Recenzja filmu

Alfabet (2013)
Erwin Wagenhofer

Eksperymenty na dzieciach

Wagenhofer odnosi się do naszych stereotypowych wyobrażeń i utwierdza w nich. Nie ucieka przed kilkoma uproszczeniami. Zapewne wbrew sobie potwierdza też słuszność kapitalistycznych snów, w
Erwin Wagenhofer jest austriackim wcieleniem Michaela Moore’a. Obaj zajmują się krytyką polityczną. Trzy lata po tym, jak Amerykanin uderzył w ideę przemysłu zbrojeniowego ("Zabawy z bronią"), Austriak wystawił na odstrzał machinę produkcji i dystrybucji żywności ("Nakarmimy świat"). W 2007 roku Moore przyjrzał się schorowanemu systemowi opieki zdrowotnej w Stanach Zjednoczonych ("Chorować w USA"), rok później Wagenhofer dokonał wiwisekcji światowej ekonomii i podpisał swoim nazwiskiem dokument "Zaróbmy jeszcze więcej". W 2009 roku na ekrany kin trafił film "Kapitalizm, moja miłość", w którym Moore zbadał relację między małym człowiekiem a wielką korporacją. Ani dla Moore'a, ani dla Wagenhofera nie ma świętości. Zwłaszcza jeśli w grę wchodzą pieniądze. Austriak podniósł więc rękę na poddany unifikacji, międzynarodowy system edukacji.



Słowami naukowca Kena Robinsona przekonuje, że systematycznie i bezmyślnie niszczymy w sobie wyobraźnię i kreatywność. Badania sugerują, że dziewięćdziesiąt osiem procent kilkulatków to potencjalni geniusze, którzy sukcesywnie zatracają swoje zdolności w szkole. "Dzieci są jak latawce – niby wzlatują pod niebiosa, ale w istocie są trzymane na sznurku przez dorosłych", komentuje chiński badacz Yang Dongping. Nie ma wolnego lotu, tak jak nie ma wolności wyboru. Dzieci są uczone, że na każde pytanie jest tylko jedna prawidłowa odpowiedź, a potem testowane z umiejętności dokonywania właściwych wyborów. Samo testowanie zdążyło się już zresztą stać biznesem. Presja i rywalizacja od dawna jest metodą. Edukowanie coraz rzadziej wiąże się z realnym rozwojem; coraz częściej ma na celu stworzenie mas dobrze zarabiających i przyuczonych do regularnej konsumpcji. Zajadania frustracji i zapijania lęków. "To ludzie, którzy zwyciężają na starcie, ale odnoszą porażkę na mecie" – mówi o młodych pokoleniach jeden z ekspertów.



Wagenhofer wypowiada swoje opinie za pośrednictwem autorytetów, których dla własnego bezpieczeństwa nie ośmiela się konfrontować z przedstawicielami obozu pielęgnującego tradycyjne podejście do nauki i sztuki. Krytykuje zastany świat, chce nowych rozwiązań i realnej zmiany. Przytaczane teorie uwiarygadnia, podając wyniki eksperymentów przeprowadzanych na przestrzeni kilkunastu lat w kilku osobnych grupach badawczych. I robi to na tyle sprawnie, że automatycznie na plan pierwszy wysuwa się ogromna wiara w człowieka i jego wrodzoną dobroć. Cywilizacja jawi się jako katalizator ewolucji, która każdego zamienia w maszynkę do robienia pieniędzy. Refleksje rodzące się podczas seansu "Alfabetu" bez wątpienia są inspirujące, niekiedy prowokacyjne. Problem polega tylko na tym, że krytykując globalizację i unifikację, Wagenhofer wszystkim proponuje jedno ustandaryzowane rozwiązanie w zamian – naukę poprzez zabawę i sztukę. Czy brak różnorodności nie podważa inicjalnego założenia jego dokumentu, zgodnie z którym każdy powinien kształcić się w ramach własnych wyborów, możliwości i potrzeb?



Austriak kreuje rzeczywistość taką, jaką chce, by była. Opisują ją co prawda eksperci, ale reżyser "Zaróbmy jeszcze więcej" pokazuje świat w bardzo sugestywny sposób. Klasy lekcyjne i korporacyjne aule są wypełnione ludźmi, którzy przypominają dobrze naoliwione trybiki w maszynie. Zgodnie z wiekiem i stopniem zużycia – panie występują w czarnych garsonkach, uczniowie w niegustownych mundurkach. Zamknięci w dusznych przestrzeniach sal wykładowych nie widzą świata, po którym chodzą liderzy nowej edukacji – artyści i oddychający świeżym powietrzem teoretycy zrzucający nienawiść dzieci do nauki na barki przestarzałego systemu nauczania i swoich poprzedników. Wagenhofer odnosi się do naszych stereotypowych wyobrażeń i utwierdza w nich. Nie ucieka przed kilkoma uproszczeniami. Zapewne wbrew sobie potwierdza też słuszność kapitalistycznych snów, w których każdy własnymi siłami może się dorobić fortuny. Inny jest w jego śnie tylko rodzaj kapitału – pieniądze schodzą na drugi plan, na czoło wysuwa się piękny umysł. Czy obie te rzeczy można przeciw sobie postawić na wadze? Trudno powiedzieć. Wagenhofer to jednak robi. Na pewno nie wszyscy zaakceptują jego gest, ale czy muszą? Przecież nie chodzi nam tu ani o standaryzację ocen i opinii, ani o unifikację życiowych i kinowych doświadczeń…
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '86. Ukończyła filmoznawstwo na UJ, dziennikarka, krytyczka filmowa, programerka Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Jako wolny strzelec współpracuje z portalami Filmweb.pl, Dwutygodnik.com i... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones