Recenzja filmu

Ruiny (2008)
Carter Smith
Jonathan Tucker
Jena Malone

Krwiożercza roślinka atakuje!

Ostatnie horrory z Hiszpanii czy Azji przeżywają swoje złote lata. Amerykanów zaś dopadł paraliż w tej kwestii. Jedynie "Mgła" Darabonta była nakręcona dobrze i zawierała świetny scenariusz. Dziś
Ostatnie horrory z Hiszpanii czy Azji przeżywają swoje złote lata. Amerykanów zaś dopadł paraliż w tej kwestii. Jedynie "Mgła" Darabonta była nakręcona dobrze i zawierała świetny scenariusz. Dziś chęć opowiedzenie czegoś mądrego w języku grozy, odbiera Amerykanom mowę. Nie inaczej jest w przypadku "Ruin"- Smitha. Czwórka młodych Amerykanów postanawia wybrać się na wycieczkę na szczyt piramidy Majów, która znajduje się w Meksyku. Na miejscu okazuje się, że budowla jest porośnięta morderczą roślinnością, która potrafi naśladować odgłosy telefonu komórkowego, zapamiętywać rozmowy i rozrywać ludzkie ciała. Po raz kolejny dostajemy garnitur postaci, którzy zostają wysłani w jakieś egzotyczne miejsce. Niedawno można było oglądać "Turistas", albo i nie. Nieważne. Tematyka podobna. Zresztą wszystkie ostatnie produkcje takie są. Nic specjalnego. W najlepszym wypadku nastolatkowie zostaną tylko ranni, a inni poćwiartowani, zjedzeni albo coś tam jeszcze. Jedyny plus tego horroru jest taki, iż w większości rozgrywa się w biały dzień. Wszystko mamy więc podane jak na dłoni. Natomiast zamiast ostrej jatki, mamy chirurgiczne zabiegi, przeprowadzane za pomocą rozgrzanej patelni i scyzoryka. Te momenty są dobre i przyprawiają o spore obrzydzenie. Nie o to jednak chodzi w horrorach. Więcej strachu sieją tubylcy strzegący piramidy, niż sama roślinka. Nastroju czy jakiegokolwiek klimatu brak. Aktorzy są młodzi i piękni, ale swoją grą w ogóle się nie wyróżniają. Są tylko mięsem armatnim. Jedynym zaskoczeniem scenariusza jest to, że nie do końca wiemy, w jakiej kolejności będą oni ginąć. Nie wiem, dlaczego Ben Stiller (producent tego dzieła) zaangażował się w jego produkcję. A dlaczego Dream Works wyłożyła na to kasę? Spielberg powinien bardziej uważać na scenariusze, jakie kieruje do realizacji. "Ruiny" to film niepotrzebny, wykonany w sposób dobry, ale nieciekawy. Zero oryginalności. "Blair Witch Project" miał klimat i nowatorskie zdjęcia. "Oszukać Przeznaczenie" posiadało fajne zgony ludzi. Natomiast "Mgła" miała fajne wszystko. Tutaj nie znajdziecie nic z tych rzeczy. Zachodzę w głowę, czym sugerowali się realizatorzy, co sprawiło, że stworzyli to miałkie dzieło? Odpowiedzi na te pytania ciągle nie znalazłem. Chociaż nasuwa mi się jedna myśl. Wszyscy chcieli na nim zarobić trochę kasy, nie wydając za wiele. Można im to w sumie wybaczyć, bo sezon ogórkowy w pełni. Młodzież siedzi w domach, a takie horrory to dobry wabik, na nieskomplikowaną widownię.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Po przeczytaniu opisu "Ruin" na myśl przyszła mi jedna rzecz. Kolejny amerykański horror z udziałem... czytaj więcej
Zabierając się za oglądanie "The Ruins", wciąż przed oczami miałem niesamowitą, jak dla mnie, książkę... czytaj więcej
Ponownie chciałoby się napisać: i jeszcze jeden… Jednak z oceną tego filmu należy się wstrzymać do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones