Recenzja filmu

Kupiliśmy zoo (2011)
Cameron Crowe
Matt Damon
Scarlett Johansson

Kupiliśmy zoo... Znowu!

Wystarczyło mi przeczytanie opisu filmu "Kupiliśmy Zoo", by stwierdzić, że ten film widziałem już wiele razy. Może inny był reżyser, może bohaterowie inaczej się nazywali, może akcja toczyła się
Wystarczyło mi przeczytanie opisu filmu "Kupiliśmy Zoo", by stwierdzić, że ten film widziałem już wiele razy. Może inny był reżyser, może bohaterowie inaczej się nazywali, może akcja toczyła się w nieco innym miejscu. Jednak główna oś fabuły toczyła się identycznym torem, wytartym, zdawałoby się, do cna. Główny problem, z którym mierzą się twórcy filmu, został już bowiem przemaglowany na wszystkie możliwe sposoby i prześwietlony z każdej strony. Widocznie jednak temat samotnego ojca, który zmaga się z dorastającymi dziećmi, szukając przy tym nowej drogi życia i ucząc się się ojcostwa, jest cały czas atrakcyjny i wciąż można z niego wycisnąć coś nowego. Tak przynajmniej uważa Cameron Crowe, swoją wizję kryzysu wieku średniego samotnego mężczyzny, umieszczając pośród ryku tygrysów i skrzeczenia szympansów.

Benjamin Mee miał wszystko. Uroczą żonę, dwoje rezolutnych dzieciaków, wymarzoną pracę. Idylla rozpada się na drobne cząsteczki, kiedy żona Benjamina umiera, zostawiając go w totalnej rozsypce. I nagle praca przestaje przynosić radość i satysfakcję, dzieci robią się nieznośne i jakoś tak dziwnie dojrzałe, a każde miejsce, każdy przedmiot zaczyna przypominać o utraconej miłości. Życie straciło sens, a bohater zapragnął zmian. Zmian wymagał więc też scenariusz filmu, żeby nieco ubarwić sztampową opowiastkę o trudach egzystencji wdowca. Scenarzysta (a jego śladem również i bohater), zdecydował się na genialny pomysł. Kupimy zoo! W końcu nie ma lepszego katharsis na zrujnowane życie niż zakup podupadającego ogrodu zoologicznego i przywrócenie mu dawnej świetności. Opieka nad starzejącym się tygrysem, nadpobudliwym jeżozwierzem czy cierpiącym na depresję niedźwiedziem grizzly skutecznie zagłuszy pustkę i ból. Dodatkowo nasz upór i dobre serce zjednają nam masę nowych przyjaciół. A tak się szczęśliwie składa, że jedną z nich jest piękna, inteligentna, troskliwa i (uważajcie) samotna opiekunka zwierząt, Kelly Foster. Życie od razu zaczyna nabierać cieplejszych barw. Jakby tego było mało, nawet zgorzkniały brat bohatera i jego rozwydrzony syn zaadaptują się w nowe miejsce. Cała ta wesoła gromadka, dotychczas pesymistyczna i  rozgoryczona, stanie u boku Benjamina, aby w promieniach ciepłego słońca i ze szczerym uśmiechem na szczęśliwych buziach powitać niezliczone tłumy klientów zmierzające do nowo otwartego zoo.

Dawka optymizmu i radości wylewająca się z ekranu jest wprost nieprzyzwoita. Aż ma się ochotę skorzystać z rady głównego bohatera, by zdobyć się na 20 sekund szalonej odwagi i zrobić jakiś szalony krok naprzód. Niestety to uczucie euforii trwa tylko odrobinę dłużej niż 20 sekund, bo film nie ma w sobie nic, co pozwala zapisać go w pamięci. Oprócz ciekawego pomysłu na miejsce akcji cała reszta może posłużyć jako idealny trening dla odmiany słowa "schematycznie". Bohaterowie są schematyczni, ich problemy są schematyczne, schematyczna jest akcja i jej zakończenie. Słowem - wszystko już widzieliśmy, wszystko doskonale znamy. Oczywiście, "Kupiliśmy zoo" to niezłe i ciepłe kino familijne, ale miałem nadzieję, że trochę odskoczy od poziomu bladych produkcji serwowanych przez telewizje jako dodatek do niedzielnego rosołu. Tymczasem mamy kolejną hollywoodzką bajeczkę, naładowaną po brzegi pozytywnymi emocjami i moralną lekcją dla średnio wymagających. Ot, jeszcze jedna pigułka szczęścia dla widza od dobrych wujków zza oceanu. I jeszcze jedna, która działa, bo wśród symptomów, które stwierdzicie podczas oglądania pewnie nie raz wystąpią uśmiech i pogodny nastrój. Trzeba się jednak zastanowić, czy to już czasem nie jest zwykła homeopatia, bo przegapienie tego filmu żadną szkodą na pewno nie grozi.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Podobno najlepsze decyzje podejmujemy nie zagłębiając się zbytnio w przemyślenia. Gdy nie kalkulujemy,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones