Recenzja filmu

Dragonball: Ewolucja (2009)
James Wong
Justin Chatwin
Yun-Fat Chow

Gorzki jęk zawodu i krwawiące serca fanów

"Dragon Ball" na dziś dzień nie jest już tylko jedną z wielu japońskich anime, stał się wręcz obiektem kultu na skalę światową. Nawet dziś, długo po zakończeniu produkcji, tworzone są nowe serie
"Dragon Ball" na dziś dzień nie jest już tylko jedną z wielu japońskich anime, stał się wręcz obiektem kultu na skalę światową. Nawet dziś, długo po zakończeniu produkcji, tworzone są nowe serie dla fanów i wizje dalszych przygód. Wymagania widzów od początku były ogromne, a u sympatyków głodnych nowych wersji łatwo zaszczepić fanowską euforię. Twórca komiksu oraz animowanej serii, Akira Toriyama, zapewnił materiałów, które wystarczą na nietuzinkowy scenariusz. Dlaczego więc popełniono tak wiele znaczących błędów , które okradły pierwowzór z magii i polotu? Opowiedziana historia może nie jest nietrafiona, ale strasznie dziurawa, mocno odbiega od pierwowzoru i odziera go z  niepowtarzalnej komiksowej otoczki. Wszystko zaczyna się od przedstawienia lekko naciąganej historii tłumaczącej losy naczelnego złego charakteru - Piccolo. Na początku poznajemy też kultowego lekkoducha - Goku (Justin Chatwin) -  jako , co szokuje, nękanego przez kolegów uczniaka. Każdego nawet niezapalonego znawcę tematu co najmniej to zniesmaczy. Cała fabuła kręci się wokół magicznych smoczych kul, które mają moc spełniania jednego idealnego życzenia. Jedną z siedmiu takich kul Goku otrzymuje od swojego dziadka. Lord Piccolo (James Marsters) tego nie wie i zabija staruszkę, którą podejrzewa o jej posiadanie. Goku, wnuczek, od tej pory będzie pałał żądzą zemsty do mordercy. Wyrusza więc w podróż, by zdobyć smocze kule, zanim zrobi to demoniczny przeciwnik. Na swojej drodze spotyka lekko zadufaną i bardzo sprytną Bulmę (Emmy Rossum), która posiada radaru ułatwiający poszukiwnaie magicznych kul, szybko staje się więc partnerką Goku, a późniejszą jego przyjaciółką. W "Dragonball: Ewolucja", podobnie jak i w animowanym serialu, nie mogło zabraknąć lekko zwariowanego, kochającego kobiece uroki mistrza Roshi, którego zagrał znany z wielu świetnych produkcji Yun-Fat Chow. Świat przedstawiony jest bardzo ciężki w odbiorze, znacznie zniekształca odbiór oraz pozostawia wiele niedomówień. Spodziewać się można nietuzinkowego pokazu sztuk walki, a zamiast tego widzimy możemy kilka przeciętnych akrobacji. A oglądane na ekranie kolorowe chmurki prezentujące Energię zwaną Ki wprowadzają niepożądane zamieszanie i mocno odbiegają od wizji Akiry Toriyamy. Można zrozumieć, że reżyser James Wong miał własną wizję, ale powinien się zastanowić, czy należy zmieniać coś, co powszechnie uznane już jest za genialne. Relacje między postaciami sprowadzone zostały do emocjonalnego parteru, a kolejni bohaterowie wprowadzani byli w pośpiechu, co tylko spotęgowało chaos niespójnej fabuły. Jedynie początek wydaje się całkiem przyjemny, ale daje fałszywe nadzieje na dobrze spożytkowany czas. Każda kolejna minuta działa jednak jak kubeł zimnej wody. Efekty specjalnie, choć nie kują w oczy, to jednak wywołają u niejednego widza mocne skrzywienie na widok potężnego Ozaro przypominającego raczej mniejszą wersję King Konga. Wersję tę możnaby bez problemu wyświetlać w latach 80-tych, bo tylko w tych czasach można by uznać go za przyzwoity. Myślę że film może spodobać się jedynie wąskiej grupie widzów znających perypetie Goku i jego przyjaciół, choć nie zrobi pewnie na nich większego wrażenia. "Dragonball: Ewolucja" nie spełnia oczekiwań sympatyków komiksu. Jest jedynie komercyjnym ochłapem rzuconym na kinowe ekrany. Jakkolwiek by "Smocze kule" nazwać, czy to religią, czy kultem, należy obchodzić się z nimi delikatnie, gdyż jęk zawodu może być znacznie dłuższy i o wiele bardziej gorzki, niż możnaby zakładać. Ogromny potencjał nie został wykorzystany i wcale nie trzeba mieć do tego magicznych kul, wystarczy jedynie profesjonalne podejście.
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones