Recenzja filmu

Śniadanie na Plutonie (2005)
Neil Jordan
Cillian Murphy
Liam Neeson

Kicia na zakrętach

Neil Jordan, reżyser sięgający po różne tematy, tym razem skłonił swe zainteresowanie w stronę lekkiej komedii obyczajowej, z dosyć ciężkim dla niektórych motywem w centrum - transwestytą.
Neil Jordan, reżyser sięgający po różne tematy, tym razem skłonił swe zainteresowanie w stronę lekkiej komedii obyczajowej, z dosyć ciężkim dla niektórych motywem w centrum - transwestytą. "Śniadanie na Plutonie" nie jest filmem o nietolerancji, ani o szukaniu tożsamości seksualnej. Te tematy są potraktowane lekko, można nawet powiedzieć, że płytko, biorąc pod uwagę jak poważne i dyskusyjne są dzisiaj takie problemy. Film sprawia wrażenie bajki o wiejskiej sierotce poszukującej szczęścia i miłości w wielkim świecie, pełnym dobrych wróżek, wesołych skrzatów i oczywiście złych wilków. Podzielony na liczne rozdziały, jest czymś w rodzaju pamiętnika. Podejście do tematu wyłącznie z punktu widzenia głównego bohatera jest zabiegiem wyjątkowo przewrotnym. Patrzymy na niego tak, jak on nam na to pozwala, jak sam na siebie patrzy. Tak perfekcyjnie omamia i stylizuje samego siebie, że nie jest niczym innym niż niewinną, głupiutką romantyczką, piękną młodą kobietką wkraczającą w życie. Uroczy główny bohater, Patrick/Patricia, a już najlepiej "Kicia", jest owocem grzesznego romansu katolickiego księdza i gosposi. Wychowany w rodzinie zastępczej, od dziecka przejawiał skłonności do damskiej toalety i makijażu. Przed nikim nie ukrywał swoich upodobań i nie stanowiły one tak dużego problemu, jak można by się spodziewać. Z objawami nietolerancji spotykał się zwykle dopiero, kiedy sam świadomie kogoś sprowokował. Kicia jest postacią niewątpliwie barwną, ale niezbyt skomplikowaną. Na największą pochwałę zasługuje jej fantastyczna metoda na życie. Niczego nie traktuje poważnie, nie wykracza po za ramy groteskowej bajki, jaką o sobie snuje. Z takim podejściem bez wahania może poddać się losowi i pozwolić mu zrobić ze sobą wszystko, dać się pobić, zostać prostytutką... Zawsze uratuje ją jej największa broń - rewelacyjne poczucie humoru. Patrzy z ironią na własną historię, nadając rozdziałom swojego życia wymowne tytuły, po których można by się spodziewać sukcesu albo przynajmniej czegoś pozytywnego. Jednak cuda raczej się nie zdarzają, pozostaje tylko gorzki urok kolejnych porażek, jakie odnosi naiwna Kicia. Akcja rozpoczyna się w Irlandii, ojczyźnie Patricka, potem przenosi się do Londynu, gdzie usiłuje on odnaleźć swoją biologiczną matkę. Są lata siedemdziesiąte, czas terrorystów z IRA i rock'n'rollowych szlagierów, dla Kici jednak bardziej czas kiczowatych fatałaszków. Jest wyjątkowo niezaangażowana politycznie, wobec czego polityka jest tu jedynie elementem tła, wcale nie ważniejszym niż przebojowe piosenki. Burzliwe dzieje doświadczają także i jego, w zamachu ginie jego przyjaciel, a Kicia, z żalu, wyrzuca broń terrorystów do jeziora. Ta historia oraz epizod, w którym oskarżają go o podłożenie bomby, tylko podkreśla beztroski stosunek Patricka do świata i "ducha czasów". Jego celem jest znaleźć szczęście i miłość. Sympatyczna i niewinna młoda osoba znajduje sobie przyjaciół zarówno wśród szarych obywateli, prostytutek, jak również twardych policjantów. Z pewnością zdobędzie także sympatię widzów, może nawet tych, którzy są raczej przeciw tego typu "dewiacjom". Trudno jest się oprzeć urokowi Kici, tym bardziej, przy talencie Cilliana Murphy'ego, który wcielił się w tę rolę. Trzeba przyznać, że jako kobieta prezentuje się wyjątkowo okazale. "Śniadanie na Plutonie" ogląda się bardzo dobrze. Wszystko jest tu doskonale i prosto podane i nie wymaga wiele myślenia, dzięki czemu film ma szansę dotrzeć do szerszej widowni. Fanom klasyki rocka z pewnością przypadnie do gustu ścieżka dźwiękowa i dobrze uchwycony klimat lat siedemdziesiątych. Jest to oczywiście bardzo zabawna komedia, właściwie kino rozrywkowe chociaż zanosiło się na coś więcej. Niektóre epizody pod względem humoru i paradoksalnych sytuacji znacznie się wybijają, niestety są to te zazwyczaj mniej istotne dla samej fabuły, jakby reżyser za wszelką cenę usiłował się przypodobać, nie bacząc na ogólny sens swego dzieła, tylko na te rozrywkowe "smaczki". Mimo to film jest ciekawy i oryginalny. Łatwe i trochę wyświechtane humanistyczne przesłanie w dosyć przewrotnym wykonaniu.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kokieteryjność tego filmu jest jakby nazbyt cukierkowa i chyba właśnie ta słodycz sprawia, że tak... czytaj więcej
Rzadko ma się okazję oglądać film, który uwodzi i rozśmiesza już pierwszymi kadrami. Takim... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones