Recenzja filmu

Satyricon (1969)
Federico Fellini
Martin Potter
Max Born

Fellinicon

Na miesiąc przed rozpoczęciem zdjęć Fellini w jednym z wywiadów powiedział: Reżyser jest kapitanem statku, który żegluje ku nieznanym przeznaczeniom. Jak Kolumb. Czy mógłby zdradzić załodze, że
Na miesiąc przed rozpoczęciem zdjęć Fellini w jednym z wywiadów powiedział: Reżyser jest kapitanem statku, który żegluje ku nieznanym przeznaczeniom. Jak Kolumb. Czy mógłby zdradzić załodze, że nie jest pewien, dokąd zmierza? Otóż jestem w takiej właśnie sytuacji. Dopóki nie zacznę kręcić, nie wiem jeszcze co zrobię. Gotowe były  natomiast scenografia i szkice wizualne postaci. A to dla twórcy "La Strady" znaczyło często więcej niż zimno wykalkulowane poszczególne sceny.

Scenariuszem zajęła się nierozłączna para Fellini-Zapponi, a była to praca niezwykle ciężka. Satyricon bowiem jest adaptacją klasycznego dzieła Gajusza Petroniusza (tak, tego z "Quo Vadis"). Fabuła opiera się na przygodach dwóch młodzieńców Encolpio i Ascilto, którzy mimo przyjaźni faworyzują o względy młodego chłopca Gittone. Podróżując razem lub osobno przeżywają rozmaite przygody. Poruszają się po świecie pełnym mistyki, erotyki i fantastycznych zjawisk. Należą do tego świata lecz nade wszystko hołubią własną młodość, przeskakują od jednej przygody do drugiej  nie bacząc na popełniane bluźnierstwa. Scenarzyści odeszli od powieściowego kręgosłupa by dać miejsce poetyckości oraz niezwykłości zachodzących zjawisk. Fascynują one lecz i przerażają. Pociągają i odpychają. Autorzy musieli uwydatnić te elementy, które dla Arbitra Elegancji zdawały się oczywiste. Zdecydowali się wyostrzyć takie aspekty, które Petroniusz potraktował z ironią, a które świadczyć mogą o rychłym upadku świata mitów.

Muzykę jak zwykle w dziełach Federico, stworzył Nino Rota ("Ojciec Chrzestny"). W głównych rolach obsadzono aktorów nieprofesjonalnych bądź mało popularnych.  Szukano twarzy "odrealnionych", "pochodzących z innych światów". Wszystko skłaniać miało do wczucia się w okres schyłkowy Cesarstwa Rzymskiego. Głównym założeniem Federico Felliniego było zresztą doprowadzenie do tego by widz wyzbył się oceniania świata z perspektywy XX wieku. Zupełnie odrzucił bagaż religijny i kulturowy ostatnich dwóch tysiącleci.

Sam reżyser określił klimat "Fellini - Satyriconu"  jako narkotyczny i oniryczny. Światło i ruchy kamery nie mają za zadanie "udziwnić" przedstawionego świata, a w pełni ukazać niesamowitą scenografię. Budowle, wnętrza, zjawiska atmosferyczne i krajobrazy, a także ludzi o najszkaradniejszych aparycjach i o postawach bardziej pasujących do piekła Dantego niż do "jasnego świata porośniętego winem". Z klasycznego antyku naszych wyobrażeń pozostała tylko sztuka i poezja, której nikt nie zauważa. Zarówno otoczenie głównych bohaterów jak i oni sami zostały pokazane z charakterystycznym dla autora "Amarcordu" przerysowaniem.

Nie można jednak stwierdzić, że ten osobliwy film ma pesymistyczną wymowę. Cała fabuła jest cyklem metamorfoz. Uczta u Trymalchiona zmienia się w fikcyjny pogrzeb, piękna wiedźma Enotea przemienia się w staruchę, a Minotaur w młodzieńca. A my, widzowie, posiadamy wiedzę, która mówi, ze po latach degrengolady Rzym odrodzi się w chrześcijaństwie. Fellini kręcił Satyricon pod koniec lat sześćdziesiątych w czasach rewolucji obyczajowej. Zdawał sobie sprawę, że właśnie nastąpił kres pewnej epoki. Taki już przecież jest rytm świata – zła jakość wypiera dobrą lub przeciwnie. Pozostaje jednak zawsze nadzieja, że kolejne przepoczwarzenie przyniesie jakość lepszą. 
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones