Recenzja filmu

Lustra (2008)
Alexandre Aja
Kiefer Sutherland
Paula Patton

Lustereczko, powiedz przecie...

Alexandre Aja zasłynął w rodzimej Francji "Bladym strachem" - doskonałym, trzymającym w napięciu horrorem. Trzy lata później został odkryty przez resztę świata dzięki swojemu amerykańskiemu
Alexandre Aja zasłynął w rodzimej Francji "Bladym strachem" - doskonałym, trzymającym w napięciu horrorem. Trzy lata później został odkryty przez resztę świata dzięki swojemu amerykańskiemu debiutowi. "Wzgórza mają oczy" (bo o nim mowa) okazały się filmem bardzo słabym, jednak dostatecznie duża ilość posoki spływającej z odcinanych członków bohaterów zapewniła mu komercyjny sukces. Na kolejną produkcję spod ręki Aji nie trzeba więc było długo czekać. Po dwóch latach dostaliśmy "Lustra". Bohaterem filmu jest Ben Carson, były policjant zapijający smutki w butelce Jacka Danielsa. Gdy w końcu postanawia naprawić swoje życie, przyjmuje się do pracy jako nocny stróż w zrujnowanym centrum handlowym. Dość szybko zaczyna mieć halucynacje i wierzyć, że jakieś nadnaturalne zło, którego źródłem są wszechobecne lustra, zagraża jemu i jego rodzinie. Oryginału "Luster" nie widziałem i jakoś nie zamierzam, ale remake "made in USA" oglądało mi się naprawdę przyjemnie. Reżyser postawił tu na maksymalne powielenie utartych już do bólu schematów, ubrał je jednak w zadziwiająco przyjemną atmosferę grozy. Owszem, chwilami może nużyć oglądanie kolejnego samotnego bohatera, któremu nikt nie wierzy, ale z drugiej strony, wciąż ma to sporo uroku. A dodaje go głównie obsadzony w głównej roli Kiefer Sutherland, który idealnie wpasowuje się w postać Carsona... choć ogranicza się głównie do robienia posępnych min w ponurych sceneriach. Na szczęście jego występ dopełnia po mistrzowsku mało znana, choć całkiem utalentowana i niezwykle urocza Paula Patton. I przyznać muszę, że razem tworzą tak słodką parę, jakby ich wycięto z okładki kolorowego czasopisma. Dobra, dobra, wszyscy wiemy, że porządna obsada i klimacik w XXI wieku już nie wystarczają, zwłaszcza w horrorach. I właśnie dlatego Aja uraczył miłośników kinowej jatki kilkoma mocnymi scenami, które z łatwością przeciętnego Kowalskiego przyprawią o palpitacje. Co jednak najlepsze, masakrowanie aktorów nie jest w filmie najważniejsze, i wychodzi to "Lustrom" tylko na plus. Jedyny poważniejszy zarzut (znacznie w moich oczach obniżający wysoki poziom filmu) to zakończenie. I nie chodzi mi o sam finał, bo on nawet nie wyszedł źle. Chodzi mi o biegającą po ścianach zakonnicę, która ni z tego, ni z owego pojawia się gdzieś przy końcu... Wiem, głupio to brzmi. Niestety, jeszcze głupiej wygląda... Alexandre Aja w remakach czuje się chyba dobrze. W końcu to sprawdzony (aczkolwiek nie do końca pewny) grunt. Nie dziwią więc doniesienia, że po "Lustrach" ma w planach reżyserię nowej wersji "Piranii". Na szczęście uczy się chyba na własnych błędach, bo w przeciwieństwie do swego amerykańskiego debiutu, jego nowy film ogląda się naprawdę przyjemnie. Tak więc: pokładajmy w nim nadzieję na lepsze jutro i czekajmy na kolejne - oby udane - produkcje.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jakiś czas temu koleżanka opowiedziała mi historię swojej siostry, która za nic w świecie nie spojrzy w... czytaj więcej
Pięć lat temu mało komu znany południowokoreański reżyser Seong-ho Kim zrealizował na podstawie własnego... czytaj więcej
Jakoś nigdy specjalnie nie lubiłem luster. Nie tylko dlatego, że zawsze patrzy na mnie z nich jakiś... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones