Recenzja filmu

Harold i Kumar uciekają z Guantanamo (2008)
Hayden Schlossberg
Jon Hurwitz
John Cho
Kal Penn

Kupa śmiechu i maryhy

Pada, komputer szlag trafił, kumple powyjeżdżali za granice, dziewczyna zajmuje się rodzeństwem, a jedyne, co puszczają w TV, to stare odcinki "Klanu", czujesz, że wpadasz w depresje? W takiej
Pada, komputer szlag trafił, kumple powyjeżdżali za granice, dziewczyna zajmuje się rodzeństwem, a jedyne, co puszczają w TV, to stare odcinki "Klanu", czujesz, że wpadasz w depresje? W takiej sytuacji można zrobić tylko jedno... obejrzeć "Harold & Kumar Escape from Guantanamo Bay". Tytułowi bohaterowie udają się do Amsterdamu w celu odnalezienia tej jedynej Harolda (John Cho) – Marii (Paula Garus), a przynajmniej zamierzają się udać, ponieważ zostają wzięci za terrorystów(!) i trafiają do wyjątkowo nieprzyjemnego więzienia – tytułowego Guantanamo Bay. Udaje im się uciec, jednak amerykański rząd nie daje za wygraną i rusza w pościg za nimi. Film ten to sequel "Harold and Kumar go to White Castle", jednak myślę, że nie jest konieczna znajomość poprzedniej części, wszystko jest w miarę jasne, a też zbyt wiele nawiązań nie ma. Tego typu komedie mają to do siebie, że scenarzysta ma bardzo dużą swobodę. Tak i tutaj scenariusz jest wypchany po brzegi szalonymi i absurdalnymi sytuacjami (m.in.: udział w zebraniu KKK czy palenie trawy z prezydentem USA). Zarówno za fabułę, jak i za reżyserię odpowiedzialni są Hayden Schlossberg i Jon Hurwitz. Żeby było jasne, komedia ta jest prosta (i lekko głupkowata) jak konstrukcja cepa. Ot, dwóch gości pakuje się po uszy w bagno, potem się z niego wydostaje i wszystko jest git. Nie warto doszukiwać się tu jakichś ukrytych przekazów czy refleksji, bo ich po prostu nie ma. I całe szczęście. Film ten ma na celu bawić i spełnia swoje zadanie w stu procentach. Wyśmiewa stereotypy, śmieje się z rządu i prezydenta (całkiem podobny do oryginału). Co ciekawe porusza on również w dużej mierze problem rasizmu i to nawet całkiem poważnie. Minusem jest wymagana szczegółowa znajomość kultury amerykańskiej, żeby zrozumieć zamierzenia scenarzystów, ale najbardziej dotyczy ona tylko jednej sceny (wylewanie soku winogronowego), więc nie jest źle. To co mnie jeszcze razi, to jedno z końcowych ujęć, a mianowicie akcja ze spadochronem – zamiast postarać się od dobre wykonanie, użyto koślawej animacje komputerowej, przez co scena wygląda, jakby twórcom zabrakło kasy na dokończenie filmu. Jeśli chodzi o grę aktorską, to za tą rolę Cho i Penn raczej Oskara nie dostaną, jednak muszę przyznać, że pasują do komedii, a ich gra aktorska trzyma poziom. Jeszcze słowo o muzyce – soundtrack jest bardzo dobry i wpada w ucho, a kawałki instrumentalne odpowiednio dopasowują się do sceny, tworząc odpowiedni nastrój. Jeśli nie masz pomysłu na wieczór, a chcesz zobaczyć coś zabawnego i nie wymagającego, wytężania mózgownicy "Harold & Kumar Escape from Guantanmo Bay" to pozycja w sam raz dla ciebie. Polecam.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones