Recenzja filmu

Merida Waleczna (2012)
Mark Andrews
Brenda Chapman
Kelly Macdonald
Billy Connolly

Legendy kino piszą

Legenda głosi, że każdego roku w kinach na całym świecie odbywa się okazała uczta przy współudziale bohaterów animowanych dzieł Pixara. Zbierają się wtedy wszyscy fani rodzinnych filmów, by
Legenda głosi, że każdego roku w kinach na całym świecie odbywa się okazała uczta przy współudziale bohaterów animowanych dzieł Pixara. Zbierają się wtedy wszyscy fani rodzinnych filmów, by wspólnie przeżywać przygody przesympatycznych postaci na wielkim ekranie. I tak dzieje się już od ponad 10 lat. Przez ten czas wytwórnia Pixar oczarowała nas 12 animacjami, które niepodzielnie zawładnęły naszą wyobraźnią i wręcz przygniatając konkurencję. Pora na "pechową" liczbę - trzynastka u pionierów animacji komputerowej stanowi rudowłosa, zadziorna księżniczka. Powrót do korzeni Disneya? O nie! Z całą pewnością to nie to!

Merida jest krnąbrną nastolatką. I jak każda dorastająca panna nie chce słuchać dorosłych, a jedyne, czego pragnie, to trochę wolności i drewniany łuk. Jednak matka chce wydać swoją córkę za mąż, o czym ta kompletnie nie chce słyszeć. Staje się to powodem licznych kłótni, a nawet waśni między klanami wyimaginowanego królestwa, które nie przypadkiem przypomina Szkocję. Wśród magii i dźwięków dud dzieją się rzeczy niesłychane, a nad wszystkim unosi się duch Steve'a Jobsa (któremu film jest poświęcony)...

"Merida Waleczna" to zupełnie nowy motyw w historii Pixara. Po raz pierwszy główną bohaterką jest dziewczyna. Wytwórnia wgłębiła się w schemat, robiąc film, gdzie co rusz widać Robin Hooda czy Waleczne Serce. Znowu zamki, miecze, słowem: średniowiecze! Reżyserzy, czyli Mark Andrews i Brenda Chapman, postarali się, aby film mimo wszystko odbiegał od wytartych szlaków. Ale jednak nasza bohaterka sama nie przeciera ścieżki, gdyż można odnieść wrażenie, że gdzieś to wszystko już widzieliśmy...

13. animacja Pixara tylko potwierdza klasę wytwórni, wykupionej przez Disneya, jednak, przy wciąż dobrze prosperującej firmie DreamWorks, nie rozwija się. Animacje nadal stoją na wysokim poziomie, jednak zarówno "Auta 2", jak i tegoroczna "Merida Waleczna" to dobry, rzemieślniczy wyrób, ale nie arcydzieło! Brak tu świeżości, która cechowała poprzedniczki. Słynni animatorzy chyba nas aż nadto rozpieścili swoim pietyzmem i nieograniczoną wyobraźnią. A teraz okazuje się, że nawet ona ma swoje granice...

Historia o nieposłusznej księżniczce może bulwersować jako skrajny przykład feminizmu. Jednak w dobie internetu i przeróżnych informacji na każdym kroku trzeba pamiętać, że nie żyjemy w czasach "Śpiącej królewny", a kino ewoluuje wraz z nami. Opowieść o rudowłosej buntowniczce przypominała mi bajkę o Złotowłosej i Trzech Niedźwiadkach. O ile w tym przypadku dziewczyna wyróżniała się ognistą czupryną, a zamiast owsianki zajadali się ciastkiem, o tyle wspólny element, czyli niedźwiedzie, pozostaje ten sam.

Pixarowa Merida to już nowa legenda.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na plakacie "Meridy Walecznej" próżno szukać królewicza, jest tam za to rudowłose dziewczę z łukiem,... czytaj więcej
Nie będzie o oszałamiających włosach Meridy, nie będzie o przaśnych gagach, nie będzie też o nawiązaniach... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones