Recenzja filmu

Wyspa tajemnic (2010)
Martin Scorsese
Leonardo DiCaprio
Mark Ruffalo

Historia szaleństwa w dobie zimnej wojny

Martin Scorsese jest mistrzem w swoim gatunku. A słynie głównie z dramatów, historii o gangsterach i biografii wielkich postaci. Tym razem jednak, po czteroletniej przerwie, która dla fanów jego
Martin Scorsese jest mistrzem w swoim gatunku. A słynie głównie z dramatów, historii o gangsterach i biografii wielkich postaci. Tym razem jednak, po czteroletniej przerwie, która dla fanów jego geniuszu była wiecznością, raczy nas rasowym, wciągającym thrillerem. Z zadania ekranizacji prozy Dennisa Lehane’a reżyser wywiązał się bezbłędnie.

Jest połowa lat 50. Detektyw Teddy Daniels (Leonardo DiCaprio) wraz ze swoim nowym partnerem Chuckiem (Mark Ruffalo) przybywają na wyspę Shutter Island, na której mieści się Ashecliffe, szpital-więzienie dla chorych psychicznie przestępców. Jest ich sześćdziesięciu siedmiu, w tym mężczyzna, który przyczynił się do śmierci żony Teddy’ego. Znika jednak w niewyjaśnionych okolicznościach pacjentka, która zabiła trójkę swoich dzieci. I właśnie w jej odnalezieniu mają pomóc detektywi. Nie jest to łatwe, gdyż na każdym kroku zadanie utrudnia im personel, a przede wszystkim główni dowodzący szpitalem: dr Cawley (Ben Kingsley) i dr Naehring (Max von Sydow), o niepokojąco brzmiącym niemieckim akcencie. Spotkanie z tym drugim budzi w Teddym traumatyczne wspomnienia z wyzwalania obozu w Dachau i potęguje obawy, że na wyspie przeprowadzane są eksperymenty na ludziach, będące swego rodzaju kontynuacją działań nazistów. W miarę pobytu na wyspie pogarsza się stan zdrowia Teddy’ego: pojawiają się migreny i halucynacje z udziałem zmarłej żony i tajemniczej małej dziewczynki. W Teddym narasta podejrzenie, a w widzu - napięcie.

W ten mroczny, ponury, ale jakże fascynujący klimat widz zostaje wciągnięty od samego początku filmu i aż do końca siedzi jak zahipnotyzowany. Niepokoi już pierwsza scena na promie, osnuta zasłoną mgły, i pierwsze wspomnienie Teddy’ego o żonie. Retrospekcje z II wojny światowej i koszmary senne bohatera mają dużą siłę rażenia. Nie sposób oderwać oczu od ekranu, bo wyspa tajemnic nie ma słabych punktów. Szczególną rolę w zbudowaniu intrygującej atmosfery odegrały zdjęcia Roberta Richardsona. Idealnie z obrazem współgra muzyka, rodem z horrorów, mrożąca krew w żyłach i wbijająca w fotel. Za sprawą scenografów i kostiumologów znakomicie udała się także stylizacja na lata 50.

Przede wszystkim siła filmu tkwi jednak w scenariuszu, w którym nie ma  niepotrzebnych dłużyzn, każda scena prowadzi do jakiegoś zaskakującego odkrycia, które zmienia nasze myślenie o potencjalnym rozwiązaniu zagadki. A tą zagadką w istocie okazuje się być prawda o Teddym – czy rzeczywiście jest tym, za kogo się podaje? Nie dostajemy jednoznacznej odpowiedzi. Choć im bliżej końca filmu, tym łatwiej można przewidzieć zakończenie, to jednak interpretacja ostatniej sceny należy do widza. Zakończenia zawsze są mocną stroną filmów Scorsese i nie inaczej jest w tym wypadku. A czy w kinie nie chodzi właśnie o to, aby film zostawał w pamięci dłużej niż przez dwie godziny trwania seansu ?

O "Wyspie tajemnic" nie zapomnimy łatwo także za sprawą aktorstwa. Pierwsze skrzypce bezapelacyjnie gra Leonardo DiCaprio, który każdą kolejną rolą udowadnia, że nie bez powodu już dziś po cichu mówi się o nim jak o nowym De Niro. Obłęd, zagubienie, niepewność, paranoja – wszystkie te uczucia oddał w równie mistrzowski sposób jak kiedyś czynił to jego kolega po fachu. W grze DiCaprio ani przez chwilę nie czuć fałszu, wprost przeciwnie, każdy choćby najmniej istotny gest swojego bohatera oddaje on z przekonywującym zaangażowaniem. Ale brawa należą się też Benowi Kingsleyowi za stworzenie postaci całkowicie niejednoznacznej, budzącej skrajne emocje. Również i pozostali aktorzy nie rozczarowali. Choć pojawiają się tylko na kilka minut, to zarówno Emily Mortimer, jak i Patricia Clarkson zapadają w pamięć. Michelle Williams świetnie poradziła sobie w roli dotkniętej depresją żony Teddy’ego, a Mark Ruffalo, początkowo zdominowany przez DiCaprio, w drugiej części filmu skutecznie buduje wokół swojej postaci coraz więcej podejrzeń. Oczywiście, nie można też zapomnieć o charakterystycznym Maxie von Sydowie w roli lekarza niepokojąco przypominającego nazistę.

Film Scorsese jest, oględnie mówiąc, inteligentny. Nie jest to płytka, thrillerowa historyjka, jakich dostajemy co roku mnóstwo. Tu chodzi nie tylko o odkrywanie tajemnic tytułowej wyspy. Pod płaszczykiem kina noir reżyser porusza przede wszystkim problem traumy. Tej powojennej, ale i każdej innej. Pokazuje, do czego może ona doprowadzić i stawia pytanie godne rozwagi: "Co byłoby gorsze: żyć jak potwór... czy umrzeć jako dobry człowiek?".
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Najnowszy film Martina Scorsese - "Wyspa tajemnic" - swoją, przesuniętą o kilka miesięcy premierę miał... czytaj więcej
W rozmowie z polskim dziennikarzem Leonardo DiCaprio żartował, że "Incepcję" powinno się obejrzeć dwa... czytaj więcej
Cytat, którego użyłem w tytule recenzji, pochodzi z książki Terry'ego Pratchetta pt. "Blask Fantastyczny"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones