Recenzja filmu

Futro (2007)
Tomasz Drozdowicz
Teresa Budzisz-Krzyżanowska
Leszek Piskorz

Futro nie grzeje

Debiutant Tomasz Drozdowicz o polskiej "dulszczyźnie". Szkoda, że reżyser nie mógł się zdecydować, czy pójść w groteskę a la Gombrowicz, czy też skupić się na rodzinnym dramacie. Utknął gdzieś w
Debiutant Tomasz Drozdowicz o polskiej "dulszczyźnie", która trwalsza jest od wszystkich systemów, epok czy rozmaitych zmieniających się -izmów. Szkoda tylko, że reżyser nie mógł się zdecydować, czy pójść w groteskę à la Gombrowicz, czy też skupić się na rodzinnym dramacie. Utknął gdzieś w połowie drogi. Nie wiem czy istnieje słynne polskie piekło, z pewnością jednak realne i namacalne są piekiełka uroczystości rodzinnych. Jesteśmy na komunii wnuczka pewnych nuworyszy. Impreza na zasadzie: zastaw się a postaw się, pełna sarmacka wylewność, ustawieni znajomi, kosztowne prezenty, cały ten podszyty kompleksami mieszczański teatr. Pan domu przechwala się wszystkim: pięknym domem, gadżetami, no i swoją niezwykle udaną rodzinką. Ale jak to zwykle bywa, tkany misternie ścieg sukcesu zaczyna się rozłazić. Syn wygląda co prawda jak człowiek, któremu nic nie może się nie udać, ale jest alkoholikiem i życiowym rozbitkiem. Jego żona, wzięta redaktorka kobiecego magazynu ma problemy z narkotykami. Drugi syn, to żałosny bumelant, topiący kasę w kolejnych nieudanych przedsięwzięciach. Przyjechał na rodzinną uroczystość tylko po to by skombinować pieniądze na pokrycie kolejnego długu. Jest jeszcze upierdliwy teść, oraz córka żyjąca w związku z krypto-gejem itd. itp. Nasza Polska cała widziana w ironicznym przekroju. Za ładną fasadą wszędzie "te same studzienne udręki". Przyznam, że po upiornym sezonie "polskich komedii romantycznych" – "Futro" wypada całkiem przyzwoicie. Drozdowicz, wspólnie ze scenarzystką Beatą Hyczko chcieli zrobić ostrą satyrę na nasze "polactwo" i do pewnego czasu starają się tego trzymać. Każdy z bohaterów jest tu emblematem jakiegoś kompleksu, postaci mają być z założenia groteskowe i przerysowane. Problem w tym, że z tego obrazu niewiele wynika, o polskiej hipokryzji i kołtuństwie robiono już znacznie lepsze filmy, żeby wspomnieć chociażby niedawne "Wesele" Wojciecha Smarzowskiego. Twórcom "Futra" zabrakło jednak konsekwencji, próbują mieszać dramat z farsą z obopólną stratą. Z braku pomysłów na uatrakcyjnienie akcji wprowadzają niepotrzebne wątki (jak ten z granym przez Henryka Talara starym czołgistą). Paradoksalnie najlepsze w filmie jest to co ledwie naszkicowane, niedookreślone. Wzajemna relacja małżeństwa granego przez Agnieszkę Wosińską i Grzegorza Damięckiego, zagubionych w życiu i własnych nałogach – bywają groteskowi, ale bardzo przejmujący. Świetna Teresa Budzisz-Krzyżanowska w roli babki odkrywającej miraże własnego życia, też jest klasą samą dla siebie. Gdyby opowiedzieć całą historię skupiając się na tej trójce, z pewnością nie byłoby tak wesoło, ale na pewno ciekawiej. Ta komedia jest bowiem najciekawsza w momentach, gdy staje się poważna, próbując odsłaniać realny rodzinny dramat. Może więc należało zrezygnować z groteskowego sztafażu? Może to pomysł na inny, lepszy film?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones