Recenzja filmu

Piękna i Bestia (2017)
Bill Condon
Artur Tyszkiewicz
Emma Watson
Dan Stevens

Czy to dalej działa?

Z każdym filmem Disneya jest tak samo - idziemy, bo chcemy magii. I tak kolejni reżyserzy, z mniejszą lub większą dozą pieczołowitości, dają nam to, czego oczekujemy. Ale czy Bill Condon nie
Jest rok 2017. Do kin wchodzi "Piękna i Bestia". Znamy tę historię doskonale - od premiery pierwowzoru minęło"zaledwie" 26 lat. Każdy świadomy widz musiał zadać sobie w duchu pytanie: "Po co mam znowu na to iść?". Nie zastanawiał się długo i poszedł.  Z każdym filmem Disneya jest tak samo - idziemy, bo chcemy magii. I tak kolejni reżyserzy, z mniejszą lub większą dozą pieczołowitości, dają nam to, czego oczekujemy. Ale czy Bill CondonBill Condon nie wyczerpał naszej cierpliwości, robiąc kolejny remake dobrego i sprawdzonego?

Gwoli zachowania formalności: Bella ratuje ojca przed Bestią, robiąc podmianę zakładników. Cały zamek żyje i próbuje zeswatać pozornie przeciwnych sobie kochanków, którzy odkrywają w końcu prawdziwą miłość w odciętym od świata zamczysku. Odrzucony arystokrata Gaston próbuje gwałtem zdobyć Bellę, co prowadzi do konfrontacji wieśniaków z zamkowymi sprzętami.
 
Na szczególną uwagę zasługuje scenografia, która naprawdę wprowadza coś nowego w nieco oklepany świat tej bajki. Za ten aspekt odpowiada Sarah Greenwood, niezastąpiona choćby przy serii o Sherlocku Holmesie Guya Ritchiego Wielka biblioteka bestialskiego księcia czy groźne komnaty, w których trzymani są jeńcy, są tajemnicze i jakby zaczarowane. Zimne i ciepłe barwy obrazowo przedstawiają trudne relacje między dwojgiem kochanków. Psujący się sprzęt domowy i podupadający zamek pokazują, że czasu na odczynienie zaklęcia coraz mniej. Stąd też przedmioty w zamku dwoją się i troją, by Piękna pokochała Bestię zanim opadnie ostatni płatek róży. 


Kolejnym plusem są podkładane głosy - Ian McKellen (Trybik) i Ewan McGregor (Płomyk) oprowadzają bohaterkę (i widzów) po tajemniczym, przeklętym zamku, który dalej potrafi oczarować gości swoją wykwintnością. Szkocki akcent niedawno występującego w "T2" McGregora nadaje opowieści dynamizmu i swojskości, a przy tym bohater pozostaje czuły i romantyczny dla swojej współprzeklętej ukochanej Puf Puf. Z kolei McKellen, który zagrał tytułową rolę w ostatnim filmie Condona (Mr. Holmes), pozostaje sceptyczny, zachowawczy i poważny. Razem Brytyjczycy tworzą klasyczny duet kontrastujących ze sobą bohaterów, którzy jako postacie drugoplanowe stają się ulubieńcami widzów. 

"Piękna i Bestia" to musical - nie zapominajmy o tym. Piosenki, nie raz jakby wymuszone, z czasem zaczynają męczyć i nie do końca przekonują. Francuskie makaronizmy zostają wplątane w angielski język potoczny, co daje efekt o wątpliwej wartości artystycznej tudzież estetycznej. Bella stanowi uosobienie wszelkich anielskich cnót, jest inteligentna i oczytana, toteż Emma Watson (mimo ostatniej "afery zdjęciowej") radzi sobie całkiem dobrze. Dan Stevens jako Bestia nie jest jakoś przesadnie czarujący w swojej włochatej fizjonomii, a groźny głos to tylko sprawa dźwiękowców. Stara się jak może, ale ciężko mu przebić się przez tę niezbyt ładną charakteryzację Bestii. Luke Evans za to aż za bardzo przypomina Gastona, a przy tym pozostaje przyjemnie odrealniony - prawdziwy rycerz. 


Co mnie jako oglądającego bolało (i dalej boli) to fakt, że najważniejsza scena słynnego dzisiaj balu "Pięknej i Bestii" jest... miałka. Jest krótka, nie widać jakichś głębszych uczuć, a przecież to ta scena decyduje o finalnym uczuciu dwojga zakochanych. Poza tym, scenariusz przepełniony jest głupimi, sprawdzonymi żartami i gagami. Muzyka jest po prostu niezła. Barokowa sceneria świata "Pięknej i Bestii" przepełniona jest średnim aktorstwem, poprawnością polityczną zaskakującą różnorodnością obsady i smaczkiem dla miłośników skandali ze strony pudelek.pl.

Owszem, można tutaj poczuć magię, ale magia ta wypada dość blado na tle ostatnich filmów Disneya, który powinien się zastanowić nad sensem remake'owaniem swoich klasycznych dzieł. Może nie sensem boxofficowym, ale moralnym. A na razie: Bon appétit!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Piękna i Bestia" z 1991 r. to klasyczna bajka Disneya, do której mam niezwykły sentyment. W epoce... czytaj więcej
Po ogłoszeniu przez Disneya kolejnej reprodukcjikasowej bajki, tym razem"Piękna i Bestia", jej fani... czytaj więcej
Powiedzmy sobie na wstę­pie – kto nie zna tej baśni? Któż nie zna "opo­wie­ści starej jak świat"?... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones