Recenzja filmu

Pół żartem, pół serio (1959)
Billy Wilder
Marilyn Monroe
Tony Curtis

Dwie połówki, a zrobi się całość!

Kolejny bezkolorowy dzień. Jak czarno-biały film, który mieliśmy oglądać w szkole. Z rezygnacją usiadłam na ziemi (bo foteli jakoś tak zabrakło) i wgłębiłam się w oglądanie filmu z 1959 r. "Pół
Kolejny bezkolorowy dzień. Jak czarno-biały film, który mieliśmy oglądać w szkole. Z rezygnacją usiadłam na ziemi (bo foteli jakoś tak zabrakło) i wgłębiłam się w oglądanie filmu z 1959 r. "Pół żartem, pół serio". Już po pierwszych 15 min. wiedziałam, że będzie to film wyjątkowy i zabawny. Reżyserem tego arcydzieła jest Billy Wilder, reżyser i scenarzysta m.in. takich filmów, jak np. "Sabrina", "Ocean's Eleven" (lecz nie wersja wszystkim nam znana, z Georgem Clooneyem, tylko jej prapremiera z Frankiem Sinatrą), czy "Casino Royale". Nie widziałam innych filmów tego reżysera, lecz po obejrzeniu "Some Like It Hot" prawdopodobnie to zrobię. Akcja "Pół żartem, pół serio" zaczyna się w garażu, w którym Joe (Tony Curtis) i Jerry (Jack Lemmon) są świadkami morderstwa. Jako bezrobotni muzycy, którzy wszędzie poszukują pracy, po owym morderstwie stają się głównym celem mafii, która dokonała zbrodni. Postanawiają się ukryć gdzieś, gdzie trudno byłoby ich znaleźć. Takim miejscem jest damska orkiestra, bo przecież kto mądry będzie szukał mężczyzn wśród kobiet! Joe i Jerry sprytnie przebierają się za płeć piękną (czyli za Josephine i Daphne) i wsiadają do pociągu jadącego na Florydę. Od tego czasu ich życie zmieniło się niesamowicie. Sam tytuł skłania mnie już do refleksji. Po obejrzeniu dzieła, zaczęłam się zastanawiać: czy ten film był bardziej serio, czy bardziej żartem? Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Można uznać, że bardziej żartem. Oczywiście, bo powalająca gra aktorska rozśmieszała do łez, podobnie jak perypetie głównych bohaterów. A serio? W końcu by dostać się do damskiej orkiestry mężczyźni musieli chować się przed mafią, co wcale nie jest takie zabawne. Jednym z najlepszych elementów filmu była obsada. Przystojny i opanowany Tony Curtis trzymał na wodzy towarzyskiego i wesołego przyjaciela Jacka Lemmona, a razem tworzyli świetny, rozśmieszający duet. Można tu powiedzieć, że łącząc dwie "połówki" w tytule, powstanie jedna całość, tak jak m.in. Tony i Jack. Byłam zachwycona grą aktorską Lemmona, gdyż tak przekonująco zabawnych aktorów jest i było naprawdę mało na świecie. Jego dialogi, monologi i zachowanie po prostu powalały oglądającego na kolana. Przystojny Tony Curtis za to przypominał nam o otaczającym świecie, i również bawił swoją postawą i adoracją Sugar. No właśnie, Sugar. Sugar Kane Kowalczyk (Polka?) zagrała legendarna i cudowna postać Marilyn Monroe. Była żywym uosobieniem niewinności, głupoty, i naiwności na raz. Nareszcie wiem, dlaczego ludzie uważali, że ta kobieta w życiu codziennym uważana była za głupią - ponieważ była znakomitą aktorką. Blond włosy, śliczny głos i świetna gra udowodniły mi, czemu ta osoba jest usposobieniem stylu, gracji, głupoty i legendy kina naraz. Gdyby Marilyn wiedziała, jak wiele wniosła do legendy kina, pewnie nie zamartwiałaby się swoją opinią ludzi za życia. Ze scen znajdujących się w filmie najbardziej chyba podobała mi się ta w pociągu, kiedy to Daphne zorganizowała imprezę oraz adoracja kobiety przez staruszka - milionera. Ich taniec na zabawie, dialogi i ogólnie wszystko powalało mnie z nóg. Świetny scenariusz i reżyseria, aktorstwo, zdjęcia to jedne z wielu zalet filmu. Bo przecież jest to klasyka, a klasyka ma to do siebie, że zawsze jest aktualna. Ludzie zawsze lubią się śmiać, zawsze lubią oglądać przekonujących aktorów, a kiedy wszystkie ich warunki moralne zostaną spełnione, nawet taki drobiazg jak czarno-biały ekran nie robią im różnicy. I słusznie! "Pół żartem, pół serio" to znakomita komedia dla każdego pokolenia, ze świetną obsadą, ładną muzyką i zawsze aktualną fabułą. Bo ile było sequeli filmów, w którym mężczyzna przebierał się za kobietę! Jak najbardziej film polecam i wychwalam. Choć, jak każdy film, ma jakieś drobne, nic nieznaczące wady, to przecież "Nobody is perfect!".
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Billy Wilder to reżyser nieśmiertelny. Filmy takie jak "Garsoniera", "Bulwar Zachodzącego Słońca" czy... czytaj więcej
Komedia przez wielu uważana za jedną z najwybitniejszych, jeśli nie najwybitniejszą w historii kina.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones