Recenzja wyd. DVD filmu

Ania z Zielonego Wzgórza (1985)
Kevin Sullivan
Megan Follows
Colleen Dewhurst

Ku pokrzepieniu serc

Cykl książek Lucy Maud Montgomery o Ani Shirley ma tak niezwykle ciepły i pogodny nastrój, że ukoi i pocieszy każdego, kto po nie sięgnie. W opowieści autorki miejscowość Avonlea na kanadyjskiej
Cykl książek Lucy Maud Montgomery o Ani Shirley ma tak niezwykle ciepły i pogodny nastrój, że ukoi i pocieszy każdego, kto po nie sięgnie. W opowieści autorki miejscowość Avonlea na kanadyjskiej wyspie Księcia Edwarda zdaje się być niemal rajem na Ziemi. W związku z tym wydawało mi się, że adaptacja perypetii Ani na język filmu nie będzie rzeczą łatwą. Jednak gdy oglądam "Anię z Zielonego Wzgórza" Kevina Sullivana, mam wrażenie, jakby reżyser potrafił czytać w moich myślach – tak znakomicie udało mu się oddać wszystko to, co według mnie w książce najpiękniejsze.

Ania Shirley (Megan Follows) jest sierotą, która błąka się od domu do domu w poszukiwaniu miłości i rodzinnego ciepła. Samotność i niedostatki swego wyglądu rekompensuje sobie w domu Maryli (Colleen Dewhurst) i Mateusza (Richard Farnsworth) Cuthbertów – podstarzałego rodzeństwa, które postanowiło przyjąć do pomocy w gospodarstwie chłopca z sierocińca. Na skutek pomyłki pracowników tej placówki to właśnie Ania trafia na Zielone Wzgórze. Jednakże małe, rudowłose dziewczątko o bardzo bogatej wyobraźni oraz potoczystej i kwiecistej wymowie z miejsca zyskuje sympatię Cuthbertów. Od tej chwili dla wszystkich rozpocznie się zupełnie nowy rozdział w życiu.

W filmie wszystko zagrało idealnie. Świetny materiał literacki w postaci powieści Lucy Maud Montgomery został perfekcyjnie zaadaptowany na potrzeby filmu przez Kevina Sullivana i Joego Wiesenfelda. Dzięki przepięknym zdjęciom Wyspa Edwarda odsłania przed nami swoje atuty – małe, malowniczo usytuowane miasteczko Avonlea i otaczające je bogactwo przyrody. Ponadto mamy tu barwny pochód rozmaitych ludzkich charakterów. Niektóre z nich mogą w pierwszej chwili nie wzbudzić w nas zbyt wielkiej sympatii, ale jak się okazuje później – każdy ma prawo do drugiej szansy i zmiany na lepsze. W odróżnieniu więc od innych filmów ukazujących człowieka w negatywnym świetle, "Ania z Zielonego Wzgórza" prezentuje najcenniejsze wartości człowieka.

Oprócz tych niezaprzeczalnych walorów jest jeszcze co najmniej jeden – znakomite aktorstwo. Dla mnie Megan Follows to Ania Shirley. Mogę postawić między nimi znak równości. Młodziutka aktorka potrafiła idealnie oddać charakter tej postaci: żywiołowy, nieco egzaltowany, przechodzący błyskawicznie z jednej skrajności w drugą. Znakomita jest Colleen Dewhurst jako Maryla, która chce uchodzić za surową i zdystansowaną, a w głębi serca jest niezwykle ciepła i opiekuńcza. No i Mateusz w wykonaniu Richarda Farnswortha – zawsze gdy mam przyjemność oglądania go na ekranie, serce topnieje mi z sympatii do niego. Jest tu jeszcze cała plejada świetnych aktorów drugoplanowych, o których grze można by śpiewać peany.

Wszystko to razem złożyło się na piękny, pełen ciepła film dla całej rodziny – idealny na wspólne oglądanie w długie, jesienno-zimowe wieczory. Naprawdę rzadko udaje się tak trafnie oddać ducha miejsc i czasów. Tym bardziej twórcom "Ani z Zielonego Wzgórza" należą się słowa uznania i podziwu. Spod ich rąk wyszedł film porównywalny z książkowym oryginałem, niosący w sobie dużą dawkę krzepiącej wiary w człowieka.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdy w 1908 roku narodziła się "psychologiczna" seria powieści dla młodzieży autorstwa Lucy Maud... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones