcił "Squirm" oraz "Blue Sunshine", a w 1981 roku "Just Before Dawn" - trzy niebanalne pozycje poszukujące nowych sposobów straszenia widzów. Brak komercyjnego sukcesu zadziałał jednak zniechęcająco, bo największym sukcesem Liebermana w kolejnych latach był scenariusz do "Niekończącej się opowieści III"...

"Satan's little helper" (czyżby tytuł zainspirowany jednym z albumów The Electric Hellfire Club?) najwyraźniej miał być wielkim powrotem. Jest zbyt dobrze nakręcony jak na produkcję przeznaczoną wyłącznie na rynek DVD (co nie oznacza, że jest nakręcony bardzo dobrze), a jednak nigdy do kin nie trafił. Prawdopodobnie ktoś spostrzegł, że drobne nieścisłości w scenariuszu, kilka fatalnych scen i pozbawione osobowości postacie to detale przysłaniające pozytywny odbiór całości. Największym zgrzytem jest centralna postać filmu - dzieciak o imieniu Dougie, którego usposobienie irytuje w każdej sekundzie obecności na ekranie. Nigdy nie używam stwierdzeń typu: "Widz odczuwa...", bo widzowie są różni, ale w tym wypadku trudno nie poczuć, że nastolatek o umyśle przedszkolaka sabotuje solidny horror. Na domiar złego Lieberman wykorzystuje nieletniego bohatera do zrealizowania ukrytego programu - demonizowania gier komputerowych. Dosłownie. Dougie nie odrywa wzroku od gry przypominającej beat 'em up z czasów Commodore 64, której głównym celem jest... pomaganie szatanowi. Trochę to mało wiarygodne, gdy reżyser krwawych filmów próbuje pokazać zły wpływ innego typu niegroźnej zabawy...

Nie pozwólcie jednak, żeby Dougie odebrał wam prawo do rozrywki. "Satan's little helper" to znacznie więcej niż byle nieletni nerd na usługach psychopatycznego mordercy. Intryga jest świetnie pomyślana, bo w odróżnieniu od "Halloween" tutaj 31 października został wykorzystany nie jako symbol, lecz jako pretekst do zabójczej działalności. Zamaskowany świr w biały dzień tworzy wystawy z trupów na gangu domu (jedna z lepszych scen), wykorzystuje charakter "święta" do przeniknięcia w szeregi podmiejskiej rodzinki (znakomita scena, gdy Dougie próbuje wyjaśnić, że człowiek w masce nie jest domniemanym Alexem, a w odpowiedzi słyszy śmiech: "No tak, przecież to Szatan"), czy wreszcie przywdziewa kolejne przebrania, zawsze postaci, o których pomoc aktualnie prosi Dougie (warto obejrzeć ten film chociażby dla usłyszenia okrzyku: "Jesus is Satan!"). Największym atutem Szatana jest jednak jego kompletna anonimowość. Lieberman nie zaspakaja widzów, którzy zawsze muszą wszystko wiedzieć. "Ale kim on był? Jak wyglądał? Czemu to robił?" - nie dowiedziecie się. A jeśli dorzucić do tego świetny kostium, to można mieć tylko żal, że obecnie - po dekadzie od premiery "Satan's little helper" - nie skręcamy się z zawodu nad piątą czy dziesiątą odsłoną filmu, przygodami Szatana w kosmosie czy też starciem z Jasonem albo Freddym.

Zdecydowanie na plus jest udział Amandy Plummer - jeśli nie poznajecie po nazwisku, to na pewno poznacie głos Honey Bunny z "Pulp Fiction". Niespodziankę sprawia natomiast rola Katheryn Winnick - pozornie typowa blond scream queen, ale ani nie ginie, ani nawet nie ma sceny rozbieranej. Kolejny element horrorowego schematu przełamany... Alexander Brickel (Dougie) nie zapowiadał się na nowego Macaulaya Culkina czy Haleya Joela Osmenta i faktycznie na ekran już nie powrócił. Najbardziej żal jednak Jeffa Liebermana, który po raz kolejny odważył się na nietuzinkowe podejście do kina grozy i ponownie został doceniony tylko przez nielicznych.

"Satan's little helper" jest jednym z lepszych niezależnych horrorów z elementami czarnej komedii ostatnich lat. Bez wątpienia rację mają ci, którzy krytykują dziurawy, momentami nielogiczny scenariusz, toporną grę aktorów, naiwność i infantylność Dougiego, niemniej jak horror horrorem zawsze wielkie oczy strachu puszczały do widzów oczko. Nie bądźcie realistami, dajcie się oszukać, a znajdziecie w tym filmie wiele przyjemności.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones