Recenzja filmu

Dziewczyna z perłą (2003)
Peter Webber
Colin Firth
Scarlett Johansson

Jaka sztuka jest - każdy widzi

Gdy pierwszy raz obejrzałam ten film, już wiedziałam, że jest on jednym z moich ulubionych. Wówczas przede wszystkim zachwyciły mnie głębia barwy, które w nim wykorzystano i sama postać Vermeera,
Gdy pierwszy raz obejrzałam ten film, już wiedziałam, że jest on jednym z moich ulubionych. Wówczas przede wszystkim zachwyciły mnie głębia barwy, które w nim wykorzystano i sama postać Vermeera, malarza, którego twórczość fascynowała mnie od dość długiego czasu. Jednak dopiero niedawno, kiedy po raz kolejny obejrzałam "Dziewczynę z perłą", zrozumiałam, co dokładnie jest tak magicznego w tym obrazie. Choć zapewne większość z Was, drodzy potencjalni czytelnicy, zna treść filmu, zacznę właśnie od niej. Tytułowa bohaterka – Griet (Scarlett Johansson) musi podjąć pracę, by pomóc swojej rodzinie. Zostaje więc służącą w domu sławnego malarza Johannesa Vermeera (Colin Firth). Tam odkrywa w sobie zafascynowanie sztuką, podgląda pracę artysty, aby na końcu czynnie się w nią zaangażować. Wkrótce zżywa się ze swoim chlebodawcą, co oczywiście nie podoba się jego żonie. Sprawę komplikuje dodatkowo mecenas Vermeera – van Ruijven (Tom Wilkinson), który życzy sobie, by Griet została specjalnie dla niego sportretowana. Akcję opisałam bardzo zwięźle, aczkolwiek za momencik zajmę się nią nieco dokładniej. Okazuje się bowiem, że jej wielowątkowość odgrywa niezwykle ważną rolę. "Dziewczyna z perłą" to nie tylko dzieło o dziele, ale także o relacjach międzyludzkich. Najpierw mamy więc dość niejasne relacje między panem a służącą. Niejasne, bo przywykliśmy do romansów, a tu obserwujemy połączenie na poziomie duchowym. Vermeer pomaga odkryć Griet świat malarstwa, lecz nie uczy jej technik – pokazuje to, co jest najbardziej interesujące, istotę sztuki. Dziewczyna zaczyna rozumieć, że aby stworzyć wielkie dzieło, nawet to, które według innych powstaje tylko w celach zarobkowych, należy spoglądać na świat z większym zainteresowaniem i większą dozą uczucia. Niejasne, bo mimo wszystko nie pozbawione erotyzmu. Bohaterowie wciąż starają się do siebie zbliżyć, oboje wiedzą, że łączy ich więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Niezwykle piękne wyrażenie tych uczuć możemy zaobserwować w scenie, gdy Vermeer portretuje Griet, "układa" jej twarz. Warto też moim zdaniem zwrócić uwagę na stosunki panujące między rodziną artysty a jego mecenasem. Niby nic dziwnego, każdy doskonale zdaje sobie sprawę, że pieniądze były, są i będą ważne dla wszystkich, stanowią środek, dzięki któremu choćby artysta może tworzyć i żyć. Jednak to właśnie one komplikują najbardziej życie Vermeerów. Dla nich główny bohater poświęca szczęście żony, zazdrosnej nie tylko o Griet, ale również o każdą chwilę spędzoną przez męża w pracowni. Dla nich także unieszczęśliwia swoją służącą i pomocnicę, zmuszając ją do pozowania dla najwyraźniej pogardzanego przez nią van Ruijvena. Dla nich wreszcie unieszczęśliwia samego siebie. W poprzednim akapicie napomknęłam już co nieco o sztuce, ale to, co napisałam bynajmniej nie wyczerpuje tego tematu w "Dziewczynie z perłą". Z jednej strony malarstwo to czynność czysto zarobkowa. Teściowa artysty stwierdza przecież, że to wszystko to tylko obrazki, nic więcej. Jednocześnie widzimy zazdrość żony spowodowaną właśnie tymi nic nieznaczącymi malowidełkami. Dla Vermeera sztuka jest sposobem na życie, na oderwanie się od niezbyt różowej rzeczywistości. Dla Griet to tajemnica, wydaje mi się, że w swoim zafascynowaniu obrazami kieruje się przede wszystkim chęcią poznania tego, czego do tej pory nie obserwowała czy też obserwowała w mniejszym stopniu. Dla rodziny artysty sztuka to metoda na zdobywanie pieniędzy. Nie sposób nie zwrócić w filmie uwagi na doskonałe aktorstwo i fenomenalny dobór obsady. Według mnie film ten był wielkim wejściem Scarlett Johansson. Odtwarzana przez nią postać początkowo wydawała mi się nudna, jednopłaszczyznowa. Teraz jednak zauważyłam, jak wiele skrywa się w jej sercu. Znalazła się w bardzo niewygodnej pozycji życiowej. Z jednej strony jest zobowiązana wobec swojej rodziny do pracy i odpowiedniego małżeństwa, np. z synem rzeźnika. Z drugiej jednak najchętniej przez wiele lat pomagałaby Vermeerowi mieszać kolory, razem z nim odkrywałaby nowe strony świata. Tak czy owak jej sytuacja nie jest tak niewygodna jak sytuacja malarza. Ona wie, jakiego musi dokonać wyboru - będzie tak jak powinno być. Natomiast Johannes mógłby zostawić swoją żonę i dzieci, zaszyć się w jakiejś spelunie i tam szukać natchnienia, nie zważając na fundusze i oddając się jedynie swojej największej miłości - sztuce. Postanowił zostać. Nie wiem, czy okazał się odpowiedzialny, czy tchórzliwy. "Dziewczyna z perłą" to film jedyny w swoim rodzaju. Piękny i zarazem ciekawy - bo przecież nic prostszego, niż zrobić z tak trudnego tematu dzieło, na którym wszyscy by usnęli - widziałam już takie przypadki. A tutaj... Uczta dla ciała, duszy i umysłu.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Chmury nie są białe. Gdy pada na nie światło słońca, ukazują się rozmaite barwy, które chmury mają w... czytaj więcej
"Dziewczyna z perłą" w reżyserii Petera Webbera to film, który z pewnością ucieszy wszystkich miłośników... czytaj więcej
Przyznam, że bałem się konfrontacji z obrazem Petera Webbera. Niepotrzebnie. To, co do tej pory... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones