Recenzja filmu

Będziesz legendą, człowieku (2012)
Marcin Koszałka
Damien Perquis
Marcin Wasilewski

Legendy nie będzie

O czym jest film, do którego recenzji właśnie zasiadłem? To pytanie zadawałem sobie od pierwszej do ostatniej minuty seansu i zadaję je sobie wciąż. Na pewno nie o reprezentacji Polski w piłce
O czym jest film, do którego recenzji właśnie zasiadłem? To pytanie zadawałem sobie od pierwszej do ostatniej minuty seansu i zadaję je sobie wciąż. Na pewno nie o reprezentacji Polski w piłce nożnej, na pewno nie o procesie adaptacji i życiu Damiena Perquisa, na pewno nie o obawach Marcina Wasilewskiego, na pewno nie o Euro 2012, na pewno nie o Grzegorzu Lato, na pewno nie o Franciszku Smudzie, na pewno nie o wielkim zawodzie i utraconych nadziejach... Jednocześnie dokument ten w pewnym stopniu opowiada o wszystkich wymienionych wyżej rzeczach. Film Marcina Koszałki nie może się zdecydować, o czym traktuje.

Reżyser standardowo rozpoczyna od ujęć na trenujących piłkarzy, jest trochę Szczęsnego, odrobina Błaszczykowskiego, no ale z boku ciekawe komentarze zaczyna wtrącać prezes Lato, więc kopacze idą w odstawkę, a kilka nostalgicznych tekstów niech rzuci były król strzelców Mistrzostw Świata. Chwila, chwila, ale przecież to miał być film o "farbowanym lisie" - Perquisie? Dla świętego spokoju pokaże się nieco oczywistych ujęć relacji Damiena z rodziną i masażystami, no ale Wasilewski jest przecież taki fajny, medialny i wygadany – trzeba go jeszcze jakoś wstawić do tego filmu i zrobić dłuższy wywiad. Nijak nie wpasowuje się w to, co już pokazano? W tym filmie logiczność i spójność po prostu nie obowiązuje. To taki nowy artystyczny środek narracyjny, bardzo fajny i innowacyjny. Szkoda, że zapomniano, iż innowacja nie jest z definicji dobra.

Aby podkreślić chaos, wrzucono "na całe szczęście" jeszcze trochę całkowicie zbędnych animowanych przerywników, które idealnie dowodzą, dlaczego polska szkoła animacji zginęła śmiercią naturalną. Równie kiepskie są ujęcia z meczów. Zabrakło odwagi, żeby poprosić telewizję o udostępnienie swojego materiału ze spotkań, przez co rzadkie urywki są nudne i niewiele pokazują. Dla dzisiejszego widza to może nie jest wielki problem, ale za kilka lat, kiedy już o wynikach się zapomni? A jak zresztą zrozumieć mogą to, co się dzieje, ci, którzy futbolem się nie interesują? Obraz Koszałki jest strasznie hermetyczny i obawiam się, że może się zestarzeć szybciej niż piłkarze, o których opowiada.

Choć, żeby nie było, zdjęcia ma mistrzowskie, rewelacyjne, wręcz porażające. Wiele wypowiedzi (głównie Wasilewskiego i Laty) również uderza swoją szczerością. Tylko to jest identyczna sytuacja jak w przypadku Lewandowskiego, który mimo iż jest jednym z najlepszych napastników w Europie, w reprezentacji zwyczajnie nie gra tak dobrze jak w klubie. Podobnie zresztą Obraniak, Piszczek i Błaszczykowski.

Niestety reżyser nie przygląda się reprezentacji, więc nie wie, że tak samo jak kilku świetnych piłkarzy nie czyni drużyny narodowej dobrą, tak samo kilka perfekcyjnych elementów w filmie (zdjęcia) nie czyni go udanym. Jak na ironię dokument Koszałki można podsumować tak samo jak występ naszych piłkarzy podczas Euro 2012 – wielkie rozczarowanie.
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Świetny dokumentalista Marcin Koszałka bierze pod lupę Euro 2012. Jego czujna kamera towarzyszy piłkarzom... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones