Recenzja filmu

Jasminum (2006)
Jan Jakub Kolski
Dariusz Juzyszyn
Krzysztof Pieczyński

Klasztor bez kucharza

Od kilku lat polska kinematografia sprawia mi regularnie miłe niespodzianki. Gdybym swoją wiedzę na temat rodzimych filmów czerpał wyłącznie z gazet czy Internetu, uznałbym, że sięgnęły one dna.
Od kilku lat polska kinematografia sprawia mi regularnie miłe niespodzianki. Gdybym swoją wiedzę na temat rodzimych filmów czerpał wyłącznie z gazet czy Internetu, uznałbym, że sięgnęły one dna. Tymczasem jest zupełnie inaczej. "Dzień Świra", "Pręgi", "Komornik" czy "Symetria" to tylko niektóre z bardzo udanych produkcji, i to wcale nie offowych. Wspomniane filmy są co najmniej bardzo dobre. Ale żaden z nich nie może być w moim odczuciu nazwany pięknym. "Jasminum" jest filmem pięknym i bardzo dobrym zarazem. Mimo że podejmuje temat wyeksploatowany do granic możliwości, zaskakuje innowacyjnym podejściem. Już sam sposób narracji zdradza, że mamy do czynienia z obrazem innym niż wszystkie - prowadzi ją pięcioletnia Gienia (Wiktoria Gąsiewska), która przyjeżdża wraz z mamą Nataszą (Grażyna Błęcka-Kolska) do zabitego deskami klasztoru Kamedułów. Natasza zamierza odnowić niszczejące obrazy i przy okazji przyjrzeć się bliżej niezwykłemu zjawisku - trzem mnichom pachnącym owocami. Jeden pachnie czereśnią, drugi czeremchą, a trzeci śliwą. Z tej trójki zdecydowanie najciekawszy jest brat Czeremcha (Krzysztof Pieczyński). Po pierwsze jest niezwykle tajemniczy (od kilku lat milczy i wypełnia sobie czas lewitowaniem i hodowaniem kaczek), po drugie bowiem jego zapach działa na mężczyzn niczym najlepszy afrodyzjak. Więcej fabuły nie zdradzę. Pachnący bracia są sami w sobie zjawiskiem niezwykłym, ale przecież klasztor nie staje się przez to oderwany od prozy życia. Ktoś musi zadbać o jedzenie, picie i (wątpliwą) czystość. Ktoś, czyli brat Zdrówko (Janusz Gajos). Ów mnich budzi naszą sympatię zarówno swoją niezdarnością, jak i ciągłymi pogadankami z figurą Świętego Rocha. Zdrówko okazuje się kimś zupełnie wyjątkowym, wręcz unikatowym. Jego zwykłość prowadzi go do świętości. Kolski nie moralizuje, nie wciska nam na siłę swojej wizji świata. Pozwala widzowi napawać się doskonałym aktorstwem, intrygująco rozwijającą się akcją i efektami pobytu w klasztorze małej Gienii. A te są piorunujące, choć początkowo nic nie zapowiada rewolucji w starym i lekko zapyziałym domu mnichów. Mogę z czystym sumieniem polecić film wszystkim, którzy chcą odetchnąć od amerykańskiej sieczki hurtowo zalewającej nasz kraj. Spokój, delikatność, zwiewność i fantastyczna pointa, należąca oczywiście do małej dziewczynki, napełniają nas pozytywną energią i relaksują.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Komedia obyczajowa "Jasminum" Jana Jakuba Kolskiego. Wybrałem się na pokaz prasowy i konferencję z... czytaj więcej
"Jasminum" dzieło świetnego, jednego z najciekawszych polskich reżyserów ostatnich lat - Jana Jakuba... czytaj więcej
W życiu każdego człowieka prędzej czy później przychodzi taki czas, gdy pragnie zatrzymać się na chwilę,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones