Recenzja filmu

Monsunowe wesele (2001)
Mira Nair
Naseeruddin Shah
Lillete Dubey

Indyjska opowieść

<i>"Od samego początku chciałam, by film opowiadał o różnych klasach naszego społeczeństwa. Uroczystość weselna jest pretekstem, a zarazem kontekstem dla pokazania współczesnej indyjskiej
"Od samego początku chciałam, by film opowiadał o różnych klasach naszego społeczeństwa. Uroczystość weselna jest pretekstem, a zarazem kontekstem dla pokazania współczesnej indyjskiej rodziny. Zawsze mnie fascynowała różnorodność charakterystyczna dla naszego społeczeństwa" - mówi Mira Nair. Hinduska artystka znana z filmów "Salaam Bombay!" i "Kamasutra", jest reżyserem wchodzącego na nasze ekrany znakomitego "Monsunowego wesela". Nie jest to typowy produkt indyjskiej kinematografii, lecz pełna słońca opowieść o miłości, tradycji i rodzinie. Wychowana w Indiach, studiująca w USA Nair doskonale zna obie kultury, w których żyła i o nich opowiada w swoim nowym, pełnym radości i uroku obrazie. Współczesne Indie to zupełnie inny kraj niż nam się wydaje, to miejsce pełne kontrastów. Mieszanka tradycji i nowoczesności, Wschodu i Zachodu, biedy i bogactwa. Kraj, w którym młodzi ludzie chętniej posługują się językiem angielskim niż ojczystym hindi. Zapatrzeni w amerykańskie wzorce i zafascynowani kulturą popularną, nadal śpiewają ludowe pieśni i żyją zamknięci w swoich kastach. Trzymają, ciągle dzwoniące, telefony komórkowe w dłoniach malowanych henną. Na takim tle rozgrywa się akcja filmu Miry Nair. Tytułowe wesele to zaaranżowana przez rodziców tradycyjna uroczystość, która ma połączyć węzłem małżeńskim dwoje zupełnie obcych sobie ludzi. Pan młody ma na imię Hemant. Mieszka w Stanach Zjednoczonych, gdzie odnosi sukcesy jako inżynier. Panną młodą jest piękna producentka telewizyjna Aditi, uwikłana w romans z żonatym prezenterem. Chce wyjść za mąż z rozsądku i nie ma nic przeciwko swataniu przez rodziców. Na co dzień mówi po angielsku, ale nosi tradycyjne sari. Na wesele przyjeżdżają krewni obu stron z całego świata: z Ameryki, z Australii, z Dubaju. Zjazd rodzinny staje się okazją do rozmów, snucia planów na przyszłość. To także czas, w którym usilnie ukrywane, wstydliwe tajemnice wychodzą na jaw. Na tle gorączkowych przygotowań rozgrywa się również inna historia miłosna. Uczucie, które się rodzi między młodymi ludźmi jest nieoczekiwane i zupełnie spontaniczne. Pochodzący z niższej katsy organizator wesela P.K. Dubey jest najlepszym przykładem osoby zafascynowanej wzorcami napływającymi ze Stanów Zjednoczonych. Ubiera się jak bohaterowie amerykańskich seriali sprzed lat, nieustannie rozmawia przez telefon komórkowy, żuje gumę. Żyje bezrefleksyjnie, myśli tylko o pieniądzach. Wszelkie wzmianki o ślubie i o ustatkowaniu zbywa milczeniem lub zmienia temat. Zupełnie nie zauważa też służącej w domu państwa, Alice, cichej, spokojnej dziewczyny. Dopiero z czasem dostrzega jej urodę i zalety i zakochuje się w niej. Pora monsunów to bardzo ciężki okres - gorące, wilgotne dni są przerywane nagłymi opadami deszczu. Powietrze jest tak gęste, że trudno oddychać. Chwilę wytchnienia i oczyszczenia przynoszą ulewy. Pogoda odzwierciedla atmosferę, która panuje w rodzinie Vilma. Okazuje się że jedną z pięknych młodych kobiet dręczy wspomnienie związane z dorosłym mężczyzną, który ją napastował przed wieloma laty. Dzięki wsparciu rodziny, dziewczyna nie jest sama, ma szansę stawienia czoła dramatycznej przeszłości. Szybkie tempo akcji i interesująca intryga nie odciągają uwagi do formy filmu. Znakomite zdjęcia pokazują niezwykłą urodę New Delhi i jego przedmieść. Świat "Monsunowego wesela" jest nasycony intensywnymi barwami, pełen ruchu i żywiołowej radości życia, którą bohaterowie wyrażają w pięknych, tradycyjnych pieśniach. Sporo jest ujęć kręconych z ręki, szczególnie w scenach spotkań rodzinnych, które do złudzenia przypominają zwykłe, okolicznościowe nagrania kamerą VHS. Muzyka, która jest nieodłączną towarzyszką bohaterów też robi duże wrażenie. W utworach tradycyjnych oraz nowoczesnych, będących mieszanką popu i jazzu, czuć można radość, optymizm i siłę. Mira Nair pokazuje widzowi niezwykle piękny, egzotyczny obraz Indii. Z pewną czułością reżyserka maluje obraz New Delhi, wrzącego, wielokulturowego tygla, w którym widać najbardziej rozdarcie między tradycją a nowoczesnością. Nair nazywa film wręcz "miłosnym poematem o Delhi". "Monsunowe wesele" warto zobaczyć nie tylko jako ciekawą historię fabularną, ale także jako - w sensie dosłownym - obraz przeobrażających się Indii. Film Miry Nair to jedno z niewielu dzieł indyjskiej kinematografii, które jest przystępne dla europejskiego widza. Znakomita większość dialogów jest mówiona w języku angielskim, co jeszcze bardziej ułatwia odbiór. Gorąco polecam.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones