I want to play a game

"Truth or Dare" nie jest najlepszym filmem, jaki miałem okazję w życiu obejrzeć.  Jeżeli jednak szukacie  czysto rozrywkowej produkcji na wieczór z przyjaciółmi, śmiało mogę go polecić. 
Gra w butelkę jest bardzo popularna wśród młodzieży, również w Polsce. Ten na kogo wypadnie musi wykonać wyznaczone zadanie lub odpowiedzieć szczerze na intymne pytanie. Zabawa jest przednia, a każdy z graczy może trafić zarówno bardzo przyjemne jak i nieprzyjemne wyzwanie. Mniej wesoło robi się, kiedy butelką kręci uzbrojony i niezrównoważony psychicznie mężczyzna. Gdy psychopata zaczyna grę na własnych zasadach nigdy nie wiadomo, kto przeżyje następną turę. I jeśli weterani filmowi w tym momencie pokręcili z politowanie głowami, to zapewniam – tym razem o sztampie nie ma mowy. Reżyser i scenarzysta odwalili kawał dobrej roboty, więc to, jak potoczy się niezbyt oryginalna z początku historia, powinno zaskoczyć i zadowolić wszystkich.
Piątka przyjaciół wybiera się na imprezę urodzinową do szkolnego nieudacznika, Felixa. Nikt z nich szczególnie za nim nie przepada, ale do przyjazdu skłania ich perspektywa wysokoprocentowej imprezy w bogatej rezydencji. Na miejscu jednak okazuje się, że solenizant nie dojechał na czas. Młodzież postanawia więc spędzić wesoło wieczór razem z jego bratem, Justinem. Niewiedzą, że niewinna gra z czasem przerodzi się w śmiertelną rozgrywkę z psychopatą.

"Truth or Dare" polecam obejrzeć z przyjaciółmi. Jest tu sporo pełnych napięcia momentów, w których można zgadywać lub nawet zakładać się, czy dana postać przeżyje, czy nie. Nic od początku nie jest oczywiste, czeka nas więc sporo udanych zwrotów akcji i twistów fabularnych. Sporo tu przemocy, uświadczymy też kilka mnie lub bardziej krwawych (ze wskazaniem na to pierwsze) scen śmierci. Całość doprawiona jest odpowiednio mrocznym klimatem. Mimo tego nie jest to produkcja, która ma przerażać czy zniesmaczać widza. Wszystko mieści się w granicach dobrego smaku; film stawia na czystą rozrywkę i nie zmusza nikogo, żeby odwracał wzrok.

Aktorstwo jak na tego typu produkcje jest naprawdę bardzo dobre. Najmocniej w oczy rzuca się David Oakes jako Justin. Ta postać była najbardziej wymagająca, ale aktor wyśmienicie sobie z nią poradził. Postacie pięciorga szkolnych znajomych zostały świetnie wymyślone, każda z nich jest charakterystyczna i od początku wzbudza sympatię lub antypatię widza. Filmy o grupie nastolatków przyzwyczaiły mnie do tandetnego, sztucznego aktorstwa, "Raz, dwa, trzy, umierasz ty" bardzo miło mnie pod tym względem zaskoczyło. Młodzi aktorzy są przekonywujący, ich gra nie psuje seansu – wręcz przeciwnie, bardzo go umila.

"Truth or Dare" nie jest najlepszym filmem, jaki miałem okazję w życiu obejrzeć. Raczej nie zmieni on niczyjego życia, nie wpłynie też na problem bezrobocia czy wiek emerytalny. Jeżeli jednak szukacie  czysto rozrywkowej produkcji na wieczór z przyjaciółmi, mogę go polecić. Jestem pewny, że półtorej godziny seansu bez wątpienia zleci szybko i przyjemnie.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones