Recenzja filmu

Harry Potter i Książę Półkrwi (2009)
Agnieszka Matysiak
David Yates
Daniel Radcliffe
Rupert Grint

Magia gadających głów?

Wychodząc z sali kinowej, przypomniał mi się skecz kabaretu Limo pt. "Anioł i dres", a konkretnie dialog, kiedy anioł mówi: "Widziałem Armageddon! To była totalna masakra!", na co dres odpowiada:
Wychodząc z sali kinowej, przypomniał mi się skecz kabaretu Limo pt. "Anioł i dres", a konkretnie dialog, kiedy anioł mówi: "Widziałem Armageddon! To była totalna masakra!", na co dres odpowiada: "Hej, no co chcesz, człowieku, dobry film...". Gdyby jednak anioł powiedział "Widziałem szóstą część Harry'ego Pottera! To była totalna masakra!", to sądzę, że dres przyznałby mu rację... Innymi słowy: chcecie wiedzieć, jak zniszczyć dobrą książkę? Uczcie się od David Yatesa... Idąc na kolejną ekranizację książki autorstwa J.K. Rowling, nie oczekiwałam cudów, ponieważ widziałem poprzednią część w reżyserii Yatesa ("Harry Potter i Zakon Feniksa"), ale jednak nie spodziewałam się, że będzie aż tak źle. Oglądając poprzednie części ("Harry Potter i Czara Ognia", "Harry Potter i Zakon Feniksa") miałam poniekąd wrażenie, że oglądam jakieś streszczenie książki, a nie dobrą ekranizację. Jednak tu reżyser przeszedł samego siebie. W szóstej części przygód młodego czarodzieja nasz bohater (Daniel Radcliffe) musi stanąć przed kolejnym wyzwaniem - świat czarodziejów jest zagrożony przez jego odwiecznego wroga, Voldemorta i tym razem nawet w Hogwarcie nie jest bezpiecznie... Stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią obejmuje Snape (Alan Rickman), a eliksirów zaczyna uczyć nowa, ale kluczowa postać - profesor Horacy Slughorn (Jim Broadbent). Harry zaczyna mieć również prywatne lekcje z dyrektorem Hogwartu - profesorem Dumbledorem (Michael Gambon), zaczyna przeżywać rozterki miłosne, zakochując się w siostrze Rona (Rupert Grint), Ginny (Bonnie Wright), zaś sam Ron ma problemy z Hermioną (Emma Watson)... Tak przedstawia się ogólna fabuła, która jednak w znacznym stopniu różni się od książki, ale nie będę tu wypisywać błędów, ponieważ ci, którzy czytali, i tak będą wiedzieć, a ci, co nie czytali, to... Nie napiszę, żeby nie robić spoilerów. Tak, innymi słowy polecam o wiele bardziej książkę niż film. Dlaczego? Książka, która zawierała znacznie mniej akcji, niż np. część czwarta - "Czara Ognia", jest o wiele lepiej skonstruowana, niż film, który jest przede wszystkim niepotrzebnie przegadany, przez co aż do końcowych scen był nudny, no, z momentami pewnej dawki humoru, w postaci problemów miłosnych (czemu mam wrażenie, że oglądałam jakąś komedię romantyczną dla nastolatków...?), jednak i humor nie zachwyca, momentami prostacki (scena, kiedy Dumbledore mówi o "pracach ręcznych"). Osobiście wątek miłosny nie zachwycał mnie nawet w książce, ale rozumiem, że tu jest walka o widza - mamy potężną konkurencję w postaci "Zmierzchu", czy jego kontynuacji... Wspomniałam, że do końcowych scen nie ma jakiejś akcji, ale jednak nawet końcówka nie zachwyca, brak elementu zaskoczenia, gdy się wyjaśnia, kim jest tytułowy Książę Półkrwi, jakoś nie czuć tego, a osoby, które nawet nie czytały książki, mogły się łatwo domyśleć, kim on był. Gra aktorów. Zdecydowanie o wiele bardziej podobały mi się postacie drugoplanowe, jak Ron, czy Hermiona (Rupert Grint, Emma Watson) czy Slughorn (Jim Broadbent), niż gra aktorska głównego bohatera, która opiera się tutaj wręcz na paranoicznym gadaniu, typu: "On jest śmierciożercą!", czy "Jestem wybrańcem". Helena Bonham Carter w roli Bellatrix również wypadła świetnie. Żałuję jedynie, że rola Snape'a, który w książce jest dosyć kluczową postacią jest bardzo ograniczona i pojawia o wiele rzadziej, niż Broadbent, podobnie jest z rolą Hagrida (Robbie Coltrane). Co do większych błędów, to nie rozumiem, po co ta scena z atakiem na Norę, której nie było w książce - nie wnosi praktycznie nic do tego filmu. Teraz plusy. Jedyne, jakie tu widzę, to muzyka - bardzo dopasowana do klimatu filmu i odpowiednio dobrana do danych scen, szczególnie pod koniec filmu. Efekty specjalne jak zawsze w tego rodzaju filmach nie zawiodły. Polski dubbing, choć Polacy rzadko robią go dobrze, to tym razem jednak był udany. Mimo wszystko w tego typu filmach wolę dźwięk oryginalny... Reasumując - chciałabym polecić ten film ludziom, którzy nie czytali książki (bo dla fana ta ekranizacja będzie profanacją), ale niestety, nie mogę, bo widziałam reakcję takich osób - nudzili się jeszcze gorzej, niż ja. Niestety, widać, że pan Yates po prostu nie umie zrobić dobrej ekranizacji i popada z jednej skrajności w drugą - albo film wydaje się za szybki, albo za wolny. Wciąż pozostaję zwolenniczką książek i tych pierwszych dwóch ekranizacji ("Harry Potter i Kamień Filozoficzny", "Harry Potter i Komnata Tajemnic"), które wyreżyserował znany z filmu "Kevin sam w domu" Chris Columbus, pochwalam także ekranizację trzeciej części ("Harry Potter i więzień Azkabanu") w reżyserii Alfonso Cuaróna, a może to też ta rola Syriusza... (Gary Oldman)? Od czwartej części coś się zaczęło psuć. Niestety, dowiedziałam się, że pan Yates zamierza wyreżyserować ostatnią część przygód Harry'ego... Tym razem chyba jednak podziękuję.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kolejny rok w Hogwarcie jest dla bohaterów pełen niespodzianek. Voldemort gromadzi wojska, śmierciożercy... czytaj więcej
David Yates wiele nauczył się przez ostatnie dwa lata. Jego najnowszy film to nie tylko zlepek... czytaj więcej
Najbardziej oczekiwana przeze mnie premiera tego roku, okazała się największym zawodem filmowym, jaki... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones