Recenzja filmu

Need for Speed (2014)
Scott Waugh
Aaron Paul
Dominic Cooper

Dogonić wściekłych

Na fali popularności serii gier wyścigowych "Need for Speed" powstała jeszcze bardziej popularna seria filmów "Szybcy i wściekli". Ta wyznaczyła zupełnie nowy poziom filmów akcji, w których
Na fali popularności serii gier wyścigowych "Need for Speed" powstała jeszcze bardziej popularna seria filmów "Szybcy i wściekli". Ta wyznaczyła zupełnie nowy poziom filmów akcji, w których główne role grają sportowe bryki. O dziwo, niedościgniona do tej pory seria znalazła w końcu godnego rywala. Ekranizacja gry wyścigowej o tym samym tytule wychodzi obronną ręką z tego nierównego starcia. Choć wiele jest do poprawy, to widz może się cieszyć, że tym razem w dwóch seriach będzie mógł przeżywać prawdziwe samochodowe porno.



Tobey Marshall utrzymuje warsztat założony jeszcze przez jego ojca. Młody mechanik paja miłością do szybkich samochodów, a dodatkowo jest niezwykle utalentowanym kierowcą. Próbuje ratować podupadający warsztat zarabiając pieniądze w nielegalnych nocnych wyścigach. Pewnego wieczoru Tobey dostaje zlecenie od starego wroga Dino Brewstera, dzięki któremu uda mu się spłacić wszystkie długie i zachować warsztat. Bez zastanowienia przyjmuje propozycję. Po ukończeniu roboty, konflikt między dawnymi rywalami jeszcze bardziej się zaognia. Dino proponuje Tobeyowi i bratu narzeczonej – Pete’owi – wyścig po ulicach miasta w jego superbrykach, dzięki któremu sprawdzą kto jest lepszym kierowcą. Stawka zostaje podwyższona i zwycięzca zgarnia dodatkowe pieniądze. Przy samej mecie Dino gra nie czysto i najeżdża na tylne koło jadącego przed nim Pete’owi. Ten wypada z trasy i ginie na miejscu w palącym się samochodzie. Tobey zostaje niesłusznie skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci oraz kradzież samochodu. Po dwóch latach warunkowo wychodzi z więzienia. Chce wrócić do prowadzenia warsztatu. Pożycza samochód, który wcześniej na zlecenie Dino składał. Chce wygrać legendarny nielegalny wyścig dla najlepszych kierowców organizowany przez ekscentrycznego Monarcha, oraz udowodnić swoją niewinność.

Pod względem fabularnym "Need for Speed" trzyma zaskakująco poprawny poziom. Nie jest to film pełen zwrotów akcji, ani nawet poziom "Szybkich i wściekłych", ale ogląda się to zaskakująco dobrze. Oczywiście jeżeli nie oczekujemy czegoś spektakularnego. Co prawda można się do wielu rzeczy przyczepić, ale to nie produkcja, która ma być wierna realności. Tutaj liczą się przede wszystkim szybkie samochody i widowiskowe wyścigi. Pod tym względem film spełnia pokładane nadzieje. Zresztą obraz czerpie pełnymi garściami z dorobku serii gier, przedstawiając nam scenerie wyścigów znanych z produkcji EA Sports. Więc mamy tu nocne wyścigi ("Undergroud"), pościgi policji ("Most Wanted"), rajdy po lesie z udziałem goniącej policji i różnych pułapek ("Hot Pursuit") czy przejazdy po autentycznych torach wyścigowych ("Shift"). Zresztą jednym z fabularnych wątków jest przejazd z Detroit do Kalifornii w kilkadziesiąt godzin, co jest odwołaniem do fabuły odsłony "The Run".



Film ewidentnie wzoruje się na "Szybkich i wściekłych" i praktycznie niczym nie zaskakuje. Wszystko co doskonale znamy z serii z Vin Dieselem i Paulem Walkerem jest w "Need for Speedzie". Obraz dodaje trochę od siebie i tak mamy rewelacyjną scenę, w której samochód, w którym jedzie główny bohater podczepiony jest do wojskowego apache, który transportuje brykę do bezpiecznego miejsca. Czegoś tak zwariowanego w serii "Szybcy i wściekli" jeszcze nie było. Oczywiście nie mogło obyć się bez licznych kliszy i tak o to mamy wyścig na śmierć i życie, wielkie pieniądze, strzelaniny, tylko pięknych kobiet jakby trochę mało. Każdy kto zna i lubi "Bullit", "60 sekund" czy "Speed", w "Need for Speedzie" poczuje się jak w domu.

Nieszczególnie wiarygodnie wyszedł cały wątek zemsty. Choć pomiędzy Tobey’em a Dino czuć prawdziwą aurę rywalizacji, tak jakoś przyjaźń głównego bohatera z Petem nie została zbyt dobrze nakreślona. Zresztą Harrison Gilbertson w roli Pete’a wygląda jakby został ledwo co wyjęty z One Direction, a dodatkowo jest tak irytujący, że zamiast przeżywać tragedie jego śmierci wraz z Tobey’em, to przyklasnąłem, że więcej na ekranie go nie będzie. Dlatego też ciężko było mi uwierzyć i wczuć się w cały ten tragizm. Równie słabo wypadł wątek miłosny między Tobeym a Julią Maddon, współpasażerką, która pilnuje aby nic nie stało się z wypożyczonym samochodem. Między Aaronem Paulem a Imogen Poots nie czuć absolutnie żadnej chemii. Choć Poots próbuje używać jak najwięcej swoich wdzięków, to jest to wszystko mało przekonujące. Najwyraźniej reżyser szybko połapał się, że to nie ma prawa wyjść i tak relacje między postaciami zostają tylko przyjacielskie. Co też ma swoje dobre strony, bo widz nie jest atakowany sztucznymi i absurdalnymi scenami seksu czy pocałunków.



Zresztą Aaron Paul jako główny bohater zwyczajnie się nie sprawdza. Jest nijaki i zupełnie nie pasował mi do uczestnika ulicznych wyścigów. Vin Diesel to na pewno nie jest, a nawet do Paula Walkera zbyt wiele mu brakuje. Dużo lepiej wypada Dominic Cooper jako Dino, który ma w sobie coś złego, dzięki czemu może grać czarne charaktery. Dodatkowo to rewelacyjny aktor, który ubarwił film swoją obecnością. Również do całej reszty zgrai pobocznych bohaterów nie ma co się przeczepić. Co prawda są to stereotypowi bohaterowie, którym trochę brakuje do tych z "Szybkich i wściekłych", ale chociażby miłośnik samolotów Benny (Scott Mescudi), który jest również nawigatorem, jest ciekawą postacią, która ma spory potencjał, nie do końca wykorzystany w tej produkcji.

Mam nadzieję, że na jednym filmie się nie skończy i twórcy już szykują nam kontynuację. O ile szybkość jest na odpowiednim poziomie, o tyle nad wściekłością trzeba jeszcze popracować. Zmiana odtwórcy roli głównego bohatera powinna przynieść same korzyści. Film ma spory potencjał, który należy wykorzystać w kolejnych odsłonach. Powinni popracować nad soundtrackiem, który jest przez większą część filmu nieobecny. Na szczęście dźwięki silników bryk są rewelacyjne. Zdaje się, że seria "Szybcy i wściekli" powoli zmierza ku końcowi. "Need for Speed" może być świetnym duchowym następcą i to nie tylko dla fanów samochodowego porno.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kiedy usłyszałem, że studio Dreamworks wpadło na "genialny" pomysł ekranizacji kultowej serii... czytaj więcej
Ponad 16 mln "lajków" na Facebooku, jeszcze więcej sprzedanych egzemplarzy gier wideo. O czym piszę? O... czytaj więcej
Za kierownicą "Need For Speed" zasiadł Scott Waugh, nieznany dotąd reżyser, któremu za zadanie przypadło... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones