Recenzja filmu

Striptizerki zombie (2008)
Jay Lee
Robert Englund
Jenna Jameson

Detoks dla seksoholików

Produkcje filmowe Playboya oraz owoce kina gore są wytworami tworzącymi kierunki wizualne znacznie oddalone od głównego nurtu kina, czy to ambitnego, czy też czysto rozrywkowego. Nie sposób ich
Produkcje filmowe Playboya oraz owoce kina gore są wytworami tworzącymi kierunki wizualne znacznie oddalone od głównego nurtu kina, czy to ambitnego, czy też czysto rozrywkowego. Nie sposób ich porównywać z tradycyjnymi produkcjami fabularnymi, każde z nich niesie ze sobą wyłącznie jeden cel: albo pobudzenie seksualne, albo zaspokojenie żądzy delektowania się krwawą wiwisekcją. Połączenia tych skrajnych konwencji filmowych w jeden utwór podjął się Jay Lee w filmie "Zombie Strippers". W ten sposób stworzył pewien eksperyment łączący sceny striptizu z ujęciami gore, przyprawiony dodatkowo niestrawnym, ciężkim humorem. Powstało jedno wielkie nieporozumienie skierowane do nieokreślonego kręgu odbiorców. Ja skłaniam się do przyklejenia filmowi nalepki lekarstwa dla seksoholików. Amatorom wytworów filmowych spod znaku „xxx” z Jenny Jameson w roli głównej  powinno obniżyć się  na jakiś czas libido po obejrzeniu tego filmu. W tym upatruję jedynej zalety (oczywiście względnej), jaką może pochwalić się "Zombie Strippers". Klasa B czy C, do jakiej może być przyporządkowany ten prowokacyjny obraz, nie stanowi podstawy do krytycznego zaniżenia oceny filmu. Wytwory na wpół amatorskie dodają pewnego smaczku do dorobku filmowego globalnej kultury. Jednak w przypadku tej produkcji mamy nieudaną realizację nie do końca przemyślanego celu. Reżyser zapragnął nawiązać do estetyki tanich, aczkolwiek realizatorsko szczerych, produkcji straszących widza. Dobitnie nas o tym informuje chociażby styl prezentacji tytułu filmu, nawiązujący do takich kultowych dziełek jak na przykład "Zabójcze ryjówki". Zrobił to jednak w sposób ukazujący rozdwojenie jaźni inicjatorów przedsięwzięcia. Jeśli o tym nie wiedzieli, to mogli się po wykonaniu zadania przekonać, że kolaż zmysłowego striptizu wraz z naturalistyczną ekspresją rozrywanej ludzkiej tkanki mięśniowej jest chybionym przedsięwzięciem. Nie zarzucę braku jakiegokolwiek zamysłu przy tworzeniu tego filmiku. Ale już jak najbardziej mogę pastwić się nad celowością tego zamierzenia i jakością jego realizacji. Sceny ukazujące ekscesy rurowe aktorek-striptizerek mogłyby zadowalać samczą część widowni charakteryzującą się nadprodukcją testosteronu. Natomiast ujęcia ściśle powiązane z nimi, a realistycznie ukazujące rozszarpywane strzępy ludzkiego ciała, mogłyby skutecznie tę nadprodukcję hamować. Dlatego też w krótkiej charakterystyce mogę określić ten film mianem detoksu dla seksoholików. Po jego seansie zapewne znacząco spadnie chęć oglądania akrobacji artystycznych Jenny Jameson i jej zawodowych przyjaciółek. Nie wiem, czy już w tym kierunku poszły kuracje uzależnieniowe, ale wydaje się, że najlepszym sposobem na uwolnienie człowieka od jego nałogu jest zrażenie go do niego. Do alkoholu, papierosów bądź w tym przypadku seksu. Jeśli taki był zamysł reżyserów, to gratuluję skuteczności realizacji.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Chciałem zacząć tę recenzję od oświadczenia, że w moich poszukiwaniach dobrego filmu o zombie natknąłem... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones