Recenzja gry

Gone Home (2013)
Steve Gaynor
Johnnemann Nordhagen

Interaktywny dom

"Gone Home" to gra, która wystarczy na dwie godziny. Zastanawialiście się kiedyś, czy taka produkcja może zapaść w pamięć? Debiutanckie dzieło The Fullbright Company, choć trwa krótko, daje
"Gone Home" to gra, która wystarczy na dwie godziny. Zastanawialiście się kiedyś, czy taka produkcja może zapaść w pamięć? Debiutanckie dzieło The Fullbright Company, choć trwa krótko, daje głęboką interakcję i precyzyjną narrację na poziomie "Dear Esther".

Gra nie należy do tych, które rozumie się od samego początku. Fabuła na wstępie może wydawać się skomplikowana, ale po kilku minutach i pierwszych wpisach w dzienniku wszystko zaczyna łączyć się w całość. Główną bohaterką jest Sam. Poznajemy jej dziwną historię oraz członków rodziny. Opowieść od momentu, w którym przekraczamy próg nowego domu zapowiada wyalienowany i przytłaczający klimat.

Interesująco wygląda rozgrywka, a lokacja, w której będziemy przechodzić "Gone Home", jest tylko jedna - to nowy dom familii Greenbriar. Mieszkanie, mimo że wydaje się małe, nie należy do takich. Wszystko zostało podzielone na parter, piętro oraz strych i piwnice, które są na początkowym etapie zablokowane. Jeśli dodamy do tego ukryte drzwi i specjalne przejścia to lokacja startowa robi się dosyć rozległa.

Jednak największe wrażenie (oprócz fabuły) sprawia interakcja z otoczeniem - można naprawdę poczuć dużą swobodę. Prawie wszystkie elementy możemy dotknąć, obejrzeć lub otworzyć. Można np. posłuchać muzyki, jeśli oczywiście znajdziemy kasetę lub włączyć gramofon. Każdy przedmiot da się wziąć i zobaczyć dokładnie, a widok pierwszoosobowy tylko potęguje efekt interaktywności. Dodatkowym smaczkiem jest również wiele kaset video i książek z oryginalnymi tytułami z lat 80. i 90.

Nie natrafimy w grze na żadnego bohatera niezależnego sterowanego przez program (NPC). Wyposażenie jakim będziemy dysponować dzieli się na trzy elementy: ekwipunek (w którym będą się pojawiać ważne przedmioty dla fabuły), mapa (dodająca nowe miejsca i lokacje) oraz dziennik. Ten ostatni to wirtualny i oskryptowany pamiętnik Samanthy, który będzie nam przedstawiał jej kilkanaście wpisów.

Trzon rozgrywki opiera się na eksploracji mieszkania i odnajdywaniu ukrytych przejść i schowków, ale niestety nie uświadczymy tutaj żadnych zagadek. Nie zmienia to jednak faktu, że przemieszczanie po poszczególnych poziomach i odnajdywanie co raz to nowych zapisków i przedmiotów znanych z naszej popkultury daje sentymentalną satysfakcję.

Nie jest to gra, która zachwyca wizualnie, ale też nie taki był zapewne pierwotny zamysł twórców, bo nie grafika miała być tu na pierwszym planie. Bliżej jej pod tym względem do tegorocznej gry "Amnesia: A Machine for Pigs" niż do "Outlast". Dźwięk w produkcji The Fullbright Company nie jest także niczym rewelacyjnym, bo też mało go mamy - czasem jakiś grzmot, skrzypiące schody i podłoga otwierające się drzwi lub odgłosy przedmiotów.

Jednak dwa elementy udźwiękowienia wznoszą go na wyższy poziom, czyli muzyka i dubbing. Oprócz klasycznych kawałków punkowej muzyki zespołów nurtu riot grrrl z kaset, mamy również soundtrack uruchamiający się podczas wpisów do dziennika i to on, choć jednostajny daje świetny efekt. To co zrobiła osoba odpowiedzialna za podłożenie głosu Sam jest naprawdę sporym osiągnięciem. Momenty w których słuchamy jak mówi o poznaniu Lonnie i ich wspólnych przygodach wywołują emocje.

Podsumowując "Gone Home" trzeba jasno stwierdzić, że nie jest to produkcja dla każdego. Dla tych, którzy szukają pięknej oprawy i błyskawicznej rozgrywki będzie to spora porażka. Ta gra, to przede wszystkim klimat, interakcja, fabuła i w tych aspektach trzeba się do niej nastawić. Jeśli mieliście okazje grać w takie niezależne gry jak "Dear Esther" czy "To the Moon", to "Gone Home" na pewno was nie zawiedzie.

The Fullbright Company odebrało na gali VGX (Oscarów branży gier) nagrodę dla najlepszej gry Indie (niezależnej) oraz najlepszej produkcji na PC. Są to oczywiście wyróżnienia na wyrost, ale warto również wspierać te bardziej niszowe pozycje, których mam nadzieję, że będzie co raz więcej.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones