Recenzja filmu

Fucking Amal (1998)
Lukas Moodysson
Alexandra Dahlström
Rebecka Liljeberg

Czy nie czujesz że, jakoś tak, do siebie bliżej nam?

"Fucking Amal", debiutancki pełnometrażowy film szwedzkiego reżysera Lukasa Moodyssona, to obraz nieprzeciętny, chociaż opowiada właściwie całkiem prostą historię. Tytułowe Amal to jedna wielka
"Fucking Amal", debiutancki pełnometrażowy film szwedzkiego reżysera Lukasa Moodyssona, to obraz nieprzeciętny, chociaż opowiada właściwie całkiem prostą historię. Tytułowe Amal to jedna wielka dziura, z której każdy chce uciec do wielkiego świata. Mamy dwie główne bohaterki: Agnes i Elin. Pierwsza przeprowadziła się do tej mieściny 1,5 roku temu i nadal nie udało jej się zaaklimatyzować. Odstaje od swoich rówieśników, nie ma przyjaciół, jest uważana za dziwną. Na drugim biegunie mamy Elin, która jest, jak się zdaje, kompletnym przeciwieństwem Agnes. Bardzo ładna, towarzysko rozchwytywana, obiekt westchnień wielu chłopców ze szkoły - tak zwana popularna dziewczyna. Jednak obie dziewczyny łączy pragnienie czegoś innego, czegoś nowego. Amal jest dla nich więzieniem, z którego pragną się jak najszybciej wyrwać. Ale jest jeszcze jedna sprawa. Agnes skrycie podkochuje się w Elin. Trudno stwierdzić, czy to prawdziwa miłość, czy jakiś rodzaj fascynacji popularną osobą, ale Agnes wierzy w to, że jest lesbijką i pragnie, żeby Elin wreszcie zwróciła na nią uwagę. I tak się staje. Na początku filmu dowiadujemy się, że rodzice Agnes uparli się, żeby zorganizować jej przyjęcie urodzinowe, chociaż ona dobrze zdaje sobie sprawę, że nie ma przyjaciół, że nikt nie przyjdzie. W końcu, na przyjęciu pojawiają się Elin ze swoją siostrą, Jessicą. Jessica mówi Elin, że Agnes to podobno lesbijka, na co ona deklaruje się, że pocałuje Agnes za 20 koron, co zresztą chwilę później ma miejsce. Zaraz potem uciekają z Jessicą na przyjęcie u kolegi ze szkoły. Elin zdaje sobie sprawę, że zrobiła coś okropnego, czuje, że upokorzyła i skrzywdziła Agnes. Do tego, kilka dziewczyn z imprezy dzwoni do Agnes wyśmiewając się z tego, że jest lesbijką w dość wulgarny sposób. Dziewczyna się załamuje i próbuje popełnić samobójstwo. Tymczasem Elin upija się i wraca, by porozmawiać z Agnes. Dziewczyny wybierają się na spacer i...chyba po raz pierwszy w życiu im obu zostaje dana szansa, by porozmawiać z kimś tak szczerze, tak od serca. Elina jest inna przy Agnes, jest bardziej sobą, opowiada o sobie rzeczy, których nie powiedziała nikomu wcześniej. Pod wpływem impulsu dziewczyny postanawiają opuścić znienawidzone Amal i wyjechać do Sztokholmu. Łapią stopa, ale z samochodem jest coś nie tak. Gdy kierowca wychodzi, by to naprawić, dochodzi do pierwszego prawdziwie intymnego kontaktu między Elin i Agnes - całują się, a w tle leci akurat piosenka zespołu Foreigner, a dokładniej fragment, w którym wokalista śpiewa :"I want to know what love is, I want you to show me". Jest to jeden z piękniejszych momentów filmu, zostaje jednak przerwany przez zszokowanego kierowcę, który wyrzuca dziewczyny z samochodu. Po wyjściu z niego, jest już zupełnie inaczej niż przedtem. Coś się zmieniło, coś pękło w Elin. To wydarzenie stało się katalizatorem zmian w jej życiu. Czy będzie w stanie odnaleźć swoją drogę? Czy uświadomi sobie, kim naprawdę jest i czego chce w życiu? Na te pytania odpowiada dalsza część filmu. Osobiście uważam, że "Fucking Amal" można odbierać na wiele sposobów. Wiadomo - ilu widzów, tyle interpretacji i wmawianie komuś, że jego wersja jest niewłaściwa, kompletnie mija się z celem. Ja sama nie wiem, co mam myśleć o tym filmie. Na pewno urzekł mnie swoją prostotą i niesamowitą naturalnością. To było jak oczyszczenie po tonach amerykańskich, tworzonych na jedno kopyto plastikowych filmów o nastolatkach. Jest to bezapelacyjnie najlepsza opowieść o młodzieży, jaką dane mi było obejrzeć. W "Fucking Amal" nie ma żadnego fałszu i chyba po raz pierwszy w życiu w takim stopniu potrafiłam utożsamić się z bohaterami filmu. Przesłanie filmu nie jest jednak dla mnie takie oczywiste. Z jednej strony, można go odbierać jako uniwersalną opowieść o młodości, walce z przeciętnością, buncie i dojrzewaniu do podjęcia pewnych decyzji. W przypadku takiej interpretacji wątek lesbijskiego uczucia pomiędzy bohaterkami jest jedynie pretekstem do pokazania zakleszczenia ludzi w beznadziejności pewnego momentu życia, kiedy nie wiadomo, którą drogę chce się wybrać. Związek Anges i Elin trzeba by było więc odczytywać jak próbę buntu przeciwko jednostajności i monotonii, jako pragnienie czegoś innego, nowego, wręcz niepopularnego wśród reszty mieszkańców Amalu. Myślę jednak, że pomimo wszystko, jest to również opowieść o miłości, prawdziwej, czystej i pięknej. O uczuciu, która daje odwagę, by sprzeciwić się ogólnie przyjętym zasadom, by wyrwać się z przeklętego kręgu przeciętności. Film można też odbierać jako nienachalny, delikatny manifest homoseksualizmu. "Fucking Amal" pokazuje, że to taka sama miłość jak uczucie pomiędzy osobami heteroseksualnymi, że daje ona siłę, że jest tak samo piękna, że trzeba o nią walczyć. Pokazuje też, że pomimo (pozornej!) tolerancji wobec homoseksualistów we współczesnym świecie, wciąż jest to coś niezrozumiałego i nienormalnego dla wielu osób, co świetnie ilustrują reakcje ludzi dowiadujących się o orientacji Agnes. Angielski tytuł tego filmu brzmi "Show me love" i uwierzcie mi na słowo, on naprawdę pokazuje miłość. W dużym stopniu przyczyniły się do tego odtwórczynie głównych ról. Zarówno Alexandra Dahlstrom jak i Rebecka Liljeberg wywiązały się ze swych zadań doskonale. Agnes grana przez Liljeberg to introwertyczka, nie mówi dużo, a jednak wystarczy spojrzeć na jej twarz i widz od razu zdaje sobie sprawę z ogromu uczuć szarpiących tą młodą dziewczyną. Jest inna niż otaczający ją rówieśnicy, uważana za dziwną, a tak naprawdę, z czego zdaje sobie sprawę Elin, cała reszta nie dorasta jej do pięt. Moją uwagę przykuła jednak bardziej Elin (A. Dahlstrom) - dziewczyna piękna i świadoma swojej urody, umiejąca postawić na swoim, impulsywna, gwałtowna i nieprzewidywalna. Nie jest jednak szczęśliwa, rozpaczliwie pragnie czegoś niezwykłego. Bohaterki są tak różne, że po prostu idealnie się dopełniają. Pomimo różnic charakterów, są dla siebie pokrewnymi duszami, bo obie nie mogą znieść przeciętności swojego życia, nie chcą być takie jak inni. Warto wspomnieć również o warstwie wizualno-muzycznej filmu. Zdjęcia "z ręki" bardzo uwiarygodniają historię Elin i Agnes, a słyszane w filmie piosenki doskonale współgrają z opowieścią, jak na przykład we wspomnianej już scenie w samochodzie. "Fucking Amal" to prosta, ale cudownie prawdziwa opowieść o młodości i miłości. Rzadko zdarza się w kinie tak wiarygodna historia, a trzeba pamiętać, że był to pełnometrażowy debiut Moodyssona. Mnie film bardzo poruszył i wspomnienie o nim tkwiło we mnie bardzo, bardzo długo, każąc wciąż powracać do kilku niesamowitych, zmuszający widza do drżenia, scen. Chyba najbardziej wbiła mi się w pamięć scena "coming outu" Elin. Coś niewyobrażalnie cudownego. Gorąco polecam ten film wszystkim, nie tylko tym, którzy uwielbiają świetne kino skandynawskie, ale także tym szukającym w kinie po prostu prawdziwości. W "Fucking Amal" na pewno ją odnajdą.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Fucking Amal" wbrew ostremu tytułowi jest subtelnym filmem opowiadającym o dojrzewaniu w prowincjonalnym... czytaj więcej
Przychodzi taki moment w życiu kinomaniaka, w którym zadaje sobie pytanie, czy jest gotów otworzyć się na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones