Recenzja filmu

Komunia (2016)
Anna Zamecka
Aleksandra Kaczanowska
Nikodem Kaczanowski

Girl Power!

Wątek uroczystości rodzinnej służącej połączeniu zwaśnionych małżonków na pierwszy rzut oka zbliżałby dokument Zameckiej do rewelacyjnych "Więzi" Zofii Kowalewskiej. Różnica polega na tym,
Wyobraźmy sobie osobę będącą skrzyżowaniem Erin Brockovich i Czarnej Mamby z "Kill Billa". Dodajmy, że ma 14 lat i gnieździ się z bliskimi w małym mieszkanku na polskiej prowincji, a naszym oczom ukaże się Ola – główna bohaterka "Komunii". Pod nieobecność matki, żyjącej teraz u boku innego mężczyzny, dziewczyna trzyma w ryzach rodzinę, do której przynależą niezaradny ojciec i niepełnosprawny młodszy brat. Aby domowe ognisko mogło palić się w tak trudnych warunkach, jego strażniczka musi postępować bezwzględnie. Gdy Ola mówi do – przygotowującego się do tytułowej komunii – małego Nikodema: ksiądz jest straszny, ale ja jestem 100 razy straszniejsza, wiemy, że żartuje tylko do pewnego stopnia. Czy można wymarzyć sobie ciekawszą bohaterkę filmu dokumentalnego?



Anna Zamecka doskonale rozumie, że to pytanie retoryczne i przypatruje się Oli z niekłamaną fascynacją. Jednocześnie jednak dba, by "Komunia" okazała się czymś więcej niż tylko niedbale naszkicowaną laurką.  Młoda reżyserka łapie widza w pułapkę i uświadamia go, że zbyt szybko uwierzył w narrację o "niezniszczalnej nastolatce". W pełnym empatii filmie Zamecka udowadnia, że Ola – choć obarczona niewspółmierną do wieku odpowiedzialnością – wciąż jeszcze jest dzieckiem. Przejmująco wypadają w "Komunii" zwłaszcza momenty, gdy pragmatyzm dziewczyny zostaje przełamany przez trudne do ziszczenia fantazje. Najważniejsza z nich dotyczy ponownego zejścia się rodziców, do którego miałoby dojść przy okazji święta Nikodema.

Wątek uroczystości rodzinnej służącej połączeniu zwaśnionych małżonków na pierwszy rzut oka zbliżałby dokument Zameckiej do rewelacyjnych "Więzi" Zofii Kowalewskiej. Różnica polega na tym, że "Komunia" – konsekwentnie stawiająca na pierwszym planie Olę – okazuje się ostatecznie dziełem dużo mniej krzepiącym. Bijąca z dokumentu Zameckiej gorycz ma jednak wartość oczyszczającą, a także pozwala dostrzec w filmie opowieść o pogodzeniu się z własnymi ograniczeniami, które stanowi konieczny warunek dojrzałości.



Uniwersalny charakter "Komunii" pozostaje ważny, ale nie skłania reżyserki do przekonywania, że nakręciła – wyabstrahowany z lokalnej specyfiki – dokument o Człowieku. Podczas seansu filmu Zameckiej ani przez moment nie mamy wątpliwości, że jego akcja toczy się we współczesnej Polsce. Nie pozwala nam o tym zapomnieć choćby podkreślanie groteskowo dużego wpływu Kościoła na codzienność bohaterów, a także piętnowanie niewydolności państwowych instytucji, z opieką społeczną na czele. Na szczęście, choć Zamecka odmalowuje na ekranie konflikt "przyzwoita jednostka – bezduszny system", ani przez moment nie popada w ideologiczne zaślepienie. Nie przez przypadek bezdennie głupie kazanie zostaje skontrastowane na ekranie z lekcją prowadzoną przez sympatycznego katechetę. Równie dużym wyczuciem reżyserka wykazuje się przy sportretowaniu przypisanego do rodziny Oli kuratora, któremu brakuje może umiejętności, ale na pewno nie dobrych chęci.

Zdolność równoważenia ekranowych racji przy jednoczesnym niezatracaniu wyrazistości zbliża "Komunię" do stylistyki Kena Loacha. Nic zatem dziwnego, że film Zameckiej należy do najczęściej nagradzanych dokumentów ostatnich miesięcy. Niezależnie od wszystkich tych sukcesów, zdolna debiutantka najpewniej nie pokazała jeszcze wszystkiego, na co ją stać. Choć wątek fatalnej pozycji kobiet w polskim społeczeństwie znalazł się w filmie wyłącznie na marginesie, chwilami widać, że Zamecka miałaby ochotę wyeksponować go znacznie mocniej. Zapewne stanie się tak już w następnym filmie. Po "Komunii" łatwo wyobrazić sobie, że reżyserka – nie zamieniając się w rozkrzyczaną propagandzistkę – potrafi być dla swych oponentów 100 razy straszniejsza. 
1 10
Moja ocena:
7
Krytyk filmowy, dziennikarz. Współgospodarz programu "Weekendowy Magazyn Filmowy" w TVP 1, autor nominowanego do nagrody PISF-u bloga "Cinema Enchante". Od znanej polskiej reżyserki usłyszał o sobie:... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones