Recenzja filmu

Niezwykły dzień Panny Pettigrew (2008)
Bharat Nalluri
Frances McDormand
Amy Adams

Kopciuszek wiecznie żywy

Różnie mi się filmy ogląda. Albo siedzę i tylko patrzę na licznik, kiedy film się skończy, albo tępo wpatruję się w ekran przeżywając swoiste deja vu. Rzadziej zdarza mi się obejrzeć 'od deski do
Różnie mi się filmy ogląda. Albo siedzę i tylko patrzę na licznik, kiedy film się skończy, albo tępo wpatruję się w ekran przeżywając swoiste deja vu. Rzadziej zdarza mi się obejrzeć 'od deski do deski', w dodatku świetnie się bawiąc. Bo co tu dużo mówić – perełek jest coraz mniej, a impotencja twórcza reżyserów, scenarzystów czy producentów coraz bardziej daje się we znaki. Jednak czasem daje się jeszcze coś wykrzesać. Choćby w tym tygodniu udowodnił mi to prześwietny „Special”, jak i film, o którym napisze za chwilę kilka ciepłych słów. A jest to  „Miss Pettigrew Lives for a Day”, całkiem inteligentna komedia z elementem romansu i nutką dramatu. Poznajcie pannę Guinevere  Pettigrew, londyńską guwernantkę. Waśnie straciła pracę. Dodajmy, że w tych trudnych czasach, tuż przed wybuchem wojny, ciężko znaleźć dobrą posadę. Panna Pettigrew to całkiem miła i urocza kobieta w średnim wieku. I do tego pracowita. Niepotrzebnie się smuciła, bo oto uśmiechnęło się do niej szczęście, i to w dodatku takie, które zmieni jej życie. Przypadkowo dostaje pracę u gwiazdy estrady Delysii Lafosse. Zaimponowała owej pannie niezwykle zręczną pomocą w pozbyciu się jej adoratorów tak, aby jeden nie trafił przypadkiem na drugiego. To sprawiło, że zostają przyjaciółkami. Od teraz  Guinevere zaczyna poznawać świat będący dotąd dla niej światem obcym. Poznaje ludzi z wyższych sfer: gwiazdy śpiewu i tańca, projektantów mody, w tym jednego z najlepszych – Joe, któremu od razu wpadła w oko.  Fabuła nie jest jak widać zbyt skomplikowana. Mamy oto motyw kopciuszka, miłosną intrygę, jak i zabawne perypetie panny Lafosse. Jednak jeśli oprawić to w świetnie skonstruowaną narrację, miłe zdjęcia, przepyszną muzykę i polać to wybornym aktorstwem, otrzymamy film niezwykły. Zdziwiła mnie nieco postać reżysera. Jest nim Bharat Nalluri, znany mi jedynie z „Kruka 3”. „Miss Pettigrew Lives for a Day” udał mu się bezsprzecznie. Potrafił on stworzyć klimat, dzięki któremu widz przykleja się do ekranu na półtorej godziny. Duża w tym zasługa także aktorów. Frances McDormand, znana z chociażby z roli Marge w „Fargo” świetnie się wczuła w główną rolę. Pannę Pettigrew można polubić już od samego początku, ba! - na usta wręcz się ciśnie słowo 'urocza!'. Równie wspaniałą kreacją popisała się Amy Adams, grająca infantylną i niezdecydowaną w swoich miłostkach Delysię. Patrząc na jej wyczyny, nieraz można się uśmiać nad wyraz ciepło.  Kilka osobnych słówek należy szepnąć o muzyce. Króluje jazz. Wspaniały i wielki jazz. Doskonale wpasowany i wykonany podkreśla klimat epoki. Można wręcz wejść w świat 'wyższych sfer' wraz z panną Pettigrew. Muzyka w tym filmie jest niezaprzeczalnie jednym z jego atutów i czymś, co potrafi współtworzyć ową atmosferę, bez której można lekkim palcem wcisnąć STOP na pilocie. Bezapelacyjnie jest to jeden z lepszych filmów, jakie ostatnio obejrzałem. Nie lubię romansideł ze względu na swoją wtórność i nadmiar lukru. W „Miss Pettigrew Lives for a Day” lukier nie odgrywa żadnej znaczącej roli. Nawet chyba go tam nie zauważyłem. Cała reszta jest jednak dozowana w odpowiednich ilościach i nie wywołuje u uczulonego widza odruchu wymiotnego. Film jest uroczy na swój sposób, dość zabawnie opowiada o miłosnych rozterkach rozpieszczonej gwiazdy, jak i początkach miłości kobiety doświadczonej życiem. Jest to zarówno niebanalny romans, jak i niebanalna komedia, która zostawia na sercu ciepły i miły ślad. Wspaniale się ogląda, nie tylko osobom szukającym w takim kinie czegoś ciut innego.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones