Recenzja filmu

Ludzie w hotelu (1932)
Edmund Goulding
Ferdinand Gottschalk
Purnell Pratt

Jedyny taki hotel na świecie

"Ludzie w hotelu" dzięki świetnemu scenariuszowi, sprawnej reżyserii i aktorstwu na najwyższym poziomie należą do najlepszych filmów lat 30.
"Grand Hotel jest ciągle taki sam. Ludzie przyjeżdżają i wyjeżdżają. Nic się nie dzieje" – te słowa rozpoczynają i kończą film. Ale czy w hotelu, w którym przebywają takie gwiazdy, może być nudno?


Do berlińskiego Grand Hotelu przyjeżdża grupka zupełnie różnych ludzi: podstarzała primabalerina, madame Gruzińska (Greta Garbo), arystokrata bez grosza przy duszy - baron Geigerg (John Barrymore), handlowiec z branży tekstylnej na skraju bankructwa – Preysing (Wallace Beery), jego sekretarka Flaemmchen (Joan Crawford) oraz Otto Kringelein (Lionel Barrymore), skromny pracownik Preysinga, który chce zakosztować życia. Ich losy splotą się w najmniej oczekiwanych okolicznościach. W tle skandale, morderstwo, kradzieże, pieniądze, luksusi oczywiście wielka miłość...

Dzięki wspaniałemu scenariuszowi na podstawie powieści Vicki Baummamy szansę poznać i zrozumieć każdego z bohaterów. Gruzińska to podstarzała baletnica. Czuje, że jej kariera się kończy, jednak wciąż pozuje na wielką diwę. Ciągle kaprysi, potrafi też zmienić zdaniew ciągu kilku chwil, na zmianę powtarzając "podstawić auto madame Gruzińskiej" i "nie podstawiać samochodu madame Gruzińskiej". Żyje w luksusie, jest jednak nieszczęśliwa, brakuje jej ciepła i miłości. To właśnie jako Gruzińska Garbopo raz pierwszy wypowiada słynne zdanie "Chcę być sama", które później stało się jej znakiem firmowym. Garboodgrywa swoją rolę niezwykle pretensjonalnie, jej postać zamiast powodować u widza współczucie, wzbudza irytację. O ile w latach 30. jej sposób gry mógł się podobać, o tyle w dzisiejszych czasach wzbudza on raczej śmiech niż podziw. Garboma na koncie wiele świetnych ról, ale tu po prostu przesadza.


Flaemmchen stanowi dokładne przeciwieństwo Gruzińskiej. Jest pełną życia młodą kobietą przed którą świat stoi otworem. Jest świadoma swoich zalet i chce je wykorzystać, pracując w modelingu. Na razie jednak pracuje u Preysinga jako jego sekretarka i romansuje z szefem. Jest zauroczona Kringeleinem i jego pieniędzmi. Ta dziewczyna wie, jak dostać się na szczyt! Joan Crawfordwnosi do filmu autentyczny powiew świeżości.W przeciwieństwie do Garbogra niesamowicie naturalnie i swobodnie, ogranicza się w gestach i mimice, nie przesadza z dramatyzowaniem postaci. Crawfordtworzy tutaj jedną z najlepszych kreacji w swojej karierze, porównywalną do jej oscarowej roli w "Mildred Pierce".



Baron Geigerg to arystokrata bez majątku. Pieniądze zdobywa, okradając innych gości hotelowych z kosztowności. Nie płaci też rachunków, wszystko jednak robi z niezwykłą klasą i elegancją właściwą tylko ludziom o błękitnej krwi. Traf chce, że zmęczony życiem baron planuje okraść Gruzińską. I wtedy bum! Tancerka i złodziej zakochują się w sobie. Następnego dnia mają się spotkać na dworcu i odjechać gdzieś daleko. Baron jednak nie okradł baletnicy i wciąż nie ma pieniędzy. Zakrada się więc do pokoju Preysinga, co będzie miało dla niego tragiczny finał... John Barrymore, znany z egzaltacji i przesady, tutaj gra w sposób bardzo oszczędny (jak na niego). Myli się jednakten, kto myśli, że Barrymorejest przyćmiony przez inne gwiazdy. Bo tutaj każdy błyszczy swoim własnym blaskiem.



Otto Kringelein pracuje w filmie Preysinga. Właśnie dowiedział się, że jest śmiertelnie chory i zostało mu kilka miesięcy życia, chce więc swoje ostatnie chwile spędzić w luksusie, z dala od problemów. Ma zamiar wydać pieniądze, które oszczędzał przez całe swoje życie. Jest niezdarny i hałaśliwy, ludzie jednak lubią go i współczują mu. Jego lojalność docenia nawet szef, który zwierza mu się z największych tajemnic. Paradoksalnie stanie się to przyczyną jego kłopotów... Lionel Barrymore, w przeciwieństwie do brata, gra w sposób bardzo egzaltowany, przerysowując swoją postać. Nie popada jednak w parodię, co przy tego typu roli jest bardzo łatwe. Swoją grą sprawia, że współczujemy Otto i chcemy mu pomóc.

Preysing to największa kanalia w całym Grand Hotelu. Wydaje się być miłym, sympatycznym facetem i uczciwym przedsiębiorcą, jednak tak naprawdę jest zakłamanym tchórzem próbującym uratować podupadający biznes. Gdy z własnej winy pakuje sięw tarapaty zwala całą winę na Kringeleina. Wallace Beerytworzy najlepszą kreację w całym filmie. Jest po prostu perfekcyjny i jako jedynemu aktorowi nie można mu zarzucić po prostu niczego. Świetnie oddał wyniosłość i wyrachowanie Preysinga.


Obraz Edmunda Gouldingazdobył Oscara dla najlepszego filmu, jednak ani reżyser, ani aktorzy nie zostali uhonorowani choćby nominacją. Mimo to uważam, że "Ludzie w hotelu" dzięki świetnemu scenariuszowi, sprawnej reżyserii i aktorstwu na najwyższym poziomie należą do najlepszych filmów lat 30.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kołowrót w drzwiach kręci się, kręci bezustannie, a "Grand Hotel jest ciągle taki sam.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones