Recenzja filmu

Trolle (2016)
Mike Mitchell
Jarosław Boberek
Anna Kendrick
Justin Timberlake

Lista przebojów Justina Timberlake'a

W jednym ze swoich ostatnich filmów za czasów niezależności twórczej DreamWorks Animation powraca do tego, co uczyniło z niej liczącą się w świecie animacji siłę – żonglerki popkulturowymi
W jednym ze swoich ostatnich filmów za czasów niezależności twórczej DreamWorks Animation powraca do tego, co uczyniło z niej liczącą się w świecie animacji siłę – żonglerki popkulturowymi cytatami. Tym razem jednak zabawa w skojarzenia nie odbywa się w warstwie dialogowej, ale muzycznej. Nie ma się więc co dziwić, że fabuła w "Trollachpotraktowana została po macoszemu. Jak się jednak okazuje – świetne piosenki wystarczą, by dobrze się bawić. 



Pod uważnym okiem (i uchem) Justina Timberlake'a powstała niezwykle barwna ścieżka dźwiękowa. Dominują w niej taneczne przeboje stanowiące w dużej mierze hołd dla kultury disco i jej duchowych spadkobierców. Ale znalazło się też sporo miejsca dla spokojniejszych piosenek. Wszystkie przeróbki i aranżacje są zrealizowane na najwyższym poziomie. "Trolle" spokojnie mogą pochwalić się jedną z najlepszych kinowych składanek z muzyką rozrywkową tego roku. Mamy tu wszystko, od "I Feel Love" przez "The Sound of Silence" po oryginalne piosenki, jak "Can't Stop the Feeling". Ta ostatnia z całą pewnością będzie liczyć się w walce o oscarową statuetkę.

Choć zabawa w "Trollach" polega głownie na odgadywaniu muzycznych cytatów, twórcy nie zrezygnowali z innych form grania z popkulturą. Widzowie odnajdą tu też między innymi nawiązania do popularnych bajek ("Kopciuszek") i programów reality-show typu makeover. Wszystko to razem tworzy dynamiczną, pozytywnie zakręconą opowieść, której podstawowym celem jest dawanie radości i ładowanie pozytywną energią. Cel zostaje osiągnięty. Tęczowa pstrokacizna zaraża optymizmem i sprawia, że – czy się tego chce czy nie – film po prostu zaczyna się podobać.

   

Gdyby nie ta energia, "Trolle" byłyby zgubione. Scenariusz to bowiem wielka porażka tej animacji. Jej twórcy nawet nie kryją się z tym, że nie byli zainteresowani zbudowaniem interesującej fabuły, która pędzi tu na łeb na szyję, a przedstawiane wydarzenia tworzą jakąś w miarę spójną całość tylko dzięki przeplatającym je piosenkom. Także bohaterowie nie budzą wiarygodności, a ich sztuczne rozterki nie dają szansy na poczucie z nimi jakiejkolwiek więzi. Podobnie mało przekonująco wypada morał, który bez wsparcia towarzyszącego mu utworu wzbudziłby negatywne uczucia. Ponieważ jest jednak kolorowo, a z głośników co chwilę płyną chwytliwe kawałki, twórcom udaje się zminimalizować negatywny efekt tych narracyjnych niedociągnięć.

Polskie dialogi są dopracowane i zagrane bardzo dobrze, jak zresztą w większości naszych dubbingów do filmów DreamWorks Animation. Z piosenkami bywa jednak różnie. O ile polska wersja "Hello" robi niespodziewanie dobre wrażenie, o tyle "True Colors" zgrzyta dziwacznymi wersami. Najbardziej zaskakuje jednak to, że spolszczając niemal wszystkie piosenki, łącznie z oscarowym pretendentem, dwa utwory, w tym "The Sound of Silence", zdecydowano się zachować w wersji oryginalnej. Dlaczego? Nie wiadomo. Muszę jednak przyznać, że polskim artystom udało się utrzymać klimat oryginałów i to właśnie dzięki temu widzowie wyjdą z kina w dobrych nastrojach.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Któż nie chciałby być szczęśliwy przez całe życie? Pragnieniem każdego normalnego człowieka jest, aby nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones