Recenzja filmu

360. Połączeni (2011)
Fernando Meirelles
Lucia Siposová
Gabriela Marcinková

Korowód

"360. Połączeni" to film chaotyczny, fatalnie napisany (co dziwi chyba najbardziej, wszak jego scenarzystą jest znany z "Królowej" Peter Morgan), źle obsadzony (Anthony Hopkins wciąż nie może
Tak, tak, wszyscy jesteśmy połączeni. Drepczemy w kółko, a okręgi na siebie zachodzą, idziemy prosto, a nasze ścieżki się przecinają, motyl trzepocze skrzydłami w Chinach, a w Pakistanie trzęsie się ziemia. O tym, że niepostrzeżenie i bezrefleksyjnie zmieniam czyjeś życie, przekonuję się często. Na przykład wpadając do warzywniaka na minutę przed zamknięciem kasy albo prosząc kuriera o zmianę adresu dostawy. By mieć tego świadomość, nie potrzebuję pięćset siedemdziesiątej ósmej "mozaiki ludzkich losów" – mdłej, nudnej, nakręconej bez polotu, opatrzonej cytatami, których nie powstydziłby słynny rodak Brazylijczyka Fernando Meirellesa ("Miasto Boga", "Wierny ogrodnik"), nieoceniony facebookowy aforysta i ulubiony pisarz finalistek konkursu Miss Świata.

Snucie opowieści o potędze przypadku nie jest łatwe. Jeszcze trudniej jest mówić o przeznaczeniu. Adaptujący sztukę "Korowód" Arthura Schnizlera Meirelles zmierzył się z obydwoma tematami. Kamerę zabrał do pięciu miast na dwóch kontynentach (od Londynu i Paryża, przez Wiedeń i Bratysławę, po Denver), opowieść zbudował wokół tuzina postaci (od przechodzącego kryzys wielkomiejskiego małżeństwa, przez zgnębionego ochroniarza rosyjskiego mafiosa, po resocjalizującego się przestępcę seksualnego) i kilkunastu wątków pobocznych. Efekt przywodzi na myśl siódmą wodę po "Babel" Alejandro Gonzaleza Inarritu i "Mamucie" Lukasa Moodyssona.

"360. Połączeni"
to film chaotyczny, fatalnie napisany (co dziwi chyba najbardziej, wszak jego scenarzystą jest znany z "Królowej" Peter Morgan), źle obsadzony (Anthony Hopkins wciąż nie może zerwać z emploi popijającego winko i dzielącego się z potomnością złotymi myślami filozofa), maskujący pustkę nachalną symboliką. Ze wszystkich wątków broni się w zasadzie tylko jeden. Oto skazany za gwałt Tyler (Ben Foster) stara się wrócić na łono społeczeństwa, lecz jego uwagę zaprząta wałęsająca się po lotnisku Brazylijka Laura (Maria Flor), która właśnie porzuciła swojego niewiernego chłopaka. Dziewczyna ma ochotę na flirt, a być może na coś więcej, zaś bohater musi stoczyć wewnętrzną walkę i utrzymać bestię w klatce. Szereg wspaniale poprowadzonych przez Fostera i Flor scen uświadamia, ile zyskałby film, gdyby Meirelles zrezygnował z wierności literze sztuki, zredukował liczbę bohaterów i poświęcił im więcej uwagi.

Ostatecznie, wszystkie puzzelki trafiają na swoje miejsce, historia zatacza koło, losy się domykają, a tytuł (zarówno polski, jak i oryginalny) zostaje uprawomocniony. Tak, tak, wszyscy jesteśmy połączeni. Tylko co z tego?
1 10
Moja ocena:
3
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones