Recenzja filmu

Siostra twojej siostry (2011)
Lynn Shelton
Emily Blunt
Rosemarie DeWitt

Ich troje

Portrety psychologiczne bohaterek nie są przesadnie bogate, ale ich skromna charakterystyka sprawdza się w służbie tej niezobowiązującej opowieści.
Domek na odludziu, dwie kobiety i mężczyzna. Plus konflikt egzystencjalny, o którym nie pisnę ani słowa, może oprócz tego, że Francuzi przeszliby nad nim do porządku dziennego między porannym croissantem a popołudniową cygaretką. Dla Amerykanki Lynn Shelton to jednak materiał na pełen metraż – na lekki i niegłupi (choć nie tak mądry jak mainstreamowe produkcje ze stajni Judda Apatowa) komediodramat.  

Największym dobrem "Siostry twojej siostry" jest Emily Blunt – aktorka, która rozkwita błyskawicznie, z występu na występ. Po fenomenalnej roli u Pawła Pawlikowskiego w "Lecie miłości" i kilku angażach w Hollywood wydawało mi się, że skończy jako kwiatek do kożucha, ale chyba przedwcześnie w nią zwątpiłem. Razem z Rosemarie DeWitt ("Rachel wychodzi za mąż") tworzą dojrzały aktorski duet. Nie trudno uwierzyć ani w siostrzaną czułość między nimi, ani w podskórną zazdrość. Samą mimiką i językiem ciała potrafią zrównoważyć dramatyczne i komediowe tony filmu. Pracują do tego na świetnie napisanym tekście (nie ograniczającym jednocześnie pola do improwizacji) i pod batutą zdolnej autorki – dawno nie widziałem obrazu, w którym z taką subtelnością wygrane byłoby choćby zażenowanie bohaterów, zarówno to po zrobieniu komuś wyjątkowego świństwa, jak i to po opowiedzeniu czerstwego dowcipu. W tych ostatnich specjalizuje się na ekranie Mark Duplass, jedna z ikon niezależnej amerykańskiej komedii i, niestety, o wiele słabszy od Blunt i DeWitt aktor.

Absurdalna sytuacja fabularna nie razi tak bardzo, jeśli pomyślimy o niej jako o pretekście dla komedii pomyłek. Portrety psychologiczne bohaterek nie są przesadnie bogate, ale ich skromna charakterystyka sprawdza się w służbie tej niezobowiązującej opowieści. Diabeł tkwi w szczegółach: w momentach improwizacji, których nie sposób wyodrębnić z narracyjnej tkanki filmu, w dowcipach, które czasem trzeba spalić, aby rozśmieszyć widzów, w wirtuozerskiej grze na skrajnych, emocjonalnych nutach. W końcu, w subtelnej urodzie Emily Blunt, w jej przenikliwym i melancholijnym spojrzeniu. Wiedz Emily, że cholernie się wstydzę tego, co kiedyś o Tobie napisałem. Z poważaniem, fan.  
1 10 6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jack nie może się pozbierać po śmierci brata. Iris, jego najlepsza przyjaciółka, chcąc mu pomóc wysyła go... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones